niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział VI

 Rozdział z dedykacją dla  Abi i Lauren Coolness :*
Brunetka weszła do pokoju mocno trzaskając przy tym drzwiami
- Czyżby przesłuchanie nie poszło po twojej myśli i śpiewasz w duecie z tą tlenioną blondynką? - spytała złośliwie Angel nie odrywając wzroku od książki, którą aktualnie czytała. 
"Pieprzona Angel i jej pieprzona nieomylna intuicja"- pomyślała dziewczyna i cisnęła torbę na łóżko.
- Nie moja wina, że w tej jebanej szkole oprócz nas i tych ćwoków nie ma żadnych utalentowanych osób. - odburknęła. Była strasznie wkurzona, sama myśl, że tyle czasu będzie musiała z nim współpracowała przyprawiała ją o nieprzyjemny dreszcz .
- Czy ty właśnie nie bezpośrednio powiedziałaś, ze twój książę na białym koniu nie jest utalentowany? - blondynka cały czas dolewała oliwy do ognia wiedząc czym to się skończy, ale uwielbiała wkurzać przyjaciółkę i pewnie, gdyby nie Rydel, Laura już dawno wydrapała by jej oczy.
Laura mająca obsesję na punkcie swojego chłopaka, nienawidziła, gdy ktoś go obrażał i już miała wybuchnąć, ale jak to zwykle w takich sytuacjach wtrąciła się Rydel.
- Angel nie prowokuj Laury nie jesteśmy w przedszkolu, a ty Laura nie denerwuj się tak, bo przesadzasz. - powiedziała znudzonym i spokojnym głosem nie odrywając wzroku od czasopisma.
Laura naburmuszyła się jeszcze bardziej, a blondynka tylko przewróciła oczami.
- No to co opowiesz nam jak to się stało, że musisz śpiewać z tym kretynem czy będziesz tak tu siedziała obrażona?- spytała do tej pory milcząca Vanessa malując paznokcie.
- Przecież już wam powiedziałam w tej szkole nie ma nikogo na tyle zdolnego.
- Czyli on jest na tyle zdolny? - Angel znów ją podpuszczała, a Laurę jeszcze bardziej szlak trafiał, wzięła głęboki wdech i wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Tego nie powiedziałam. Po prostu był z nich najlepszy.
- Czyli jednak jest w czymś najlepszy.
"Zaraz jej jebnę" - pomyślała dziewczyna wbijając paznokcie w łóżko. Laura zawsze miała problemy z opanowaniem emocji, szczególnie jeśli chodzi o te negatywne emocje, a Angel oprócz nie omylnej intuicji zawsze posiadała też niewiarygodną umiejętność denerwowania innych. Razem tworzyły mieszankę wybuchową, ale  trochę innym sensie niż Angel i Vanessa.
- Boże, żebyś wiedziała jak bardzo czasami mam ci ochotę wyjebać.
- Tak mocno jak Rossowi czy bardziej?
- ANGEL!- krzyknęła cała już czerwona ze złości Laura.
- To ja. - odpowiedziała spokojnie wciąż pogrążona w lekturze.
- Ja cie kiedyś zabije - powiedziała opadając na łóżko ze zmęczenia.
- Tsa też cie kocham.
- O KURWA!. - krzyknęła Vanessa. Dziewczyny popatrzyła na nią pytająco, trochę zmartwione.
- Paznokcie mi nie wyszły. - powiedziała wzruszając ramionami.
 Angel rozbawionym wzrokiem popatrzyła na Laurę, a ta na Rydel i roześmiały się szczerze, a po chwili patrzenia na nie jak na idiotki dołączyła do nich Vanessa.
Pierwszy raz od dawna przyjaciółki spędziły razem miły wieczór, śmiejąc się, bez kłamstw rozmów o chłopakach i bez żadnego napięcia, tak  jak kiedyś, gdy wszystko było prostsze, ludzie nie wydawali się nie być tacy źli, a one nie doświadczone przez życie, otwarte na nowe znajomości, nie skażone intrygami, kłamstwami ... jakby lepsze ...
Oczami Angel
 Znów ten okropny dźwięk, który sprawia, że mam ochotę wyrzucić telefon za okno. Nie wstaję nie wstaję nie wstaję ...
-  Kurwa !Angel wyłącz wreszcie to gówno bo jak nie to przysięgam, że spuszczę to w kiblu. - jakby sama nie mogła ruszyć dupy. Z głową przykrytą kołdrą, gdy wreszcie dosięgnęłam telefonu, po omacku wyłączyłam ten cholerny budzić i szczelniej otuliłam się kołdrą.
- Ness!!! Rusz dupę ,trzeba iść do szkoły. - krzyknęłam trochę za głośno.
- Sama sobie idź do szkoły, ja nigdzie nie idę.- powiedziała ziewając. Przewróciłam oczami i przewróciłam się na drugi bok.
- W sumie to możemy dzisiaj nie iść do szkoły, tylko musisz potem pójść na zajęcia teatralne. - zerwałam się z łóżka.
- Nooo - mruknęła powoli się podnosząc. - A tak w ogóle to gdzie są dziewczyny? 
- Zawsze w czwartki chodzimy na 10.00 i pierwszy mamy hiszpański, a Laura i Rydel godzinę wcześniej, bo mają jeszcze chemię.
- A no tak. To ty idź się ubierać, potem ja i może pojedziemy sobie na zakupy? - zaproponowała cały czas ziewając.
- Okey, dawno nie byłyśmy razem na zakupach. - wstałam, zabrałam ubrania i ruszyłam do łazienki się szykować.
***
Oczami Vanessy
Liam, Liam, Liam ... Mam wrażenie, że zaraz zwariuję. Nikt, nigdy tak nie zajmował moich myśli jak on. Ciągle o nim myślę, nie mogę spać, jeść, skupiać się na lekcjach, nawet zakupy, które kiedyś były moim hobby nie sprawiły mi takiej radości jak zwykle, przez niego. To naprawdę męczące, nie móc się na niczym skupić z czyjegoś powodu. Moje myśli ciągle zajęte, przez niego, doprowadzają mnie do szału. Na ogół jestem osobą, która tłumi w sobie uczucia, ale bywają takie dni kiedy po prostu wybucham i ten dzień właśnie do takich należał. I dlatego nie wiem czy te zakupy z Angel były dobrym pomysłem. Angel może wydawać się być opanowana, zamknięta w sobie, ale tak naprawdę jest bardzo emocjonalna, wybuchowa, uczuciowa ... Zawsze mówi to co myśli i ma problemy z panowaniem nad sobą i chociaż wie, że czasami mam takie dni kiedy też nie panuję nad sobą i wszystko mnie wkurza, czasami jest jej ciężko ugryźć się w język. Taka już była, uparta, wybuchowa, z nie wyparzoną gębą i po części za to też ją kochałam. Siedziałyśmy w kawiarni czekając na swoje zamówienie, obie zamyślone, w swoim świecie. U niej to normalne, u mnie nowość. Według mnie pisarze to ludzie, którzy w swojej głowie mają swój własny lepszy świat, w którym sami mogą o wszystkim decydować, świat zwany wyobraźnią. Czasami zastanawiam się, co się dzieje w jej głowie, gdy tak odpływa, jak wygląda jej idealny świat. O czym marzy? O czym myśli? Może o jednej z książek, które ostatnio przeczytała, albo tym kretynie, a może wymyśla jakąś nową historię. Sama czasami chciałabym przenieść do takiego swojego własnego idealnego świata, ale niestety stwórca nie obdarzył mnie wyobraźnią. Z zamyśleń wyrwała mnie kelnerka, która postawiwszy nasze latte na stoliku bez słowa oddaliła się.
- Wiesz co? Tak sobie myślałam jak to możliwe, że ty - zmierzyła mnie wzrokiem - po tych wszystkich  złych rzeczach, które cię w życiu spotkały, zakochujesz się w takim dupku jak Liam. - powiedziała patrząc na mnie nieobecnym wzrokiem. Czasami się zastanawiam, jak ona to robi. Tak dobrze zna moje uczucia, których istnieniu ja sama przed sobą zaprzeczam. Skąd ona to wszystko wie? 
- Skąd wiesz, że się w nim zakochałam? - uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Wiesz może myślisz, że skoro przez moje złamane serce zgorzkniałam to masz rację, ale to nie znaczy, że tam w środku przestałam być sobą, tą samą beznadziejną romantyczką co kiedyś. Widzę to w twoich oczach, widzę to w twoim zachowaniu, w tym jak mówisz i jak podochodzisz do wszystkiego, od kiedy go zobaczyłaś. On robi z ciebie kogoś innego. Przez tyle lat naszej przyjaźni zdążyłam zauważyć, że tylko jeżeli kochasz jakiegoś chłopaka, a raczej jesteś w nim zakochana lub naprawdę ci na nim zależy robisz się nieśmiała, czerwienisz się , zachowujesz jak idiotka. Nie chodzi o to, że się przed nim chowasz, ja po prostu słyszę tą głęboko ukrywaną nutkę niepewności w twoim głosie, kiedy on jest w pobliżu. Jesteś wtedy jakaś inna, zupełnie jak nie ty. I szczerze to sama nie wiem czy to dobrze. I czuję, że ten chłopak nie jest do końca zepsuty, ma w sobie coś dobrego, ale to nie sprawia, że powinnaś rzucić mu się w ramiona. - Są takie chwile, gdy tak sobie myślę " Kurwa jak to możliwe że ona jest tak kurewsko inteligentna?"
- A może jednak zamiast pisarką zostaniesz psychologiem? - zaproponowałam , na co tylko się uśmiechnęła, wzięłam łyk latte.
- Wiesz może to dobry pomysł. Przydałaby ci się dobra terapia. - Uniosłam brwi.
- To miał być hejt?
- Nie, raczej rada.
- Wiesz co? Czasami tak sobie myślę, że za dużo myślisz. - stwierdziłam, na co blondynka roześmiała się.
- A co powinnam się wyłączać jak ty? - zmierzyłam ja wzrokiem.
- Dopsze.
- Ej! Nie wiem jak ty, ale ja to bym sobie dzisiaj poszła do klubu na imprezę. - oznajmiła, uśmiechnięta.
- Jasne, a jutro znowu wagary? - przewróciła oczami.
- A co ty od dzisiaj święta jesteś. Nie pierdziel tylko idziemy na imprezę. Która jest godzina?- odblokowałam telefon.
- 12:30
- No i świetnie. Pójdziemy teraz na obiad, potem ty pójdziesz na teatralne, a o 18:00 idziemy do klubu, to już postanowione.

