niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział VIII

Rozdział z dedy kacją dla Chelsy Nowi ,Zawsze Uśmiechniętej i Seleny Gomez

Oczami Vanessy
Zemdlałam? I nagle wszystkie wydarzenia wróciły do mnie jak w kalejdoskopie.Groźby, słowne utarczki, bójka, zemdlenie ... Leżę i czuje jak czyjeś ciepłe wargi dotykają  moich, chcę zareagować, dowiedzieć się do kogo należą te wspaniałe usta, ale nie jestem w otworzyć oczu, moje powieki są takie ciężkie. Nie wiem ile to trwało, dla mnie minęły wieki zanim udało mi się zmusić moje powieki do współpracy. Nie podniosłam się od razu, chwilę leżałam wpatrując się w sufit i doszłam do wniosku, że znajduję się w sali do zajęć teatralnych. Powoli podniosłam się i moje przypuszczenia okazały się być prawdziwe. No bo do kogo mogły by należeć takie wspaniałe miękkie usta? Oczywiście, że do tego przystojnego, zakazanego mężczyzny, którego tak bardzo pożądam. Ahh dlaczego jest tak idealny, że nie jestem w stanie się mu oprzeć? Miał taką piękną twarz, brodę zdobił kilkudniowy zarost, który tak  bardzo mu pasował, nieco wyżej te perfekcyjnie wykrojone prowokujące mnie usta, które układały się w chytry uśmiech, przenikliwe orzechowe oczy i ciemne potargane włosy w których tak bardzo pragnęłam zatopić palce.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam chłodno przeszywając go ostrym spojrzeniem.
- Byłaś nieprzytomna. - uśmiechnął się szelmowsko - Powiedzmy, że to było sztuczne oddychanie. - zdumiona uniosłam brew.
- Usta-uta? 
- Mhmm - mam wrażenie, że ta rozmowa zboczyła na flirciarskie tory, a do tego nie powinnam była dopuścić.
- Dlaczego jesteś dla mnie miły? Chcesz się ze mną przespać o to ci chodzi? Muszę cię rozczarować, ale  wbrew opinii jaką mam w tej szkole nie puszczam się na prawo i lewo. - chyba powiedziałam coś śmiesznego, bo w odpowiedzi otrzymałam jego śmiech.
- Naprawdę myślisz,że tylko dlatego jestem dla ciebie" miły"? - spytał rozbawiony - Gdybym naprawdę bardzo chciał cie zerżnąć zrobił bym to już, ale nie tylko o to chodzi. - rozchyliłam usta ze zdziwienia i  przez chwile wpatrywałam się w niego w całkowitym osłupieniu. Można by rzec, że opadła mi szczęka, no bo kto by się spodziewał takiego teksu po tym czarującym chłopaku.
- To jaki jest właściwy powód? - spytałam i udało mi się  nawet powiedzieć to beznamiętnie. 
- Vanessa ... Jesteś piękna, inteligentna, masz cięty języczek i jednocześnie jesteś taka wyniosła, urocza i po prostu kocham sposób w który kłamiesz, odwracasz wtedy wzrok i lekko przygryzasz wargę. Bardzo cię lubię, czy to ci nie wystarcza? - bardzo głębokie pytanie panie Marin, szkoda tylko, że nie znam odpowiedzi.  Bardzo mnie lubi, jezu, są tylko dwa słowa, które mogły by przebić te trzy wspaniałe przed chwilą przez niego wypowiedziane. Ale bez względu jak bardzo cieszy mnie to wyznanie muszę zachować pokerową twarz. Wzruszyłam, więc tylko obojętnie ramionami.
- Cholera - krzyknęłam przypominając, że z ostawiłam przyjaciółkę z tym kretynem.
