Idealnie
ułożone mieniące się różnymi odcieniami brązu włosy,
perfekcyjnie uprasowane niebieski żakiet i niebieska spódniczka,
mieniące się bielą podkoszulek i podkolanówki, niebieskie nowe
trampki i moja nienaganna postawa. Tak wyglądałam codziennie,
oczywiście zmieniając strój. Stałam wpatrując się w swoje
odbicie w lustrze z obrzydzeniem. Nie lubiłam siebie takiej.
Nienawidziłam siebie za to jaka jestem zawsze grzeczna, kulturalna,
idealna i jak bardzo staram się zaimponować moim rodzicom. To
ostatnie w ogóle mi nie wychodziło, czego bym nie zrobiła, dla
nich i tak zawsze najlepsza, idealną i ukochaną córką będzie
Vanessa, moja starsza siostra. Zawsze miałach lepsze oceny niż ja,
wygrywała wszystkie konkursy w , których brała udział i była
świetną aktorką. Rodzice zawsze kochali teatr, jacy byli
wniebowzięci, gdy okazało się, że ich ukochana córeczka, to
także świetna aktorka. Oczywiście mój talent ich kompletnie nie
interesował nie przepadali za muzyką, a pop to było dla nich
totalne dno. Vanessa posiadała zawsze trzy prawdziwe talenty :
kłamanie, granie i owijanie sobie ludzi wokół palca. Rodzice mieli
ją za idealną, ale to wszystko to była jedna wielka farsa. Starłam
się nie myśleć co robiła z nauczycielami po lekcjach, żeby
dostać dobrą ocenę. Zawsze, gdy coś szło nie tak, gdy groziła
jej uwaga lub nagana grała niewiniątko i zwalała to na kogoś
innego. Były tylko cztery osoby, które znały prawdę ja, Vanessa i
nasze przyjaciółki siostry Grey Angel i Rydel. Żadna z nas nigdy
nie mogła nikomu go wyjawić. W naszej paczce miałyśmy tylko trzy
zasady:
1.
Nie zdradzać sekretów, które powierzyła ci przyjaciółka.
2.Nie
spotykać się z byłym z swojej przyjaciółki.
I
trzecią najważniejszą :
Nie
stawiać niczego ponad przyjaźń. To ona jest najważniejsza.
Za
złamanie którejś z zasad wylatywałaś z paczki. Chociaż myślę,
że nie ważne co by się stało, nic nie może zniszczyć naszej
przyjaźni. Nawet moja zazdrość o Vanessę, pomimo wszystko była
moją siostrą i przyjaciółką. Vanessa ... to na nią właśnie
czekałam miałyśmy iść razem do szkoły. Odwróciłam się i
popatrzyłam na schody wyobrażając sobie jak za chwilę się na
nich pojawi ubrana czarną podkreślającą jej zgrabną figurę
sukience do połowy uda i czarnych butach na obcasie z paskiem na
kostce, zwisającej na jej ręce czarnej skórzanej torebce, jej
włosy czarne jak noc połyskujące niczym gwiazdy naturalnie
pofalowane, a w uszach będzie miała śliczne kolczyki z białego
złota w kształcie serca. Zejdzie z gracją i tym przebiegłym
wyrazem twarzy, przywita mnie buziakiem w policzek, przejrzy się w
lustrze poprawiając swoje idealne włosy i wyjdziemy do szkoły
rzucając rodzicom „ Idziemy już do szkoły. Pa Mamo, Cześć
Tato” I tak właśnie było. Weszłyśmy do garażu i wsiadamy do
jej czarnego Kabrioleta. Jedziemy do szkoły i jak zwykle towarzyszy
nam cisza. Żadna z nas jej nie przerywa. Nie chodzi o to, że
brakuje nam tematu do rozmowy, po prostu żadna z nas nie lubi
głupiej bezsensownej paplaniny, rozumiemy się bez słów.
Podjeżdżamy na szkolny parking gdzie czeka nas nasze miejsce
parkingowe, a obok niego z czerwonego Mercedesa wysiadają siostry
Grey. Strój Rydel jak zwykle odzwierciedla jej nastrój który jak
zwykle jest radosny. Miała sobie krótką, zwiewną, czerwno –
białą, kwiecistą sukienkę z jednym ramiączkiem, czerwoną sporą
torbę i czerwone sandały na koturnie. Angel natomiast ubrana jak
zwykle na czarno w koronkową bluzkę z długim rękawem, dopasowane
rurki i botki na słupku z kolcami z tyłu. Jej złociste włosy
lśniły w słońcu niczym kłosy zboża, tym razem perfekcyjnie
proste, w przeciwieństwie do jej siostry. Przywitałyśmy się ze
sobą i ruszyłyśmy do szkoły. Idąc przez korytarz ludzie ludzie
rozchodzili się na boki, niczym morze czerwone, które rozstąpiło
się przez Mojżeszem. Kroczyłyśmy pewnym krokiem z gracją i każda
z charakterystyczną dla siebie miną, dla Angel było to
spojrzenie pełne obojętności i sarkazmu, Vanessa miała ten swój
przebiegły wyraz twarzy, Rydel nie z chodzący z jej twarzy
promienny uśmiech, a ja przyglądałam się wszystkiemu ze stoickim
spokojem. Nie wiem dlaczego wszyscy podziwiali nas, byłyśmy po
prostu grupą nastoletnich przyjaciółek. Co mogli widzieć w nas
niezwykłego inni? My wiedziałyśmy co nas wyróżnia, tylko my. To
był nasz sekret, który nigdy nie ujrzy światła dziennego. A więc
o co chodzi? Tego nie wiedziałyśmy, ale każdej z nas w jakimś
stopniu podobało się to wyróżnienie, ta popularność. Byłyśmy
królowymi tej szkoły co miało wiele plusów, ale też wiele
minusów. Dlatego w szkole czasami przybierałyśmy maski, często
kłamałyśmy, oszukiwałyśmy innych tylko po to by ochronić nasz
największy sekret…