* Próba do spektaklu 15.00* Szkoła
Ogólnie jestem profesjonalistką, nic nie jest w stanie mnie rozproszyć w pracy, ale Liam ... On działa na mnie jak narkotyk, moja własna odmiana heroiny. Od kiedy dowiedziałam, że on i ja zagramy tytułowych Romeo i Julię, zupełnie odechciało mi się aktorstwa. Przy nim zupełnie nie mogę się skupić, gdy jest obok mnie czuję jakby cały świat znikał tylko ja i on. Nigdy nikogo tak bardzo nie pragnęłam . Przy nim jestem inna. Zachowuję się jak jakaś głupia zakochana nastolatka. Ślinię się na jego widok jak jakiś buldog. Naprawdę nie chcę żeby tak było, ale po prostu nie jestem w stanie z tym nic zrobić, gdy go widzę kolana same się pode mną uginają. Już to widzę: ja siedzę na scenie pogrążona w rozmyśleniach i nagle wchodzi on tak kurewsko przystojny, przeczesze ręką włosy i puści mi oczko, ja będę udawała obojętną i lekceważąco przewrócę oczami i powiem coś w stylu :
- Możemy już zaczynać? Nie chcę spędzić tu z tobą całego dnia. - drugie zdanie będzie całkowicie prawdziwe, ponieważ chętnie spędziłabym z nim tu nie dzień, ale tydzień albo miesiąc. On uśmiechnie się łobuzersko i odpowie coś w stylu:
- Oczywiście kotku, jeśli tego właśnie chcesz. - a błysk w jego oczach i sposób w jaki powie "kotku" sprawi, że roztopię się jak czekolada. Ale oczywiście nie chcąc się zdradzić, nachmurzę się i powiem
- Nie mów do mnie kotku.-  I tak właśnie było. Na próbie ciągle myliłam tekst z czego Liam tylko się śmiał. Całe szczęście, że nie ćwiczyliśmy żadnej sceny z pocałunkiem, tego moje serce już by
 nie wytrzymało. Jeszcze jakby tego było mało Angel napisała mi że musimy się jak najszybciej spotkać, mam nadzieję, że nie stało się nic złego.
- To co, może już skończymy na dzisiaj? Bo widzę, że to nie twój dzień. - zaproponował z uśmiechem, na co tylko skinęłam głową. Zabrałam torebkę i zeszłam ze sceny. Stanęłam przy drzwiach odwróciłam się do niego i powiedziałam:
- Do jutra. - w zamian za co obdarował mnie tym jego pięknym uśmiechem
- Do jutra.

*Kochałam dotąd? Nie, serce się myli. Miłość poznałam dopiero w tej chwili

                                               Oczami Angel

Siedziałam czytając "Bezmyślną", byłam już przebrana uszykowana, była 16:40 a na imprezę miałyśmy jechać dopiero o 18:00. Byłam całkowicie pogrążona w wspaniałej  lekturze, kiedy nagle usłyszałam cichutkie, gdyby nie cisza panująca w pomieszczeniu niesłyszalne pukanie do drzwi. Niechętnie podniosłam się z fotela i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam drzwi i nikogo tam nie zastałam, wkurzyłam się, że pewnie znowu jakieś bachory robią głupie żarty, ale na podłodze zauważyłam kopertę podpisaną " Laura, Vanessa, Rydel i Angel" krwistość tuszu jakim została podpisana nie wróżyła nic dobrego. Trzasnęłam drzwiami i zabrałam się do czytania kartki.
Na chwilę mnie zamurowało, ale musiałam zachować zimną krew. Napisałam do dziewczyn, zabrałam torebkę i zadzwoniłam po taksówkę. Musiałam się jak najszybciej spotkać z dziewczynami.
* 20 minut później* Szkoła
Szłam szybkim krokiem, nagle zauważyłam Vanesse.
- Angel co jest? Co się stało? - wydawała się być zmartwiona, wręcz przestraszona.
- Później ci wyjaśnię dziewczyny na nas czekają w piwnicy. - otworzyła usta chcą coś powiedzieć, ale widząc moją poważną minę zamilkła. W piwnicy czekały na nas już Rydel i Laura.
- Co się stało Angel? Coś złego? Dlatego wyciągnęłaś nas z zajęć? I dlaczego akurat piwnica? - pytała Laura.
- Po prostu to przeczytajcie. - podałam im kopertę.

Dawno dawno temu w idealnej krainie żyło pięć pięknych i uzdolnionych księżniczek. Cztery z nich nie lubiły czwartej najważniejszej księżniczki, najmniejsza z nich Lawena chcą zająć jej miejsce postanowiła ją zabić. Zrobiła to w nocy, gdy Isabella wyprawiała swoje przyjecie urodzinowe na statku, popchnęła ją a czwarta księżniczka wypadła za burtę i utopiła się w zimnym oceanie. Pozostałe księżniczki pomogły jej w  zbrodni. Szybko wróciły na ląd i udawały, że tej nocy nie było ich na jachcie a wypadek Isabelli to nieszczęśliwy wypadek. W ten sposób stały się jeszcze sławniejsze i nikt nie był ważniejszy od nich, a Lawena wreszcie zdobyła to czego zazdrościła Isabelli najbardziej chłopaka. I żyły długo i szczęśliwie.
Chciałybyście co? Nie ma tak dobrze suki, wynieście się z tond albo wszyscy poznają wasz brudny sekrecik i nie tylko ten.
xoxo
***********************************************************************************
Hej kochani :**
Wreszcie jest rozdział,krótki, ale wreszcie się coś dzieje. Teraz pewnie pomyślicie sobie, że kopiuję PLL, ale tu nie będzie żadnego A ani R. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał bo ostatnio prawie w ogóle nie mam weny. Ale udało się, następny pojawi się kiedy tylko będę maiła trochę wolnego czasu i chęci. Jak tam w szkole? Też wam się już tak nie chce? Mi strasznie. Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem jesteście kochani :3
To chyba wszystko teraz żegnam się i idę się uczyć, tak mam jutro sprawdzian z geografii jejj 
Pozdrawiam xx
Ps. Też nie możecie się już doczekać świąt?

