niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział VI

 Rozdział z dedykacją dla  Abi i Lauren Coolness :*
Brunetka weszła do pokoju mocno trzaskając przy tym drzwiami
- Czyżby przesłuchanie nie poszło po twojej myśli i śpiewasz w duecie z tą tlenioną blondynką? - spytała złośliwie Angel nie odrywając wzroku od książki, którą aktualnie czytała. 
"Pieprzona Angel i jej pieprzona nieomylna intuicja"- pomyślała dziewczyna i cisnęła torbę na łóżko.
- Nie moja wina, że w tej jebanej szkole oprócz nas i tych ćwoków nie ma żadnych utalentowanych osób. - odburknęła. Była strasznie wkurzona, sama myśl, że tyle czasu będzie musiała z nim współpracowała przyprawiała ją o nieprzyjemny dreszcz .
- Czy ty właśnie nie bezpośrednio powiedziałaś, ze twój książę na białym koniu nie jest utalentowany? - blondynka cały czas dolewała oliwy do ognia wiedząc czym to się skończy, ale uwielbiała wkurzać przyjaciółkę i pewnie, gdyby nie Rydel, Laura już dawno wydrapała by jej oczy.
Laura mająca obsesję na punkcie swojego chłopaka, nienawidziła, gdy ktoś go obrażał i już miała wybuchnąć, ale jak to zwykle w takich sytuacjach wtrąciła się Rydel.
- Angel nie prowokuj Laury nie jesteśmy w przedszkolu, a ty Laura nie denerwuj się tak, bo przesadzasz. - powiedziała znudzonym i spokojnym głosem nie odrywając wzroku od czasopisma.
Laura naburmuszyła się jeszcze bardziej, a blondynka tylko przewróciła oczami.
- No to co opowiesz nam jak to się stało, że musisz śpiewać z tym kretynem czy będziesz tak tu siedziała obrażona?- spytała do tej pory milcząca Vanessa malując paznokcie.
- Przecież już wam powiedziałam w tej szkole nie ma nikogo na tyle zdolnego.
- Czyli on jest na tyle zdolny? - Angel znów ją podpuszczała, a Laurę jeszcze bardziej szlak trafiał, wzięła głęboki wdech i wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Tego nie powiedziałam. Po prostu był z nich najlepszy.
- Czyli jednak jest w czymś najlepszy.
"Zaraz jej jebnę" - pomyślała dziewczyna wbijając paznokcie w łóżko. Laura zawsze miała problemy z opanowaniem emocji, szczególnie jeśli chodzi o te negatywne emocje, a Angel oprócz nie omylnej intuicji zawsze posiadała też niewiarygodną umiejętność denerwowania innych. Razem tworzyły mieszankę wybuchową, ale  trochę innym sensie niż Angel i Vanessa.
- Boże, żebyś wiedziała jak bardzo czasami mam ci ochotę wyjebać.
- Tak mocno jak Rossowi czy bardziej?
- ANGEL!- krzyknęła cała już czerwona ze złości Laura.
- To ja. - odpowiedziała spokojnie wciąż pogrążona w lekturze.
- Ja cie kiedyś zabije - powiedziała opadając na łóżko ze zmęczenia.
- Tsa też cie kocham.
- O KURWA!. - krzyknęła Vanessa. Dziewczyny popatrzyła na nią pytająco, trochę zmartwione.
- Paznokcie mi nie wyszły. - powiedziała wzruszając ramionami.
 Angel rozbawionym wzrokiem popatrzyła na Laurę, a ta na Rydel i roześmiały się szczerze, a po chwili patrzenia na nie jak na idiotki dołączyła do nich Vanessa.
Pierwszy raz od dawna przyjaciółki spędziły razem miły wieczór, śmiejąc się, bez kłamstw rozmów o chłopakach i bez żadnego napięcia, tak  jak kiedyś, gdy wszystko było prostsze, ludzie nie wydawali się nie być tacy źli, a one nie doświadczone przez życie, otwarte na nowe znajomości, nie skażone intrygami, kłamstwami ... jakby lepsze ...
Oczami Angel
 Znów ten okropny dźwięk, który sprawia, że mam ochotę wyrzucić telefon za okno. Nie wstaję nie wstaję nie wstaję ...