- Co się stało? - spytał wyraźnie zmartwiony Liam, ale zignorowałam go i szybko wybrałam numer Angel.
- Angel gdzie ty kurwa jesteś? Martwię się, odezwij się szybko. - może szybko odsłucha wiadomość i oddzwoni. Mam tylko nadzieje, że jej nie odwaliło i nie jest z nim. Bo znając ją .... Nie, nie nie! Muszę ją znaleźć.
- Po tej cholernej bójce źle się czułam i  zostawiłam Angel z Bradem, potem zemdlałam i ona teraz nie odbiera. Muszę ją znaleźć, nie chce żeby zrobiła coś głupiego. - nie wyglądał już na zmartwionego, teraz uśmiechał się chytrze.
- Vanessa czy nie sądzisz, że to co mieli zrobić już zrobili? -no tak typowy facet.
- Nie, nie sadzę. Jeżeli nie chcesz nie musisz ze mną jechać, poradzę sobie. - odburknęłam. Nie będzie mi palant łaski robił.
- Oj już nie złość się tak - uśmiechnął się szeroko. - Muszę z tobą jechać , kto by cię wtedy uratował przy upadku przed kolejnym omdleniem? - już miałam ciętą ripostę, ale w porę ugryzłam się w język.
- W takim razie możemy już iść? - spytałam zniecierpliwiona.
- Panie przodem - powiedział z uśmiechem.
- I tak nie poruchasz Marin - powiedziałam złośliwie wychodząc z sali i usłyszałam jak mówił cicho:
- Nie byłbym tego taki pewien Marano.
 Oczami Angel
Czułam się wręcz odurzona, muzyką, jego zapachem, alkoholem i oczywiście adrenaliną, która była głównym powodem mojego  bezmyślnego zachowania. Niczym zahipnotyzowana zmysłowo poruszałam się na parkiecie przywołując spragnione spojrzenia mężczyzn. Brad był tuż obok, czułam to co chwilę prowokująco się o niego ocierając. Faceci są nieskomplikowani, nie musiałam więc być geniuszem żeby wiedzieć, że doprowadzałam go do szaleństwa swoim zachowaniem. Z jednej strony wiedziałam, że źle robię, ale z drugiej nie mogłam się oprzeć. Bo przecież gdzieś tam w głębi duszy pod grubą warstwą złośliwości i ironii, wciąż byłam tą samą beznadziejną romantyczką. 
- Zaraz wrócę - wyszeptałam mu do ucha i tanecznym krokiem ruszyłam w stronę toalet, cały czas czując na sobie jego spragnione spojrzenie. Kiedy stałam już przed lustrem, a obok mnie jakaś wytapetowana lafirynda, postanowiłam sprawdzić telefon. Odsłuchałam wiadomość Vanessy i odczytałam SMS-a od siostry. Cholera no i jestem w kropce, jeżeli nie oddzwonię Ness mnie zabije, a jeżeli to zrobię zaciągnie mnie na siłę do domu. Moje rozmyślania przerwał telefon, Vanessa i zanim zdążyłam to rozważyć bezmyślnie odebrałam.
- Ja pierdole An, wiesz jak ja się kurwa martwiłam? Gdzie ty kurwa jesteś, bo w internacie i domu cię nie ma. Błagam powiedz, że się z nim nie przespałaś? - no to ładnie jest strasznie wkurwiona skoro już używa mojego starego przezwiska. Co ja mam jej powiedzieć?
- Vanessa ... Jestem w klubie i nie jeszcze się z nim nie przespałam. Spokojnie. - wybełkotałam. Cholera po co to powiedziałam.
- Mam być spokojna?! No i jeszcze jesteś najebana, no zabije go. Gdzie jesteś? -  nie mogę jej powiedzieć, wszystko by zepsuła. 
- W tym klubie na przedmieściach? - cholera skąd ona to wie?
- Ness ... Ja ...