czwartek, 22 października 2015

Rozdział V

Oczami Laury
 - Panno Marano nie spodziewałem się po pani takiego zachowania. - powiedział surowo dyrektor.
- I tylko dlatego, że do tej pory pani zachowanie było nienaganne, nie wyciągnę konsekwencji.
- Natomiast pan panie Marin ... Pana proszę, żeby nie prowokował pan więcej koleżanek. - uśmiechnęłam się chytrze pod nosem.
- A teraz już wam dziękuję, możecie wracać na lekcje. - wstałam przewracając oczami ze stoickim spokojem wyszłam z gabinetu, wpychając się przed Rossa.
- Kobiety mają pierwszeństwo jakbyś nie wiedział - syknęłam, gryząc się w język przed obrażeniem go przy dyrektorze. Nic nie odpowiedział, tylko trzaskając drzwiami zawołał 
- Do widzenia. - ruszyłam w stronę pracowni chemicznej, ale nagle poczułam jak czyjeś palce zaciskają się na jej nadgarstku. Odwróciłam się.
- Jeszcze ci mało. Myślałam, że złamany nos to wystarczająca nauczka dla ciebie, żeby nie cieszyć swojej krzywej japy z powodu czyjegoś cierpienia i dla twojego kolegi jak skończy następnym razem jeżeli nie zrobi czegoś ze swoim nie wyparzonym jęzorem.
- Marano, gdyby nie to, że nie biję dziewczyn pożałowałabyś tych słów, oj pożałowała. -
- Nie próbuj mnie zastraszać, bo się ciebie nie boje. Jedno moje słowo i wylatujesz ze szkoły. 
- Zawsze byłaś taką snobką czy tylko teraz się tak popisujesz, co jest totalnie żałosne - odgryzł się. Wow jaki pocisk, naprawdę pierwsza klasa.
- "Totalnie żałosne" - przedrzeźniałam go - Mówisz jak dziewczyna. - wyśmiałam go. Zacisnął usta w linię. Boże jak on mnie wkurza, już rozumiem dlaczego przyjaźni się z Bradem. Ten sam poziom inteligencji, ten sam poziom chamstwa, wszystko jasne. Teraz tylko współczuję Rydel, że będzie musiała z przyjacielem tych kretynów pracować. Gdybym ja miała z takim Rossem ... aż mnie dreszcze przeszły na samą myśl.
- Chciałabyś mieć coś z dziewczyny, nie? Ale niestety - pokręcił głową z udawanym współczuciem - Twoim starym nie wyszło. - Aż się we mnie zagotowało. Chyba już zdążył się zorientować, że szybko się denerwuję i robi to specjalnie. Kolejny raz tego dnia zamachnęłam się na niego ze złością, ale złapał mnie mocno za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nigdy więcej nie podnoś na mnie ręki, bo moja cierpliwość może się w końcu skończyć - wyszeptał mi zmysłowym tonem do ucha. Było to zarówno przerażające co seksowne.
- Laura ...- usłyszałam za sobą niski głos, natychmiast wyrywając się z jego uścisku. Rachel. No to koniec. Pewnie za chwilę cała szkoła będzie wiedziała co się tu wydarzyło, a przynajmniej z jej perspektywy. Cała szkoła ... Matt! Boże jak on się o tym dowie ... Ross mam przejebane. Ja zresztą też.
- Rachel? Co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona.
- Pani Brown ( jedyna nauczycielka w naszej szkole) kazała mi iść sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. - wyjaśniła, nie była ani trochę zmieszana, wręcz przeciwnie, zadowolona z siebie. No tak, nowa sensacja to coś niesamowitego dla szkolnej plotkary. Dlaczego musiała wybrać akurat ją? Dlaczego nie mogła to być Rydel albo Kate ( koleżanka z kółka chemicznego)?
- Tak wszystko okej. Właśnie rozmawialiśmy, ale już skończyliśmy więc możemy wracać na lekcję - powiedziałam i nie czekając na ich reakcję szybkim krokiem ruszyłam do sali chemicznej. Nie chcę stracić Matta, za bardzo mi na nim zależy. Najlepiej by było gdybym sama mu wszystko opowiedziała, ale przecież on jeszcze nie wrócił tego meczu wyjazdowego. Oczywiście to nie powstrzymuje tej pieprzonej plotkary od przekazania nowych super newsów wszystkim uczniom naszej szkoły. Nie powinna rozpowiadać o nas żadnych plotek, ale ona i tak się do niczego nie przyznaje. Resztę chemii spędziłam na rozmyślaniu o Macie i na posyłaniu Rydel pytających spojrzeń, ponieważ od kiedy tylko weszłam do klasy wbijała we mnie zabójcze spojrzenia. Nigdy nie widziałam jej takiej wkurzonej czyżby słyszała już nowe ploteczki? Nie Rydel nie słucha plotek, pewnie chodzi o to, że nienawidzi przemocy, a ja dzisiaj … Podsumowując ten kwadrans, gdy Dells rzucała mi wkurzone spojrzenia wydawał się trwać nieskończoność. Gdy tylko usłyszałam upragniony dźwięk dzwonka, zgarnęłam książki z ławki i zerwałam się z miejsca.
- Pojebało cię? Złamać nos chłopakowi? Nie no, pogięło cię do reszty? - była naprawdę wkurzona, Rydel rzadko przeklina. Zmarszczyła brwi i zacisnęła usta. Ojejku no nieźle trochę przesadziłam, ale nie przesadzajmy.
- No może mnie trochę poniosło, ale mu się należało. - otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale pojawiły się Angel i Vanessa, które w tej kwestii najwyraźniej się z nią nie zgadzały.
- Z tej strony to cię siostrzyczko nie znałam – wyszczerzyła się Ness.
- Widziałyśmy Rossa i powiem ci, że myślałam, że jak mu tak porządnie dowalisz to może zmądrzeje,ale nic z tego. Nadal odbijało mu się echo w jego pustej czaszce – we trzy wybuchłyśmy śmiechem, a Rydel tylko skarciła nas spojrzeniem.
 Oczami Angel
 Laura opowiedziała nam sytuację mającą miejsce na sali gimnastycznej, u dyrektora i to co zobaczyła Rachel. 
- No no Lau nieźle. Wreszcie zrozumiałaś, że już pora wymienić Matta na nowszy model. - powiedziałam specjalnie, brunetka zawsze była przewrażliwiona jeżeli chodzi o jej związek z Mattem, czasem nawet wydaje mi się to chore.
- Nie mam zamiaru go na nic wymieniać, Kocham go. A poza tym nigdy w życiu za żadne skarby świata nie chciałabym być z tym tlenionym kretynem. - jak ja uwielbiam ją wkurzać, czasami to nawet ciekawsze niż wkurzanie Vanessy.
- Nie irytuj się tak bo złość piękności szkodzi kochanie - powiedziałam sarkastycznie.
- Angel powiedziałam nie i koniec kropka. Powiedziałam że nie mam zamiaru zdradzać Matta i tego nie zrobię, dotarło. - prawie się na mnie wydarła. Mówiłam, że to chore, a poza tym jak mogła pomyśleć, że naprawdę chce żeby spotykała się z najlepszym przyjacielem mojego wroga czyli tez moim wrogiem. To przecież idiotyczne.
- Spokojnie Lau uspokój się. Serio myślałaś, że chcę cie pchnąć w jego paskudne łapska i uczynić jego dziewczyną? - spytałam lekko zdziwiona i rozbawiona.
- No ale o co ci chodzi? Przecież wiesz, że jestem przewrażliwiona na punkcie mojego związku z Mattem i jeszcze się ze mną drażnisz. - nachmurzyła się.
- Oj Lau - zaśmiałam się i przytuliłam ją - Błagam cię jesteś za mądra na związek z tą* tlenioną blondi. 
- Ja wiem, mam największy iloraz inteligencji w całej szkole. - powiedziała dumnie. 
- I do tego jesteś ogromnie pruderyjna - dodała Ness.
 - Przecież wiem
***
Przekręciłam kluczyk zamykając szafkę. Jeszcze tylko kółko z literatury i wracam do domu, jestem padnięta.
- Jezu!! Odbiło ci?! - wydarłam się na Brada który znikąd pojawił się, gdy zamknęłam szafkę.
- Wystarczy Brad, chociaż " Jezu" tez może być, w końcu jestem Bogiem seksu.
- Napewno - prychnęłam.
- A może chcesz się przekonać, co? - spytał i puścił mi oczko.
- Napewno - prychnęłam jeszcze bardziej sarkastycznie, przewracając oczami.
- I tak wiem, że mnie pragniesz kotku. - powiedział zmysłowo. Ohh nawet nie wiesz jak Boże o czym ja myślę. Nie ten kretyn mi się już nie podoba. - próbowałam sobie wmówić.
- Chciałbyś. - starałam się utrzymywać obojętny ton, przyśpieszając.
- Nie masz innych zajęć niż dręczenie mnie? - spytałam łaskawie obdarzając go spojrzeniem. Cały czas dotrzymywał mi kroku, klasa była na wyciągnięcie ręki.
- Ależ kotku ja cię nie dręczę. Idę z tobą na zajęcia z literatury. - popatrzyłam na niego zdziwiona. 
- Czy ty próbujesz mi powiedzieć, że chodzisz na zajęcia z literatury? - proszę tylko nie mów, że tak. Proszę proszę proszę ...
- Tak. Od dzisiaj tez chodzę na to kółko. Mam nadzieję, że jesteś dobrą nauczycielką. Cieszysz się? - NIEEE...! - krzyczałam z całych sił w myślach.
Właśnie odbiera mi przyjemność z „pracy”, zawsze uwielbiałam prowadzić to kółko, teraz to będzie jakaś masakra, czego oczywiście nie dam po sobie poznać.
- Jak cholera – mruknęłam, weszliśmy do klasy, a ja zajęłam miejsce, które podczas normalnych zajęć zajmuje nauczyciel.
- Cześć. Jak widzicie od teraz na nasze zajęcia będzie uczęszczał również Brad, mam nadzieję, że pomożecie mu się zaaklimatyzować. - starałam się mówić obojętnym głosem.
- Na dzisiejszych zajęciach tak jak wcześniej mówiłam omówimy książkę „Upadli” mam nadzieję, że wszyscy ją przeczytaliście bo jest naprawdę świetna, to oryginalna opowieść o prawdziwej miłości, której nikt ani nic nie jest w stanie zniszczyć, ale zanim do tego przejdziemy powiedzcie mi jak wam idzie pisanie opowiadań w tematyce fantastycznej? - ledwo się zaczęło a ja już mam dość, czuję jak cały czas wlepia we mnie wzrok, ale ja się tak nie dam. Nie zrezygnuję z tego prze niego. O, nie. Tego może być pewien. Ja tak szybko się nie poddaje, ze mną się nie zadziera.
Rydel 
Weszłam przebrana do sali od tańca. Był tam już, nie spóźnił się. Byłam pod wrażeniem,  myślałam, że nie potraktuje tego poważnie i będę musiała zrezygnować. Może nawet nie jest taki zły . Co ja gadam? Brat kogoś tak okropnego, do tego podobny, nie może być dobry. Czułam się trochę dziwnie, nieswojo, wczoraj byłam zupełnie wyluzowana. A dziś? Spięta, zdenerwowana, nieswoja. Jeżeli chodzi o chłopaków , których, opieprzałam albo których nie lubiłam albo tylko i wyłącznie kolegów nie czułam się przy nich źle, wręcz przeciwnie, ale jeżeli miało dojść do jakiś zbliżeń, pozytywnych uczuć to były dla mnie tortury. Bałam się takich uczuć, one raniły. A ja jak każdy normalny człowiek bałam się takich uczuć, to był jeden z moich lęków, a Angel jedyny. Tyle, że ja bałam się uczuć tylko jeżeli chodzi o chłopaków, a ona zamykała się przed wszystkimi oprócz nas. Może to właśnie dlatego miałam tylko jednego chłopaka i to takiego podobnego do mnie, z którym mogłam czuć się swobodnie. A z nim miałam tańczyć, a taniec jest pełen uczuć, zbliżeń. A co będzie jeżeli coś do niego poczuję? Przecież z takim jak on nie da się stworzyć szczęśliwego związku. Tacy jak on w ogóle nie potrafią stworzyć związku. Mogła bym spróbować nic nie czuć, ale nie mogę. W tańcu uczucia są bardzo ważne. Byłam w kropce : jak się nie zaangażuję uczuciowo wyjdzie beznadziejnie; jak się za bardzo zaangażuje ... No i co ja mam teraz niby zrobić? Dobra spokojnie Rydel , nie panikuj, będzie ...
Moje rozmyślania przerwało odchrząknięcie Davida, otrząsnęłam się
- Tak?
- Mówiłem " Cześć".
- Przepraszam zamyśliłam się  - odparłam szczerze. - Możemy już zaczynać. Na początek pokażę ci jak wygląda cały układ, a potem po kawałku bo przećwiczymy.- powiedziałam a on tylko pokiwał głową. Zachowywał się jakby ta sytuacja rano się nie wydarzyła. Ja zresztą też. Byłam za bardzo spięta na wywoływanie kłótni. Poczułabym się jeszcze gorzej. Włączyłam muzykę, ustawiłam się przed lustrem i zaczęłam tańczyć. Gdy tańczyłam czułam,  że żyję, czułam się jak ryba w wodzie. Nic dawało mi takiej przyjemności, nie dodawało tyle pewności siebie co taniec. Byłam wtedy w pełni szczęścia, byłam w swoim własnym świecie. Czułam jak cały czas lustrował mnie wzrokiem. Oddałabym wszystko, żeby wiedzieć o czym wtedy myślał. O dziwo nie czułam się nieswojo, gdy tak tańczyłam a on badał mnie wzrokiem. To dziwne, jeszcze przed chwilą miałam ochotę zapaść się pod ziemię, a teraz? Nigdy nie czułam się w tańcu lepiej. Może to jego obecność tak na mnie działa? Ale przecież przed chwilą ... To pewnie było przez zdenerwowanie. Ale co takiego mógł mieć w sobie ten chłopak, że czułam się przy nim tak dobrze jak przy żadnym innym? Nie mogę się do niego zbliżać, ten chłopak z daleka śmierdzi kłopotami. A co jakbym mu przez przypadek coś wygadała ... To był by koniec mój i dziewczyn, koniec szkoły, marzeń ... Muszę trzymać go na dystans choćby nie wiem co. Postanowiłam coś sobie i muszę tego postanowienia dotrzymać, chociaż nie wiem czy dam radę, czy pokusa nie będzie zbyt silna ...