-  Kurwa !Angel wyłącz wreszcie to gówno bo jak nie to przysięgam, że spuszczę to w kiblu. - jakby sama nie mogła ruszyć dupy. Z głową przykrytą kołdrą, gdy wreszcie dosięgnęłam telefonu, po omacku wyłączyłam ten cholerny budzić i szczelniej otuliłam się kołdrą.
- Ness!!! Rusz dupę ,trzeba iść do szkoły. - krzyknęłam trochę za głośno.
- Sama sobie idź do szkoły, ja nigdzie nie idę.- powiedziała ziewając. Przewróciłam oczami i przewróciłam się na drugi bok.
- W sumie to możemy dzisiaj nie iść do szkoły, tylko musisz potem pójść na zajęcia teatralne. - zerwałam się z łóżka.
- Nooo - mruknęła powoli się podnosząc. - A tak w ogóle to gdzie są dziewczyny? 
- Zawsze w czwartki chodzimy na 10.00 i pierwszy mamy hiszpański, a Laura i Rydel godzinę wcześniej, bo mają jeszcze chemię.
- A no tak. To ty idź się ubierać, potem ja i może pojedziemy sobie na zakupy? - zaproponowała cały czas ziewając.
- Okey, dawno nie byłyśmy razem na zakupach. - wstałam, zabrałam ubrania i ruszyłam do łazienki się szykować.
***
Oczami Vanessy
Liam, Liam, Liam ... Mam wrażenie, że zaraz zwariuję. Nikt, nigdy tak nie zajmował moich myśli jak on. Ciągle o nim myślę, nie mogę spać, jeść, skupiać się na lekcjach, nawet zakupy, które kiedyś były moim hobby nie sprawiły mi takiej radości jak zwykle, przez niego. To naprawdę męczące, nie móc się na niczym skupić z czyjegoś powodu. Moje myśli ciągle zajęte, przez niego, doprowadzają mnie do szału. Na ogół jestem osobą, która tłumi w sobie uczucia, ale bywają takie dni kiedy po prostu wybucham i ten dzień właśnie do takich należał. I dlatego nie wiem czy te zakupy z Angel były dobrym pomysłem. Angel może wydawać się być opanowana, zamknięta w sobie, ale tak naprawdę jest bardzo emocjonalna, wybuchowa, uczuciowa ... Zawsze mówi to co myśli i ma problemy z panowaniem nad sobą i chociaż wie, że czasami mam takie dni kiedy też nie panuję nad sobą i wszystko mnie wkurza, czasami jest jej ciężko ugryźć się w język. Taka już była, uparta, wybuchowa, z nie wyparzoną gębą i po części za to też ją kochałam. Siedziałyśmy w kawiarni czekając na swoje zamówienie, obie zamyślone, w swoim świecie. U niej to normalne, u mnie nowość. Według mnie pisarze to ludzie, którzy w swojej głowie mają swój własny lepszy świat, w którym sami mogą o wszystkim decydować, świat zwany wyobraźnią. Czasami zastanawiam się, co się dzieje w jej głowie, gdy tak odpływa, jak wygląda jej idealny świat. O czym marzy? O czym myśli? Może o jednej z książek, które ostatnio przeczytała, albo tym kretynie, a może wymyśla jakąś nową historię. Sama czasami chciałabym przenieść do takiego swojego własnego idealnego świata, ale niestety stwórca nie obdarzył mnie wyobraźnią. Z zamyśleń wyrwała mnie kelnerka, która postawiwszy nasze latte na stoliku bez słowa oddaliła się.
- Wiesz co? Tak sobie myślałam jak to możliwe, że ty - zmierzyła mnie wzrokiem - po tych wszystkich  złych rzeczach, które cię w życiu spotkały, zakochujesz się w takim dupku jak Liam. - powiedziała patrząc na mnie nieobecnym wzrokiem. Czasami się zastanawiam, jak ona to robi. Tak dobrze zna moje uczucia, których istnieniu ja sama przed sobą zaprzeczam. Skąd ona to wszystko wie? 
