poniedziałek, 15 czerwca 2015

Prolog

Idealnie ułożone mieniące się różnymi odcieniami brązu włosy, perfekcyjnie uprasowane niebieski żakiet i niebieska spódniczka, mieniące się bielą podkoszulek i podkolanówki, niebieskie nowe trampki i moja nienaganna postawa. Tak wyglądałam codziennie, oczywiście zmieniając strój. Stałam wpatrując się w swoje odbicie w lustrze z obrzydzeniem. Nie lubiłam siebie takiej. Nienawidziłam siebie za to jaka jestem zawsze grzeczna, kulturalna, idealna i jak bardzo staram się zaimponować moim rodzicom. To ostatnie w ogóle mi nie wychodziło, czego bym nie zrobiła, dla nich i tak zawsze najlepsza, idealną i ukochaną córką będzie Vanessa, moja starsza siostra. Zawsze miałach lepsze oceny niż ja, wygrywała wszystkie konkursy w , których brała udział i była świetną aktorką. Rodzice zawsze kochali teatr, jacy byli wniebowzięci, gdy okazało się, że ich ukochana córeczka, to także świetna aktorka. Oczywiście mój talent ich kompletnie nie interesował nie przepadali za muzyką, a pop to było dla nich totalne dno. Vanessa posiadała zawsze trzy prawdziwe talenty : kłamanie, granie i owijanie sobie ludzi wokół palca. Rodzice mieli ją za idealną, ale to wszystko to była jedna wielka farsa. Starłam się nie myśleć co robiła z nauczycielami po lekcjach, żeby dostać dobrą ocenę. Zawsze, gdy coś szło nie tak, gdy groziła jej uwaga lub nagana grała niewiniątko i zwalała to na kogoś innego. Były tylko cztery osoby, które znały prawdę ja, Vanessa i nasze przyjaciółki siostry Grey Angel i Rydel. Żadna z nas nigdy nie mogła nikomu go wyjawić. W naszej paczce miałyśmy tylko trzy zasady:
1. Nie zdradzać sekretów, które powierzyła ci przyjaciółka.
2.Nie spotykać się z byłym z swojej przyjaciółki.
I trzecią najważniejszą :
Nie stawiać niczego ponad przyjaźń. To ona jest najważniejsza.
Za złamanie którejś z zasad wylatywałaś z paczki. Chociaż myślę, że nie ważne co by się stało, nic nie może zniszczyć naszej przyjaźni. Nawet moja zazdrość o Vanessę, pomimo wszystko była moją siostrą i przyjaciółką. Vanessa ... to na nią właśnie czekałam miałyśmy iść razem do szkoły. Odwróciłam się i popatrzyłam na schody wyobrażając sobie jak za chwilę się na nich pojawi ubrana czarną podkreślającą jej zgrabną figurę sukience do połowy uda i czarnych butach na obcasie z paskiem na kostce, zwisającej na jej ręce czarnej skórzanej torebce, jej włosy czarne jak noc połyskujące niczym gwiazdy naturalnie pofalowane, a w uszach będzie miała śliczne kolczyki z białego złota w kształcie serca. Zejdzie z gracją i tym przebiegłym wyrazem twarzy, przywita mnie buziakiem w policzek, przejrzy się w lustrze poprawiając swoje idealne włosy i wyjdziemy do szkoły rzucając rodzicom „ Idziemy już do szkoły. Pa Mamo, Cześć Tato” I tak właśnie było. Weszłyśmy do garażu i wsiadamy do jej czarnego Kabrioleta. Jedziemy do szkoły i jak zwykle towarzyszy nam cisza. Żadna z nas jej nie przerywa. Nie chodzi o to, że brakuje nam tematu do rozmowy, po prostu żadna z nas nie lubi głupiej bezsensownej paplaniny, rozumiemy się bez słów. Podjeżdżamy na szkolny parking gdzie czeka nas nasze miejsce parkingowe, a obok niego z czerwonego Mercedesa wysiadają siostry Grey. Strój Rydel jak zwykle odzwierciedla jej nastrój który jak zwykle jest radosny. Miała sobie krótką, zwiewną, czerwno – białą, kwiecistą sukienkę z jednym ramiączkiem, czerwoną sporą torbę i czerwone sandały na koturnie. Angel natomiast ubrana jak zwykle na czarno w koronkową bluzkę z długim rękawem, dopasowane rurki i botki na słupku z kolcami z tyłu. Jej złociste włosy lśniły w słońcu niczym kłosy zboża, tym razem perfekcyjnie proste, w przeciwieństwie do jej siostry. Przywitałyśmy się ze sobą i ruszyłyśmy do szkoły. Idąc przez korytarz ludzie ludzie rozchodzili się na boki, niczym morze czerwone, które rozstąpiło się przez Mojżeszem. Kroczyłyśmy pewnym krokiem z gracją i każda z charakterystyczną dla siebie miną, dla Angel było to spojrzenie pełne obojętności i sarkazmu, Vanessa miała ten swój przebiegły wyraz twarzy, Rydel nie z chodzący z jej twarzy promienny uśmiech, a ja przyglądałam się wszystkiemu ze stoickim spokojem. Nie wiem dlaczego wszyscy podziwiali nas, byłyśmy po prostu grupą nastoletnich przyjaciółek. Co mogli widzieć w nas niezwykłego inni? My wiedziałyśmy co nas wyróżnia, tylko my. To był nasz sekret, który nigdy nie ujrzy światła dziennego. A więc o co chodzi? Tego nie wiedziałyśmy, ale każdej z nas w jakimś stopniu podobało się to wyróżnienie, ta popularność. Byłyśmy królowymi tej szkoły co miało wiele plusów, ale też wiele minusów. Dlatego w szkole czasami przybierałyśmy maski, często kłamałyśmy, oszukiwałyśmy innych tylko po to by ochronić nasz największy sekret…