Oczami Vanessy
Przesłuchanie do szkolnego przedstawienia wydawało się trwać w nieskończoność. Na zakończenie roku jak zwykle mieliśmy wystawić " Romeo i Julia". Zazwyczaj ja zajmowałam się sprawami organizacyjnymi, tym razem jednak nasza pani od zajęć teatralnych przekonana o moim niezwykłym talencie postanowiła , że w tym roku to ja powinnam zagrać tytułową Julię. Oczywiście z uśmiechem na ustach przyjęłam tą rolę, bo jak to mówią lepszy rydz niż nic. Przygnębiona trudnościami w znalezieniu roli w poważniejszej produkcji i zmartwiona problemami ze znalezieniem idealnego Romeo, całe przesłuchanie przesiedziałam naburmuszona. Przez scenę przewinęło się mnóstwo kandydatów do tej roli, żaden jednak nie odpowiadał wymaganiom moim ani jury. Pod koniec przesłuchania zjawił się ktoś kogo się kompletnie nie spodziewałam, ktoś przy kim zawsze odejmowało mi mowę. Liam wszedł na scenę dziarskim krokiem i z uśmiechem na ustach przywitał się, i zaczął odgrywać swoją rolę. Był całkiem niezły, co ja mówię? Był świetny. Przebił wszystkich wcześniejszych kandydatów, dlatego pani Lovato od razu, gdy skończył ogłosiła, że rola Romea została już obsadzona i reszta może już odejść, pewna, że nie znajdzie się lepszy aktor od niego.
- Gratuluję. Niezmiernie się cieszę, że zyskaliśmy takiego zdolnego aktora, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłeś. - Aha? Czyli już został jej nowym pupilkiem? Dlaczego ci cholerni faceci zawsze robią wokół siebie tyle zamieszania? I dlaczego on jest tak cholernie przystojny?  
- Dziękuję, ale naprawdę przecenia pani moje zdolności. To była moja pierwsza próba aktorska. Nie spodziewałem się, że dobrze mi pójdzie. - Ehe jasne bo uwierzę, takie rzeczy trenuję się latami. Nigdy nie uwierzę, że dzisiaj pierwszy raz próbował aktorstwa, chyba, że jest jakimś aniołem  moim aniołem stróżem  i wszystko zawsze wychodzi mu idealnie.
- Ależ drogi chłopcze nie bądź taki skromny, masz prawdziwy talent. A teraz poznaj proszę dziewczynę o równie wielkim talencie aktorskim. To Vanessa. - no tak to trochę niezręczne. Powiedzieć jej, że już się znamy czy nie? Nie, zapytała by się skąd i ...
- Miło mi cię poznać. -powiedziałam zanim on zdążył coś zrobić i  uśmiechnęłam się życzliwe. Popatrzył na mnie podejrzliwie, ale chwilę później wyciągnął rękę ucałował moją dłoń i powiedział:
- Mi również - uśmiechnął się czarująco, a pode mną ugięły się kolana.
- Macie trzy miesiące podczas, których będziecie ćwiczyć sami, ponieważ wierzę, że sobie poradzicie, a  później będziecie już ćwiczyć z innymi. Co tydzień w piątek będę sprawdzała efekty waszej współpracy, chcę poczuć te emocję, tą miłość między wami. Popracujcie na tym. - powiedziała i zanim, zdążyła coś powiedzieć wyszła. Zmierzyłam go spojrzeniem i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- No co? - zapytała udając zdezorientowanego.
- Gówno - nie mam zamiaru się z nim zaprzyjaźniać, to będzie tylko praca. Obiecałam sobie, że nie pozwolę żeby żaden facet więcej mnie skrzywdził, a on z całą pewnością skrzywdził już nie jedną.
- Jutro po lekcjach spotkamy się tutaj. I nie krzycz na mnie jak się spóźnię bo tego nienawidzę, a ja zawsze się spóźniam i z twojego powodu nie zamierzam tego zmieniać.- żeby nie zostać skrzywdzonym trzeba nie angażować się uczuciowo, co normalnie byłoby dla mnie łatwizną, ale to nie była normalna sytuacja. Ten chłopak sprawiał, że nie czułam już tej nie chęci do facetów, ale ja nie mogłam sobie na to pozwolić, nie mogłam pozwolić na bycie ponownie skrzywdzoną przez kogoś kogo kocham. Nie tym razem ...
***********************************************************************************
Jezus nareszcie. Rozdziału nie było chyba ze dwa miesiące,a to przez to, że pisanie go szło mi jak po grudzie. Kompletnie nie miałam na to ochoty, ani czasu. Mnóstwo pomysłów na różne opowiadania, ale nie na to. Ehh... Ale jak widzicie już jest i postaram napisać coś w sobotę do następnego, bo postanowiłam, że s w Sobote odpoczywam nigdzie nie idę, tylko leże i się opierdzielam, chociaż jeden dzień w tygodniu. Także naprawdę się postaram i mam nadzieję, że rozumiecie i macie podobnie. Doskonale rozumiem, że wam też się nie chcę i zrozumiem jak będzie mało komentarzy, ale w wolnej chwili jeżeli będziecie mogły napiszcie go, żebym wiedziała, czy ktoś jeszcze to czyta.
Co do rozdziału to mam nadzieję że wam się spodobał. No to chyba już wszystko ja lecę się szykować do spania bo rano znowu będę nie przytomna, a wcześniej pouczyć sie na polski (sprawdzian z imiesłowów :/ ) i poczytać lekturę "Kamienie na Szaniec" jak na razie bardzo fajna polecam, czytaliście, co o niej sądzicie?
Ja się już żegnam i tak jak mówiłam obiecuję poprawę (częstsze rozdziały)
Pozdrawiam :***
PS. Jak tam w szkole? Też tak was męczą?
I co sądzicie o nowym teledysku? Ja pomimo, że bardzo lubię Courtney uważam, że za mało R5 za dużo Rourtney. Bo jak dla mnie wyglądało to bardziej jak Ross Lynch ft reszta R5, a nie R5.
Pomijając  to bardzo fajny <3
Kochani jeszcze jedno chciałabym polecić wam tego bloga  http://crazy-in-love-selena.blogspot.com jest już rozdział 1 i prolog zapowiada się świetnie.