- Skąd wiesz, że się w nim zakochałam? - uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Wiesz może myślisz, że skoro przez moje złamane serce zgorzkniałam to masz rację, ale to nie znaczy, że tam w środku przestałam być sobą, tą samą beznadziejną romantyczką co kiedyś. Widzę to w twoich oczach, widzę to w twoim zachowaniu, w tym jak mówisz i jak podochodzisz do wszystkiego, od kiedy go zobaczyłaś. On robi z ciebie kogoś innego. Przez tyle lat naszej przyjaźni zdążyłam zauważyć, że tylko jeżeli kochasz jakiegoś chłopaka, a raczej jesteś w nim zakochana lub naprawdę ci na nim zależy robisz się nieśmiała, czerwienisz się , zachowujesz jak idiotka. Nie chodzi o to, że się przed nim chowasz, ja po prostu słyszę tą głęboko ukrywaną nutkę niepewności w twoim głosie, kiedy on jest w pobliżu. Jesteś wtedy jakaś inna, zupełnie jak nie ty. I szczerze to sama nie wiem czy to dobrze. I czuję, że ten chłopak nie jest do końca zepsuty, ma w sobie coś dobrego, ale to nie sprawia, że powinnaś rzucić mu się w ramiona. - Są takie chwile, gdy tak sobie myślę " Kurwa jak to możliwe że ona jest tak kurewsko inteligentna?"
- A może jednak zamiast pisarką zostaniesz psychologiem? - zaproponowałam , na co tylko się uśmiechnęła, wzięłam łyk latte.
- Wiesz może to dobry pomysł. Przydałaby ci się dobra terapia. - Uniosłam brwi.
- To miał być hejt?
- Nie, raczej rada.
- Wiesz co? Czasami tak sobie myślę, że za dużo myślisz. - stwierdziłam, na co blondynka roześmiała się.
- A co powinnam się wyłączać jak ty? - zmierzyłam ja wzrokiem.
- Dopsze.
- Ej! Nie wiem jak ty, ale ja to bym sobie dzisiaj poszła do klubu na imprezę. - oznajmiła, uśmiechnięta.
- Jasne, a jutro znowu wagary? - przewróciła oczami.
- A co ty od dzisiaj święta jesteś. Nie pierdziel tylko idziemy na imprezę. Która jest godzina?- odblokowałam telefon.
- 12:30
- No i świetnie. Pójdziemy teraz na obiad, potem ty pójdziesz na teatralne, a o 18:00 idziemy do klubu, to już postanowione.

* Próba do spektaklu 15.00* Szkoła
Ogólnie jestem profesjonalistką, nic nie jest w stanie mnie rozproszyć w pracy, ale Liam ... On działa na mnie jak narkotyk, moja własna odmiana heroiny. Od kiedy dowiedziałam, że on i ja zagramy tytułowych Romeo i Julię, zupełnie odechciało mi się aktorstwa. Przy nim zupełnie nie mogę się skupić, gdy jest obok mnie czuję jakby cały świat znikał tylko ja i on. Nigdy nikogo tak bardzo nie pragnęłam . Przy nim jestem inna. Zachowuję się jak jakaś głupia zakochana nastolatka. Ślinię się na jego widok jak jakiś buldog. Naprawdę nie chcę żeby tak było, ale po prostu nie jestem w stanie z tym nic zrobić, gdy go widzę kolana same się pode mną uginają. Już to widzę: ja siedzę na scenie pogrążona w rozmyśleniach i nagle wchodzi on tak kurewsko przystojny, przeczesze ręką włosy i puści mi oczko, ja będę udawała obojętną i lekceważąco przewrócę oczami i powiem coś w stylu :
- Możemy już zaczynać? Nie chcę spędzić tu z tobą całego dnia. - drugie zdanie będzie całkowicie prawdziwe, ponieważ chętnie spędziłabym z nim tu nie dzień, ale tydzień albo miesiąc. On uśmiechnie się łobuzersko i odpowie coś w stylu:
- Oczywiście kotku, jeśli tego właśnie chcesz. - a błysk w jego oczach i sposób w jaki powie "kotku" sprawi, że roztopię się jak czekolada. Ale oczywiście nie chcąc się zdradzić, nachmurzę się i powiem
- Nie mów do mnie kotku.-  I tak właśnie było. Na próbie ciągle myliłam tekst z czego Liam tylko się śmiał. Całe szczęście, że nie ćwiczyliśmy żadnej sceny z pocałunkiem, tego moje serce już by
 nie wytrzymało. Jeszcze jakby tego było mało Angel napisała mi że musimy się jak najszybciej spotkać, mam nadzieję, że nie stało się nic złego.