- Będę najszybciej jak się da. - no i co ja mam teraz zrobić? Przyjedzie, zrobi awanturę, narobi wstydu i zaciągnie mnie do domu. Cholera, cholera, cholera ... Schowałam telefon i postanowiłam się przewietrzyć, tak strasznie kręci mi się w głowie. Zanim wyszłam słyszałam jak ktoś mnie woła albo tylko mi się wydawało ...  Na zewnątrz było już kompletnie ciemno i strasznie zimno. Czułam się jakbym bardzo dużo wypiła, a przecież wypiłam tylko dwa małe drinki. Sama nie wiem ile ile stałam na dworze, ale nagle pojawiła się Vanessa i była bardzo wkurzona. Ale w sumie było mi wszystko jedno, kompletnie nie obchodziło mnie co się zaraz stanie.
- Czy ty sobie kurwa zdajesz sprawę jak bardzo się kurwa martwiłam?! Ja prawie osiwiałam a ty się po klubach rozbijasz z tym kretynem?! - wzruszyłam ramionami z rękami skrzyżowanymi na piersiach i zauważyłam, że nie jesteśmy same obok stali Liam i Brad.
- No i jedyne co teraz potrafisz zrobić to wzruszyć ramionami? Ty jesteś kompletnie nieodpowiedzialna! - jezu a ta dalej krzyczy, mam daleko i głęboko wszystko co do mnie mówi, więc tylko przewracam oczami, a reszta wykładu brzmi dla mnie tak:
- Bla bla bla bla ... - zacznie bardziej interesujące wydawały się być moje paznokcie, które wnikliwie obejrzałam i sama nie wiem dlaczego ale wybuchnęłam śmiechem.
- Dosypałeś jej coś do drinka?! Przyznaj się kretynie! - Kiedy wreszcie przestałam się śmiać a Vanessa wrzeszczeć poczułam, że mi słabo.
- Chyba zaraz zemdleję - powiedziałam a nogi miałam jak z waty.
- Teraz?- zapytali jednocześnie. Ale to było ostatnie co usłyszałam, zemdlałam.
Narrator 
 Czworo nastolatków spędzało czwartkowy wieczór w szpitalu po tym jak Angel zemdlała. I jak się okazało przyczyną omdlenia było podanie jej tak zwanej pigułki gwałtu. Vanessę, gdy tylko to usłyszała szlak trafił, ponieważ myślała, że to Brad naćpał jej przyjaciółkę. Czerwona ze złości wybiegła z sali i praktycznie napadła na Brada.
- Ty pojebany kretynie!Naćpałeś ją żeby się z tobą przespała. - krzyczała i  jednocześnie wyrywając się Liamowi.
- A ty mnie kurwa puść! Nie obiję jego krzywej gęby, nie dzisiaj - powiedziała lodowato. To co zrobił .... Przesadził, mogła to zgłosić na policje.
- Ness spokojnie, to na pewno da się jakoś wyjaśnić ... 
-  Nie mów tak do mnie - syknęła - To, że muszę tolerować cię na próbach nie znaczy, że się przyjaźnimy. Poza  salą do zajęć teatralnych nie waż się do mnie zbliżać. A ty nigdy więcej nie zbliżaj się do Angel, nie dzwoń, nie pisz. To koniec - ostatnie dwa słowa odbijały się echem w głowie Liama, gdy wściekła dziewczyna szybkim krokiem szła w przeciwną stronę, aż wreszcie zniknęła w jednej z sal. Stracił tą cudowną dziewczynę, która znaczyła dla niego tak wiele przez głupotę przyjaciela.
 - Po chuj to zrobiłeś?! Nie mogłeś po prostu znaleźć sobie innej laski? 
- Nie rozumiesz, że to kurwa nie ja? - odpowiedział rozzłoszczony i uderzył pięścią w ścianę. Liam usiadł na jednym z krzeseł i nerwowo przeczesał palcami włosy. Ciszę przerwał dźwięk SMS-a.
- Czego kurwa? - warknął brunet.