 

 


 


środa, 30 września 2015

LBA!

Hejka, to nie rozdział, ale zostałam wczoraj nominowana do LBA. Jeżeli chodzi o rozdział, to wznowiłam pisanie i nie długo powinien się pojawić, ale nie wiem kiedy dokładnie bo po drugiej jedynce tym razem z biologi ( przedmioty przyrodnicze średnio mi idą) postanowiłam wziąć się wreszcie do nauki. NIe przedłużając zaczynamy LBA

Alex Rover
1. Czy masz jakieś zwierzątko?

Tak, mam psa mieszańca, a właściwie suczkę Roksi.

2. Co sądzisz o uchodźcach?

Hmm ... Szczerze takiego pytania się nie spodziewałam, ale jeśli chodzi o problem uchodźców to według mnie ma to dwie strony. Z jednej strony myślę, że ci zwykli ludzie nie są niczemu winni i należy im się pomoc i szansa na normalne życie, ponieważ no nie prosili się o tą wojnę. Natomiast z drugiej strony uważam, że sprowadzanie do Polski, Europy tylu uchodźców to jednak lekka przesada. Dlaczego nie mogą ich przyjąć też inne kraje, Turcja albo jakiś inny kraj z poza Europy. Bo jeżeli tak dalej pójdzie to połowę Europy będą zajmować uchodźcy, a przecież kompletnie różnimy się od tych ludzi, kulturą ,religią, obyczajami... Także jak powiedziałam nie potrafię siem określić czy jestem za czy przeciw, bo według mnie ten problem ma swoje dwie strony.

 3. Do jakiego kraju wyprowadziłabyś się najchętniej?

Hiszpania lub Ameryka a konkretnie Los Angeles. 

 4. Aktor, za którego chcesz wyjść?

 Nie ma takiego. Jestem realistką i nigdy nie miałam czegoś takiego, że " O matkto ten aktor jest taki przystojny, kocham go, kiedyś za niego wyjdę" Po pierwsze dlatego, że wiem, że i tak go nigdy nawet nie spotkam, a po drugie nigdy nie było jakiegoś takiego aktora który by mi się jakoś strasznie podobał, ale jeżeli już musiałabym wybrać to zdecydowanie Mario Casas czyli słynny Hache z Trzy metry nad niebem. "Zakochałam się" w nim od początku oglądania filmu, jego postać jest moim ideałem chłopaka i aktor według mnie jest bardzo przystojny, więc jeśli musiałabym wybierać to zdecydowanie on.


5. Ulubiony kosmetyk?

Trochę tego używam, ale moim ulubionym kosmetykiem będą zdecydowanie moje ulubione perfumy Celebre o prześlicznym mocnym zapachu, który uwielbiam i polecam.

 6. Ukochany sklep?

To trochę trudne pytanie, ponieważ mieszkam w małym miasteczku, gdzie jest naprawdę mało takich fajnych znanych markowych sklepów, ale jeśli mam wybrać z tych miejscowych to "Fabryka Mody" mają tam fajne ciuchy w przystępnych cenach i jeśli jest więcej takich sklepów to również polecam.

 7. Jaki masz stosunek do sklepów z odzieżą używaną?

Nie mam z tym żadnego problemu i być może mam lub miałam jakieś rzeczy z Second Handu i chociaż już tam nie kupuję wkurzają mnie ludzie, którzy mówię, że widzieli coś fajnego, ale nie kupią tego bo to było w lumpie. No nie rozumiem, przecież nei mają tam rzeczy z wszami czy coś nie zarażą się. W wręcz przeciwnie, w dużych miastach w takich sklepach można czasami znaleść coś fajnego oryginalnego, bo jeżeli chodzi o małe miasta to tutaj są te same resztki, te najgorsze ciuchy.

 8. Książa, która skończyła się tak, że miałaś ochotę rzucić nią o ścianę 

Hmm ... "Mroczne Serce". Najpierw prawie całą pierwszą część kibicowałam Jane i  Evanovi, a na końcu UWAGA SPOJLER okazuję się Evan jest zły i psychiczny, cały czas próbował się na niej zemścić. No ok, przeżyłam to, ze woli Lukę chociaż nie przepadam za wilkołakami. Druga cześć w życiu Jane pojawia się przystojny i tajemniczy Soren, ale nie ta ciągle tylko Luka i Luka. Przeczytałam całe dwie części od początku do końca i z jednej strony mi się podobały, ale z drugiej strony jak to ujęłaś miałam ochotę rzucić książką o ścianę za wybór miłosny głównej bohaterki.
W trakcie pisania o tamtej książkę przypomniałam sobie o jeszcze jednej o której muszę koniecznie tu napisać.  Jest nią oczywiście Trzy metry na niebem, książka przy której płakałam jak bóbr, serio nigdy się tak nie poryczałam jak przy tej książce. Mam ochotę udusić autora za rozdzielenie Babi i Hache.

 9. Piosenka, która lubisz, ale musisz mieć nastrój na słuchanie jej?

 Sporo jest takich. Hmm no na przykład: Wiz Khalifa - See You Again ft. Charlie Puth

 10. Czy miałaś kiedyś tak, ze podobał ci się niezbyt urodziwy chłopiec?

... Tak ... No cusz ...

 11. Jak (w skali od 1 do 10) bardzo kochasz swoje łóżko?

9/10 bo mogłoby być podwójne :/// xd  

A teraz czas na nominowanych :

1. Lauren Coolness
2. Abi
3.Victoria Kropelka
4.  kasiulka33311
5. Klaudia  Griac
6. King JuLien

Pytania:
1.Jakie filmy lubisz najbardziej i dlaczego?
2. Ulubione perfumy
3. Czy byłaś/jesteś zakochana?
4. Czy masz najlepszą przyjaciółkę, jeśli tak opisz ją w kilku słowach.
5. Piosenka którą mogłabyś słuchać do końca życia.
6. Masz ulubionego youtubera, jeżeli tak to kogo i dlaczego
7. Torebka czy plecak?
8. Książka przy, której płakałaś jak bóbr ?
9. Jesteś humanistka czy lepiej radzisz sobie z przedmiotami ścisłymi
10. Jaka jest najgłupsza rzecz jaka przydarzyła Ci się w życiu?
11. Bez czego jest ci najtrudniej wytrzymać telewizji, komputera czy telefonu?
 


sobota, 26 września 2015

TB

 Rozdział Dedykuję mojej przyjaciółce Nikoli
która nie ma konta na blogerze
ale napewno to przeczyta
kocham cię :*
Wreszcie jest i to przed terminem! A na początek nominacje:
Zostałam nominowana przez Abi :) :* Wybrałam sobie temat Friendzone, Raura i na napisanie zostało mi jeszcze zdaje się 16 dni, ale dałam radę wcześniej,a teraz kogo nominuję:
- Klaudia Griac
- Abi
- Tinsley
- King JuLien
- Sashy Blog
- The Blogg

Kategoria: Od nienawiści do miłości/Szkolna miłość/Fantastyka/Przypadek
Paringi: Raura/Rydellington/Jelena/Ezria ( wiem wiem że to Selena i Justin i Aria i Ezra,ale chciałam żeby był większy wybór)
Czas: 06 Listopada