- To co, może już skończymy na dzisiaj? Bo widzę, że to nie twój dzień. - zaproponował z uśmiechem, na co tylko skinęłam głową. Zabrałam torebkę i zeszłam ze sceny. Stanęłam przy drzwiach odwróciłam się do niego i powiedziałam:
- Do jutra. - w zamian za co obdarował mnie tym jego pięknym uśmiechem
- Do jutra.

*Kochałam dotąd? Nie, serce się myli. Miłość poznałam dopiero w tej chwili

                                               Oczami Angel

Siedziałam czytając "Bezmyślną", byłam już przebrana uszykowana, była 16:40 a na imprezę miałyśmy jechać dopiero o 18:00. Byłam całkowicie pogrążona w wspaniałej  lekturze, kiedy nagle usłyszałam cichutkie, gdyby nie cisza panująca w pomieszczeniu niesłyszalne pukanie do drzwi. Niechętnie podniosłam się z fotela i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam drzwi i nikogo tam nie zastałam, wkurzyłam się, że pewnie znowu jakieś bachory robią głupie żarty, ale na podłodze zauważyłam kopertę podpisaną " Laura, Vanessa, Rydel i Angel" krwistość tuszu jakim została podpisana nie wróżyła nic dobrego. Trzasnęłam drzwiami i zabrałam się do czytania kartki.
Na chwilę mnie zamurowało, ale musiałam zachować zimną krew. Napisałam do dziewczyn, zabrałam torebkę i zadzwoniłam po taksówkę. Musiałam się jak najszybciej spotkać z dziewczynami.
* 20 minut później* Szkoła
Szłam szybkim krokiem, nagle zauważyłam Vanesse.
- Angel co jest? Co się stało? - wydawała się być zmartwiona, wręcz przestraszona.
- Później ci wyjaśnię dziewczyny na nas czekają w piwnicy. - otworzyła usta chcą coś powiedzieć, ale widząc moją poważną minę zamilkła. W piwnicy czekały na nas już Rydel i Laura.
- Co się stało Angel? Coś złego? Dlatego wyciągnęłaś nas z zajęć? I dlaczego akurat piwnica? - pytała Laura.
- Po prostu to przeczytajcie. - podałam im kopertę.

Dawno dawno temu w idealnej krainie żyło pięć pięknych i uzdolnionych księżniczek. Cztery z nich nie lubiły czwartej najważniejszej księżniczki, najmniejsza z nich Lawena chcą zająć jej miejsce postanowiła ją zabić. Zrobiła to w nocy, gdy Isabella wyprawiała swoje przyjecie urodzinowe na statku, popchnęła ją a czwarta księżniczka wypadła za burtę i utopiła się w zimnym oceanie. Pozostałe księżniczki pomogły jej w  zbrodni. Szybko wróciły na ląd i udawały, że tej nocy nie było ich na jachcie a wypadek Isabelli to nieszczęśliwy wypadek. W ten sposób stały się jeszcze sławniejsze i nikt nie był ważniejszy od nich, a Lawena wreszcie zdobyła to czego zazdrościła Isabelli najbardziej chłopaka. I żyły długo i szczęśliwie.
Chciałybyście co? Nie ma tak dobrze suki, wynieście się z tond albo wszyscy poznają wasz brudny sekrecik i nie tylko ten.
xoxo
***********************************************************************************
Hej kochani :**
Wreszcie jest rozdział,krótki, ale wreszcie się coś dzieje. Teraz pewnie pomyślicie sobie, że kopiuję PLL, ale tu nie będzie żadnego A ani R. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał bo ostatnio prawie w ogóle nie mam weny. Ale udało się, następny pojawi się kiedy tylko będę maiła trochę wolnego czasu i chęci. Jak tam w szkole? Też wam się już tak nie chce? Mi strasznie. Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem jesteście kochani :3
To chyba wszystko teraz żegnam się i idę się uczyć, tak mam jutro sprawdzian z geografii jejj 
Pozdrawiam xx
Ps. Też nie możecie się już doczekać świąt?