Dzięki, że wziąłeś to na siebie ;)
Pozdrów Angel xx

- Mówiłem, że to nie ja. - powiedział cicho Brad.
- To kto to kurwa wysłał?
- Nie wiem. 
- Musimy to pokazać dziewczynom. - oznajmił Liam.
- Wiem, ale jutro i najlepiej Rydel. - przyjaciel kiwnął głową i w ciszy wrócili do domu.
Oczami Rydel
Całe wczorajsze popołudnie wariowałam, dziewczyny nie odzywały się cały wieczór i kiedy wreszcie to zrobiły o 21, Vanessa napisała tylko:
Śpimy w internacie. 
No i jeszcze Laura, jak tylko weszłyśmy do domu moich rodziców zamknęła się w pokoju Angel i wyszła dopiero rano, gdy wychodziłyśmy do szkoły. Wyglądała na wystraszoną, ale gdy ją o to spytałam powiedziała, że wszystko jest w porządku. Martwię się o nią, od kiedy zobaczyła tą groźbę jest blada jak ściana i tak dziwnie się zachowuje. A nad ranem, gdy się obudziłam i poszłam napić wody, wydawało mi się, że słyszę jak wrzeszczy. Jak tylko weszłyśmy do szkoły powiedziała, że musi coś załatwić i po chwili już jej nie było. Pojawiło się za to tych dwóch kretynów, Liam i Brad i opowiedzieli mi co się wczoraj wydarzyło. Byłam zła  o tą bójkę i przede wszystkim o pigułkę, ale powiedzieli mi o tej  wiadomości. I naprawdę im wierzyłam, wierzyłam, że oni też je dostają, ale żadnej wiadomości tam nie było. I kompletnie już nie wiedziałam co myśleć , co robić, ale miałam przeczucie, że nie kłamią, czułam to....
Oczami Laury
Jestem w szkole, wreszcie jest piątek, dzień powrotu mojego chłopaka z wyjazdu. Tak bardzo się cieszę, że wreszcie go zobaczę. Żegnam się z Rydel i szybko przemierzam szkolny korytarz. Widzę go, stoi ze znajomymi , śmieją się, rozmawiają. Tak bardzo za nim tęskniłam. Zmierzam w jego kierunku, ale na drodze staje mi Ross.
- Widzę, że muszę ci przypomnieć, że wczoraj mieliśmy próbę i nie obchodzi mnie dlaczego cie nie było.  Dzisiaj masz przyjść. - oznajmia lodowato i odchodzi. Kompletnie nie mam teraz do tego głowy, teraz liczy się tylko Matt. Odwraca się jest uśmiechnięty, dostrzega mnie i już się nie uśmiecha. Patrzy na mnie z pogardą odwraca się i odchodzi. A ja czuję wszech ogarniającą mnie rozpacz i słyszę dwa słowa, słowa które zadają tyle bólu : To koniec. I zaczynam wrzeszczeć nie zważając na nic.
- NIE!!! 
I nagle obudziłam się zlana potem i szczęśliwa, że to był tylko sen. To tylko sen ...

**********************************************************************************
Cześć kochani :*
Tym razem nie pisałam rozdziału, aż miesiąc, udało się łał
Mam dziś niestety ostatni dzień ferii a jutro od samego rana zaczynam sprawdzianem także bardzo fajnie, a wy przed feriami , kończą się wam czy zaczynają? Rozdział jest długi, a przynajmniej tak mi się wydaje. Jest malutki fragmencik z waszą upragnioną raurą, której w następnym rozdziale pojawi się dużo więcej. Piszcie co sądzicie i co u was :3
Pozdrawiam
Do napisania xx

 



 