 "Love is beautyfull dream"
Zimno, mróz, zimno, mróz, zimno – powtarzała w myślach dziewczyna z przerwami na przeklinanie przyjaciółki, za to, że zachciało jej się spotykać w taki ziąb i siebie za to, że zgodziła się do niej przyjść i uparła się by założyć spódniczkę. Gdyby choć raz posłuchała swojej matki, ale nie 5 stopni na plusie, a ona idzie przez pół miasta w spódniczce. Rozejrzała się dookoła chcą przejść na drugą stronę ulicy, ale drogę zajechał jej motor, a na nim chłopak. Chłopak zdjął kask i okazał się być nieziemsko przystojnym blondynem z oszałamiającym szelmowskim uśmiechem na ustach, który ku jej zdziwieniu nie robił na niej wrażenia.
- Hej mała, chcesz dalej odmrażać swój zgrabny tyłek, czy zabierzesz się ze mną? - głos miał zmysłowy, a sposób w który się do niej zwracał bardzo ją denerwował.
- Wolę dalej odmrażać swój zgrabny tyłek niż patrze c ba twój krzywy ryj. - O tak chamskie odzywki i bycie nieziemsko wredną to co czego dość dobrze nauczyła się od swojej przyjaciółki – Seleny.
- Uuu pyskata. Lubię takie. Fajne włosy. - ku jej zdziwieniu nadal tu był, jakieś dziewięćdziesiąt procent mężczyzn po takim tekście by sobie odpuściła. Zdezorientowana popatrzyła na swoje włosy. No tak, były czerwone, co jej skutkiem eksperymentowania z farbami do włosów. Jej włosy w odcieniu bardzo jasnego czerwonego prezentowały się bardzo dobrze.
- To co wsiadasz, czy nie? - spytał, a ona z powrotem podniosła wzrok na niego.
- Wsiądę pod warunkiem, że nie będziesz mnie obmacywać, ani mi tego wypominać publicznie czy na osobności, bo robię tylko dlatego że strasznie pizga a ja mam na sobie spódniczkę. - uśmiechnął się zadziornie i swoim zmysłowym głosem powiedział:
- Kotku, niezła z ciebie dupa, ale jestem zajęty. Więc jedyne co mogę ci zaproponować to przyjaźń z małymi plusami. Wskakuj. - nie żeby uspokoiło ją to co mówił, po prostu miała już dość odmrażania sobie tyłka.
- Na coś jeszcze czekasz? -spytał lekko zniecierpliwiony, a ona popatrzyła na niego z założonymi rękami.
- A gdzie kask dla mnie? 
- Nie przesadzaj, to nie daleko przeżyjesz. - popatrzyła na niego z rezerwą.
- Jak przez ciebie zginę, pozwę cię w sądzie. - powiedziała lekko przestraszona i wsiadła.
- Napewno. - powiedział kpiąco.
- Napewno. - powtórzyła bezmyślnie, zaciskając powieki z całych sił i mocno obejmując go w pasie.
- Nie ściskaj tak mocno nie mogę prowadzić - powiedział rozbawiony, potrząsnęła głową i rozluźniła uścisk. To nie była jej pierwsza przejażdżka na motorze, jeździła już wcześniej z ojcem i  bratem. Była to jej pierwsza przejażdżka na motorze z obcym chłopakiem, bez kasku. Szalona i odważna Laura, bała się i to przejażdżki na motorze. To głupie, ale nie myślała teraz o tym. Jedyne o czym teraz myślała to, żeby dotrzeć bezpiecznie do domu przyjaciółki i ,że jej kierowca ma jest nie tylko nieziemsko przystojny, ale też dobrze umięśniony. Droga nie dłużyła jej się w nieskończoność tak jak się tego spodziewała. Wręcz przeciwnie, była przyjemna i krótka, za krótka. 
- Już jesteśmy. - powiedział tym samym rozbawionym tonem. Zsiadła z motoru i skierowała się do domu Seleny.
- Hej, a może jakiś buziak w ramach podziękowań i jeszcze jeden na pożegnanie. - Jeszcze czego - pomyślała.
- Nie mówiłeś przypadkiem, że masz dziewczynę?
- Nie dowie się. - znów ten piękny szelmowski uśmiech.
- Masz rację nie dowie się, bo żadnego buziaka nie będzie. - odwróciła się napięcie i ruszyła dalej.
- To powiedz chociaż jak masz na imię!- Przez chwilę biła się z myślami czy to dobry pomysł żeby zdradzać mu swoje imię.
- Laura! - krzyknęła zanim zniknęła za bramą posesji państwa Gomez.
***
No ja cie nie rozumiem, spotykasz swój ideał, wyzywasz go od najgorszych i nie wykazujesz żadnego zainteresowania. Przez dwa lata mi gęgałaś, że czekasz na swój ideał i gdy już go spotkasz to to będzie love forever. Spotkałaś i co? I gówno. Nie podoba ci się. Serio? No ja cie po prostu nie rozumiem kobieto, ale nawet nie będę próbować bo ty sama siebie nie rozumiesz. Nie wierzę w twoją głupotę. No i na co teraz będziesz czekała? Na kolejny ideał? To się nie doczekasz. Rzadko się że dziewczyna spotyka swój ideał a ty jak już spotkałaś to nic nie czujesz. Dramatyzujesz jak zwykle i tyle. - ciągnęła na jednym tchu swój wykład Selena. Była strasznie zła na przyjaciółkę, za zmarnowanie takiej szansy.
- Nie przesadzaj. - powiedziała wesoło Laura i uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- A ty znowu nie przesadzaj. Kiedyś ci powiem, że umieram, a ty ,,nie przesadzaj” bo przesadzasz jak zwykle, przecież tylko umierasz i o co ta cała afera. - Laura roześmiała się głośno.
- No i z czego ty się znowu cieszysz?
- Z twojej głupoty. - Sel nachmurzyła się trochę, ale po otrzymaniu kuksańca w bok od przyjaciółki powiedziała:
- Nadal uważam, że powinnaś chociaż z nim spróbować taka okazja drugi raz się nie zdarzy,
- Mówisz o nim jakby to była promocja w supermarkecie. Nie zapominaj, że on ma dziewczynę.
- No bo to jest promocja pierwsza i ostatnia ww twoim życiu, Co z tego, że ma dziewczynę? Założę się, sądząc po jego zachowaniu, że nawet jej nie kocha.
- Sel … zrozum, że on mi się po prostu nie podoba.
- Nie za dużo ode mnie oczekujesz?- spytała znów wywołując śmiech przyjaciółki.
- To co oglądamy ten film?
- A przemyślisz jeszcze to?
- To akurat ci mogę obiecać. To co ,, Pitch Perfect” ?
- Spoko.
***
Szła znów przeklinając się w myślach. Dlaczego nie pomyślała by pożyczyć jakieś ciepłe spodnie od Seleny? Przecież to było oczywiste, że wieczorem będzie jeszcze zimniej.
- Nie ładnie tak uciekać be buziaka. - znów ten zmysłowy głos. Nawet nie musiała się odwracać żeby wiedzieć, że za nią stoi ten przystojny blondyn, który jak stwierdziła jej przyjaciółka to jej ideał.
- Śledzisz mnie? - spytała odwracając się do niego.
- Ja? Skoro cię tu przywiozłem to teraz muszę cię odwieźć. Łatwiej by było, gdybyś wcześniej zadzwoniła. Właśnie daj mi swój numer.
- Napewno - prychnęła z ironią. Tak i co jeszcze? Kilka godzin temu twierdził, że ma dziewczynę. Była oburzona jego propozycją, a właściwie rozkazem.
- Jesteś taka urocza, gdy się złościsz. - powiedział z tym samym wspaniałym szelmowskim uśmiechem, który może w innych okolicznościach sprawił by, że kolana jej zmiękły.
- Ugh, wiesz co już wolę wracać sama. - powiedziała wkurzona, odwróciła się napięcie i nieświadomie wdepnęła w błoto, poślizgnęła się i wylądowała w nim cała. Chłopak wybuchnął śmiechem.
- Cholerne błoto. No i z czego rżysz? - miała ochotę komuś walnąć, a konkretnie jemu, to wszystko przez niego. Przez niego upaprała sobie w błocie nową spódniczkę, płaszczyk i ... włosy. Kolejne przekleństwo. Wszystko tylko nie jej kochane gęste włosy.
- Powiem ci, że w brązowym ci do twarzy.- zakpił z niej.
- Zaraz wysmaruję cie tym błotem. - zagroziła i zbliżyła się chcąc wsiąść na motor.
- Co ty robisz?
- Chcę wsiąść na motor? - spytała ironicznie.
- Cała w błocie? Odpada. Rozbieraj się. - popatrzyła na niego jak na niedorozwiniętego. Chyba kompletnie mu odbiło, jest cholernie zimno a ona ma rozebrać się do bielizny i wsiąść z nim na motor? Tak stracił już wszystkie neurony.
- Kompletnie ci odbiło, nie rozbiorę się teraz do bielizny.
- Nie? Czyli wolisz wracać sama w nocy na piechotę półtora kilometra do domu cała w błocie i sądząc po tym smrodzie błocie z odrobiną gówna. - To zdecydowanie był najbezczelniejszy i najgłupszy chłopak jakiego kiedykolwiek poznała, ale miał rację. Zaczęła się powoli rozbierać, nigdy w życiu nie było jej tak zimno.
- Przysięgam, że jak będziesz podglądał albo komuś o tym powiesz wysmaruję cię błotem. - nigdy w życiu nie była tak wkurzona. Ten koleś doprowadzał ją do szału, był bardziej denerwujący niż jej przyjaciółka, a to trudne. Gdy była już w samej bieliźnie trzęsąc się wsiadła na motor i objęła go mocno.