 




czwartek, 7 stycznia 2016

Rozdział VII

- No i co to niby kurwa ma być? Baśnie i bajki autorstwa Sary Smith? - Vanessa, Rydel i Angel były strasznie zdenerwowane treścią wiadomości, którą otrzymały w przeciwieństwie do Laury, która całkowicie przerażona kucała trzymając się za głowę.
- Popieprzona suka- skwitowała gniewnie Rydel. Dziewczyny stały obok siebie wpatrując się w przerażoną przyjaciółkę.
- A co jeśli ona naprawdę wie? - spytała cicho Laura. - Co jeśli była tam tamtej nocy i wszystko widziała? - spytała głośniej podnosząc się. - Będziemy skończone - wyszeptała.
- Laura nawet jeżeli ta suka coś wie nic nie powie. Ona po prostu chce się nas pozbyć, tak aby stała się jedyną królową tej szkoły i dziewczyną Matta. - powiedziała gorzko Angel z zamyślonym wzrokiem. - Ale nie pozwolimy jej na to. - przez chwilę panowała głęboka cisza.
- Laura powiedz im - powiedziała cicho Rydel.
- Co? - zapytała Vanessa wpatrując się w nią natarczywie.
- Co masz nam powiedzieć? - powtórzyła. Laura przełknęła głośno ślinę zbierając się na odwagę, popatrzyła na nie i powiedziała:
- Wczoraj ... dostałam anonimową groźbę, że jeśli nie zostawię Matta wszystkie tego pożałujemy. - Angel i Vanessa wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- I dlaczego nam nie powiedziałaś? - znów spuściła wzrok.
- Nie chciałam was denerwować i sama miałam z nią pogadać,ale wyszło tak że tego nie zrobiłam.
Angel zacisnęła usta w linię i wciągnęła powietrze, nie chciała krzyczeć na przyjaciółkę szczególnie widząc w jakim stanie była.
- Następnym razem masz nam powiedzieć, słyszysz Lau? - powiedziała spokojnie Vanessa. "Czyli będzie następny raz?" spytała w myślach , ale pokiwała tylko głową ze spuszczonym wzrokiem.
- Chyba będziemy musiały złożyć wizytę naszej koleżance Sarze.Ness?
- Pewnie - uśmiechnęła się przebiegle. Serce Rydel krzyczało "nie!", ale nie odzywała wiedziała,że nie mogą tak tego zostawić, i wiedziała, że ktoś musi zająć się przerażoną Laurą. Angel i Ness idealnie nadawały się do takich rozmów. Więc wymieniła tylko z nimi porozumiewawcze spojrzenia i westchnęła.
- Chodź Lau, pojedziemy do domu. Nie nadajesz się już w tym stanie do lekcji. - Laura nic nie powiedziała tylko uścisnęła dłonie przyjaciółek i wyszła za Rydel.
*Kilka minut później* toaleta dla dziewczyn
Toaleta szkolna była pierwszym miejscem o którym pomyślały, taka snobka-psychopatka poprawia makijaż ciesząc się, że udało się jej je nastraszyć. I tam właśnie ją znalazły przeglądała się w lustrze i śmiała z czegoś co powiedziała jej "przyjaciółka".
- No proszę proszę, Sara Smith snobka i psychopatka, która bezskutecznie próbuje zakryć swój trąd. - powiedziała chłodno Vanessa kładąc ręce na biodrach. Blondynka zmierzyła je wzrokiem i zaśmiała się drwiąco.
- Ja psychopatka? I mówi najlepsza luksusowa prostytutka w LA i jej najlepsza zdzirowata przyjaciółka wiedźma?
-  Suko skończ już  pieprzyć i powiedz po chuj to robisz. I może najpierw zapytaj koleżanek czy przypadkiem nie ma ochoty na spacer. - Sara skrzyżowała ręce na piersiach i zacisnęła usta w linię.
- Nie wiem jak wy, ale ja nie mam żadnych tajemnic, więc Emily zostanie. I może wreszcie przestałybyście pierdolić i powiedziały o co wam kurwa chodzi.- Angel ze złością przewróciła oczami i popatrzyła na nią z "politowaniem".