- Powiem ci, że twój tyłek bardzo ładnie wygląda w tych czarnych koronkowych majtkach.
- O nie tym razem przegiął – pomyślała.Walnęła go mocno zaciśniętymi dłońmi w plecy.
- Nie ładnie, nie ładnie. Tak się odwdzięczać za to co dla ciebie robię. - pokręcił z rozczarowaniem głową – Ale, mogę ci to wybaczyć za dodatkowego buziaka, Czyli łącznie już trzy. - prychnęła.
- Widać, że z matmy jesteś beznadziejny.
- A co?Proponujesz mi korepetycje? - spytał figlarnie poruszając brwiami. Znów prychnęła.
- Jeszcze czego. Dobra koniec tej bezsensownej dyskusji bo czuję, że jak za chwilę nie pojedziemy zamarznę. - nic już nie odpowiedział. Wsiadła na motor i objęła go mocno. Zamknęła oczy, już się nie bała. I gdyby nie to, że było jej cholernie zimno, rozkoszowałaby się tą przejażdżką. Naprawdę lubiła jazdę na motorze, ale jedyne o czym teraz myślała to by jak najszybciej znaleźć się w domu.
Zatrzymali się, zsiadła i ruszyła do domu.
- A ty znowu, ani nie podziękujesz ,ani się nie pożegnasz. Nie ładnie – pokręcił głową.
- Bo tym razem nie mam nawet za co. - wzruszyła ramionami i okryła się ubłoconym płaszczem. - To przez ciebie wpadłam w błoto. - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Mówiłem ci, że gdy się złościsz tak uroczo marszczysz nos? Ale te trzy buziaki i tak musisz mi dać.
- Napewno – prychnęła.
- Jesteś uzależniona od słowa na pewno i od prychania? - spytał kpiąco.
- A co nie mogę? - spytała zła, a on podniósł ręce w geście obrony.
- To o której jutro po ciebie przyjechać? - spytał uśmiechając się. Dopiero teraz zauważyła, że gdy się uśmiecha robią mu si takie urocze dołeczki w policzkach.
- Nie wiem czy jutro gdzieś idę. - odwzajemniła uśmiech.
- Dojdziesz do domu czy potrzebujesz pomocy? 
- O mnie się nie martw, ja sobie radę dam. -zawołała. Zamknęła za sobą furtkę i odwróciła się do niego
- I nie rób takiej żałosnej miny - westchnęła - 15: 30.
Patrzył jeszcze chwilę jak znika w podwórku, uśmiechnął się triumfalnie i odjechał.
***
- Wróciłam! - zawołała zdejmując buty w korytarzu.
- Widzę, że pamiętasz Rossa. -uśmiechnęła się do niej matka. Popatrzyła na nią zdezorientowana. 
- Ross chłopiec, który podwiózł cię do domu. 
- Musiało ci się coś pomylić mamo. Tego chłopaka poznałam dzisiaj. - sprzeczała się dziewczyna pewna swego. Chyba by pamiętała, że poznała tego kretyna wcześniej.
- Nie skarbie, my i państwo Lynch byliśmy kiedyś sąsiadami. A ty i Ross najlepszymi przyjaciółmi.
- Serio? - jęknęła zawiedziona.
- Tak. Pamiętam jak powtarzał, że bardzo cię kocha i kiedyś zostaniesz jego żoną, a ty, że będzie najlepszym mężem na świecie.
- Musiałaś mi to mówić? - jęknęła jeszcze żałośniej, na co matka tylko się zaśmiała i poszła do kuchni. Ja i ten kretyn najlepsi przyjaciele? To chyba jakiś żart - myślała.
On moim mężem? - wzdrygnęła się. Po moim trupie... chociaż niezły jest ... Po moim trupie - powtórzyła w myślach już mniej pewnie.
***
- To nie jest śmieszne Ashley - powiedziała Laura chcąc zabrzmieć poważnie.
- Oj nie dąsaj się już tak, przecież wiem, że ciebie też to śmieszy. - uśmiechnęła się szeroka, ale Laura nie mogła tego zobaczyć przez telefon. - ,, Będziesz najwspanialszym mężem na świecie, ohhh Ross '' - powiedziała udając jej głos. Przyjaciółki wybuchły śmiechem.
- Jesteś głupia, ale serio Selena też się śmiała z tej tragedii.Przecież będzie mi to wypominał przy każdym spotkaniu - pożaliła się.
- Aha! Czyli jednak chcesz się z nim jeszcze spotkać! - powiedziała zadowolona oskarżycielskim tonem.
- Jaa ... No bo ... Spadaj! - zaśmiały się.
- Laura masz takiego przystojniaka to nie czekaj tylko się za niego bierz.
- Ashley nie rozumiesz, że on mnie tak nie pociąga, chociaż to mój "ideał". Możemy się tylko przyjaźnić koniec kropka. - zarządziła stanowczym tonem kończąc temat i zanim przyjaciółka zdążyła się sprzeciwić, powiedziała zaciekawiona:
-Powiedz lepiej co u ciebie i Caleba.
***
- To ten. - wskazała ręką wysokiego bruneta.
- Hmm - podrapał się po brodzie udając zamyślonego. - Znam go. To Wesley Smith, jeździ na motorze, często chodzi imprezy i co tydzień ma nową. Typowy podrywacz. Łatwizna.
- Aha, to ciekawe co zrobisz geniuszu, żeby to potrwało dłużej niż tydzień. - powiedziała wyzywająco.
- Spokojnie kotku, to akurat jest najłatwiejsze. 
- Mhm a co jest trudne?
- To żebyś przestała być taka łatwa. Właśnie takie dziewczyny zostawia po tygodniu. - opadła jej szczęka i to dosłownie. Jedyne co zdołała z siebie wydusić to :
- AHA?!
- Taka prawda, strasznie łatwo cie zdobyć. No na przykład ja , przeze mnie wpadałaś w błoto, a ty co? Zaprzyjaźniasz się ze mną i jeszcze czasami dajesz mi prezenty w postaci buziaków.
- Dobrze w takim razie przestanę. - powiedziała będąc nadal oburzona.
- Ale dlaczego? To był tylko przykład. - jęknął, a ona tylko wzruszyła ramionami.
- Czyli co mam przejść obojętnie kręcąc tyłkiem, uśmiechać się do ciebie, jego olewać i pocałować cię namiętnie? Jesteś pewien, że tak zachowuje się trudno dostępna dziewczyna, Ross?
- Tak, jestem. A teraz idź już i nie marudź.  Kto tu jest podrywaczem? - już nic nie powiedziała, tylko zrobiła to co jej kazał. Miał rację.
***
Była tak bardzo szczęśliwa. Pierwszy raz w życiu wszystko układało się po jej myśli. W szkole dobrze sobie radziła, rodzice byli z niej zadowoleni niczego się nie czepiali, miała die wspaniałe przyjaciółki i najlepszego przyjaciela z którymi często się widywała i zawsze świetnie bawiła i wspaniałego chłopaka już od dwóch miesięcy. Jedyne czego się bała, to to, że ta sielanka niedługo może się skończyć. Przeglądała się w lustrze uśmiechając się do siebie. Wybierała się na imprezę z Seleną i Wesem, Ross też miał się pojawić. Miała na sobie Niebieską koronkową bluzkę na długi rękaw, dżinsowe ciemne krótkie spodenki i jasno niebieskie sandały na wysokim koturnie z paskiem na kostce, jej włosy lekko pofalowane nadal czerwone też prezentowały się nieźle. To będzie wspaniały wieczór. - powiedziała sobie w myślach i poszła otworzyć drzwi.
***
Rozglądał się już od jakiegoś czasu po klubie, szukając jej wzrokiem. Obiecał sobie, że dzisiejszego wieczoru powie jej co do niej czuje. Powie jej, że od początku mu się podobała, ale jakiś miesiąc temu gdy wygłupiali się oglądając film w jego pokoju zrozumiał, jak bardzo ją kocha. Żałował, że nie powiedział jej na początku, że mu się podoba. Nigdy nie zakochałaby się w tym całym Wesie i byłaby tylko jego. Zobaczył Selenę, stała rozmawiając z krzesełkiem, widać było, że sporo wypiła, czyli Laura pewnie też. Chociaż nie, ten goguś ciągle ją pilnuje, nawet nie może się na imprezie zabawić. Podszedł do niej:
- Selena?
- O matko święty mikołaj!? O tej porze?! A co ty tu robisz? - powiedziała chwiejąc się. No tak to jest jak nikt jej nie pilnuje.
- Nie, to ja Ross. Widziałaś Laurę? Muszę z nią porozmawiać.
- A o szym święty mikołaj będzie z nią roz ... rozma.... rozmawiać. 
- Wiesz gdzie jest?
- Z Wesem przy barze, ale zaczekaj - złapała do za rękaw - dostanę tego kucyka na święta?
- Tak tak dostaniesz, ale idź już do domu dziecko. - pokiwała głową i zasalutowała mu.
- Tak jest sierszancie.
Ruszył przez parkiet, przeciskając się przez tłumy. Zobaczył ją stała odwrócona, ślicznie wyglądała. Była z nim, pocałowała go. Już miał podejść, kiedy z ruchu jej ust wyczytał jak mówi 'Kocham cię"
 Za późno - pomyślał. Za długo zwlekał. Był wściekły na siebie, na niego i na nią.  Musiał wyjść, odstresować się. Szybko przecisnął się przez tłum  nie zawracając uwagi na innych. Wsiadł na motor i odjechał. Kocha go - pomyślał, co jeszcze bardziej go rozwścieczyło, przyśpieszył. Nigdy nie będzie moja - znów przyspieszył. Nie kocha mnie - jechał teraz z maksymalną prędkością, chcąc pozbyć się całej złości jaka w nim była. Dlaczego musiała zakochać się w tym kretynie, a nie w nim? Na rękach by ją nosił. Był jej najlepszym przyjacielem, męskim odpowiednikiem Seleny, wiedział o niej wszystko. Z nikim nie byłoby jej tak dobrze jak z nim. Ale to już się nie liczyło, jego uczucia się nie liczyły, bo ona kochała innego. Była dla niego wszystkim, a kiedy stracił szansę na bycie z nią, stracił sens życia.
***
Kochała go, naprawdę go kochała i cieszyła się, że to wyznanie ma już za sobą. Gdyby  ktoś kilka miesięcy temu powiedział jej, że będzie chodziła z Wesem, wyśmiałaby go. To wszystko dzięki Rossowi, był taki kochany. Miała nadzieję się z nim dziś zobaczyć, niestety nigdzie go nie widziała. Ale za to zobaczyła Selene, całującą się z jakimś przystojnym szatyn. No tak, nie pilnowała jej dziś i Sel kompletnie się zalała. Przynajmniej nie zarywała krzesła,to by był dopiero wstyd.
- Selena ! - zawołała podchodząc do niej.
- Lauraa! - zawołała radośnie omal się nie przewracając.
- Tak, też się cieszę, że cię widzę kochana. Mogę wiedzieć kim ty jesteś? - spytała a właściwie rozkazała zwracając się do szatyna.
- Ja jestem Brad - no i nie zrozumiał.
- A skąd sie znacie?
- Z nią? Nie znamy się. Stałem sobie i piłem drinka, aż tu nagle podeszła do mnie i zaczęła całować, a że niezła z niej dupa to nie protestowałem. - miała ochotę mu przyłożyć, ale odpuściła zważając na stan przyjaciółki.
- Widziałaś  Rossa? - spytała dziewczynę.
- Świętego Mikołaja? Tak, pytał o ciebie. Przyznaj się co przeskrobałaś, wydawał się być zdenerwowany.
- Naprawdę? Dawno to było? Gdzie on teraz jest?
- Ale ja nie wiem, bo ja nie umiem liczyć - zaśmiała się sama z siebie - A Święty Mikołaj nawiedził mnie 10 minut temu, powiedziałam mu gdzie zawędrowałaś i tam poleciał.
Skoro wiedział gdzie jestem dlaczego nie podszedł, tak bardzo chciałam z nim porozmawiać - pomyślała.
- Skoro wyszedł już dzisiaj tu nie wróci i nie uda na się go znaleźć. Chodź, jedziemy do domu. - powiedziała do Seleny.
- Cooo? Nie, ja chcę się bawić. - powiedziała niczym przedszkolak, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie marudź, idziemy. - powiedziała stanowczo i nagle zjawił się Wes.
- Gdzie tak długo byłaś? - spytał, ale nim zdążyła otworzyć usta dodał - Nie ważne. Chodź idziemy tańczyć. - pociągnął ją ręke.
- Nie, Wes. Wracam do domu, Selena jest kompletnie pijana.
- No i co z tego? Nie jejsteś jej niańką, poradzi sobie - mocniej zacisnął palce na jej ręce.
- Nie, ale jestem jej najlepszą przyjaciółką i zabieram ją do domu.
- Jeżeli teraz z tond wyjdziesz, z nami koniec. - powiedział poważnie.
- Nie spodziewałam się tego po tobie, ale jeśli już każesz mi wybierać. Wybieram Sel.
Był wyraźnie zaskoczony jej decyzją, ale udawał niewzruszonego.
- Spoko. I tak mi się już znudziłaś. - zabolało, ale przecież nie mogła rozryczeć się na środku dyskoteki.
- No i co się tak patrzysz? Już, zjeżdżaj.- powiedziała łamiącym się głosem, chcąc zabrzmieć stanowczo i groźnie do Brada.
- A dasz mi chociaż jej numer?
***
Minęły kolejne miesiące, nastał czerwiec. Tak jak się tego spodziewała sielanka skończyła się tak szybko jak się zaczęła i to w wieczór, który miał być jednym z najwspanialszych w jej życiu. W wieczór w, który pierwszy raz wyznała chłopakowi miłość i kiedy wszystko się skończyło.Wes z nią zerwał i okazało się, że nic dla niego nie znaczyła, Ross od tamtego wieczoru unikał jej jak ognia. Zawsze, gdy chciała z nim wyjść miał tysiące wymówek, nie odpowiadał na telefony, maile ... Bardzo cierpiała, jakby nie było dość żle, że ukochany ją zostawił to jeszcze najlepszy przyjaciel ja olewał. Dziś miało odbyć się ognisko, na które choćby się waliło i paliło obiecał się przyjść, tak bardzo jej zależało na jego obecności, że gdyby ją wystawił serce by jej chyba pękło. Miała nadzieję, że będzie dobrze i to będzie udany wieczór, tym bardziej, że miała być też Sel ze swoim chłopakiem ( Bradem z dyskoteki) i Ashley, która miała u niej nocować. Tak bardzo się za nią stęskniła, nie widziały się już dwa tygodnie, za Seleną zresztą też ostatnio ciągle spędzała czas z Bradem. Po zerwaniu jej przyjaciółki bardzo ja wspierały, pomogły jej co je jeszcze bardziej do siebie zbliżyło. Gdyby jeszcze one ja zostawiły, nie poradziła by sobie. Przejrzała się w lustrze, chciała dzisiaj dobrze wyglądać, dla niego. Zadzwonił dzwonek, to Ashley - uśmiechnęła się do siebie, że za chwilę spotka się z przyjaciółką.
***
Była szczęśliwa. Świetnie się bawiła w towarzystwie przyjaciół, właśnie siedziała z Ash przy ognisku, zapadał zmrok. Uśmiechała się patrząc na widok Seleny przekomarzającej się ze swoim chłopakiem, szczęśliwej.Jeszcze bardziej ucieszyła ją, że Ross już tu jest idzie, żeby się z nią spotkać.
- Laura? 
- Tak Ashley?
- Kochasz go? Wybacz, że o to pytam, ale uśmiechasz się tak pierwszy raz od zerwania. 
- Hmm ... Wiesz, że traktuję go jak brata i trudno byłoby mi na niego spojrzeć jak na kogoś więcej, ale rzeczywiście gdy sobie pomyślę, że zaraz się z nim zobaczę czuję coś dziwnego w brzuchu, a może to grypa żołądkowa. - zaśmiały się. Zobaczyła go, wyprzystojniał, był taki seksowny, mimowolnie przygryzła dolną wargę. Zauważył ją, uśmiechał się tak jak kiedyś i dopiero wtedy zrozumiała jak bardzo za nim tęskniła. I szczerze nie miałaby nic przeciwko, gdyby teraz wziął ją w ramiona. Zrozumiała, że go kocha, tak bardzo go kocha, a on kocha ja..Popatrzyła na Ashley, wymieniły się uśmiechami, a z jej spojrzenia wyczytała "Powodzenia". Wstała, dzieliło ich już tylko jakieś 10 metrów i czar prysnął to nie ona była tą do której się uśmiechał. Namiętnym pocałunkiem przywitał rudowłosą dziewczynę.
- Część Lau. Poznaj moja dziewczynę. - o boże pomyliła się, już za późno. NIE - krzyknęła kompletnie zrozpaczona w myślach.
 BUM! Wszystko zniknęło jak bańka mydlana. Ross, Ashley, Selena, ognisko ... Była w swoim pokoju, siedziała na łóżku zdezorientowana, lana potem i nagle zrozumiała to był tylko sen nigdy nie poznała żadnego Rossa, nie chodziła z Wesem. To tylko sen. Piękny sen. Przeczesała ręką włosy. Popatrzyła przez okno, nie zapowiadało się, że będzie ciepło, a tak bardzo chciała założyć swoją nową spódniczkę do Seleny. A może ... Tak założy ją.
Wychodząc z domu miała wrażenie, że dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy i wyjątkowo zimny.
Nawet nie wiedziała jakie miała szczęście, dostała od losu drugą szansę, druga szansę na znajomość z pewnym przystojnym blondynem ...
***********************************************************************************
Hejka :* :* Wiem wiem, straaasznie długo mnie nie było, ale byłam pewna że w drugiej gimnazjum będzie łatwiej, a tu juz dostałam dwie pizdy, ale nie ważne bo jak sie zacznę rozpisywać o mojej edukacji to zrobi drugie opowiadanie, a jestem już mega zmęczona i mam do przeczytania na dzisiaj 150 stron książki niby nie dużo ale jednak. Chciałam was też przeprosić że nie komentowałam, ale pomiędzy odrabianiem lekcji a uczeniem się z koleżanka historii postaram się to nadrobić. Wiem może być trochę błędów, ale jak już mówiłam jestem zmęczona i pewnie większości błędów nie zauważę, a chcę wam to dodać dzisiaj bo strasznie was zaniedbałam. A propo jeśli chodzi o rozdział to jak już mówiłam byłam strasznie zajęta, bo ogólnie nauka i jeszcze do tego muszę czytać książki na konkurs z polskiego, ale obiecałam sobie że znajdę chociaż jeden dzień w tygodniu żeby coś napisać, bo nie mam zamiaru rezygnować.
Za nominacje nie musicie dziękować też was kocham :3
No to ja się żegnam, gorąco pozdrawiam do napisania kochani :* :*