- Nie udawaj większej idiotki niż jesteś i powiedz po chuj przysyłasz te "groźby". -  Tym razem to Sara popatrzyła na nią z politowaniem.
- Groźby? Jakie kurwa groźby?
- Belli już się pozbyłaś i teraz chcesz pozbyć się i nas, żeby wreszcie być tą jedyną najważniejszą?
Sara uśmiechnęła się przebiegle.
- Z tego co wiem to twoja pojebana siostrzyczka wypchnęła ją za burtę.
- Wszystkie tutaj wiemy,że to ty miałaś największy motyw, więc odpierdol się od Laury i lepiej powiedz po chuj to robisz. - Sara przewróciła oczami.
- Czy jesteście naprawdę aż tak tępe? Nie wysyłałam wam żadnych "gróźb".
- Mów co chcesz, ale jak zrobisz to jeszcze raz zniszczymy cię dziwko.
- Naprawdę myślisz,że boję się dziwki, która daje wszystkim nauczycielom w szkole?- Angel nie wytrzymała. Sara złapała się za czerwony, bolący policzek, jej oczy zabłyszczały ze złości.
- Ty szmato, zapłacisz mi za to.- Rzuciła się na nią, Vanessa nie wiedziała co robić, i nagle z jednej kabin wyszła Rachel zdezorientowana sytuacją.
- Szybko biegnij po kogoś same ich nie odciągniemy. - I Rachel wbiegła, Vanessa na próżno próbowała odciągnąć przyjaciółkę. Nagle w łazience pojawił się Brad z jakimś chłopakiem, którego nie mogła rozpoznać za bardzo kręciło się jej w głowie.  Brad z tam tond zabrał Angel, a ona wyszła za nimi.
- Co tam się wydarzyło? - Vanessa pierwszy raz widziała go takiego zaszokowanego, Angel nadal była wciekła.
- Opowiedziałabym ci, ale jakoś mi słabo. Odwieziesz Angel?
- Pewnie. Na razie.
- Cześć.
Vanessa
Od kiedy Angel uderzyła Sare wszystko potoczyło się tak szybko, czułam jakbym miała zemdleć i całe szczęście nie stało się tak. Co mogło się stać gdyby Brad. Ohh tak  strasznie kręci mi się w głowie. Usiadłam na jednej z ławek na korytarzu. Sprawdziłam telefon, miałam jedną nową wiadomość od Delly. Zawiozła Laurę do domu jej rodziców i zastanawia się czy wszystko u nas w porządku. Skłamałam, że tak i już wracamy do domu. Schowałam telefon i zdążyłam przejść kilka kroków i usłyszałam ten piękny dźwięk. Dźwięk jego głosu, odwróciłam się,uśmiechał się do mnie, był taki przystojny i na wyciągnięcie ręki. I nagle widziała już tylko czerń, zemdlała...
- O kurwa
Angel
Byłam tak strasznie wściekła, na niego, na siebie i przede wszystkim na tą dziwkę. To co powiedziała o Ness ... Ona nic nie wie, nie zna prawdy. Nie miała prawa mówić takich rzeczy. To już było za dużo, wybuchłam. I jeszcze ten ćwok pozwolił, żeby pojechała sama do domu, przecież ledwo trzymała się na nogach i była blada jak ściana. Ja nie mogłam nic  powiedzieć, nie byłam w stanie.
- Po chuj to zrobiłeś? Nie potrzebowałam pomocy. - pokręcił głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się.
- A ty jak zwykle milutka. Ja ci ratuję życie, a ty mi tak dziękujesz. - przekrzywiłam głowę i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Jakoś sobie nie przypominam, żebym krzyczała : ratunku!
- Zawsze byłaś taka niewdzięczna?
- A ty zawsze byłeś taki brzydki?
- A ty od urodzenia masz taką niewyparzony język?
- A ty urodziłeś się już taki wkurwiający?
- Mogłabyś wreszcie zamknąć swoją piękną buźke.
- I vice versa. - po raz kolejny tego dnia mój poziom adrenaliny sięgał zenitu.
- Zajebiście .- mruknęłam.
- Zajebiście.
Wciągnęłam głośno powietrze, czułam,że zaraz wybuchnę.
 - Żebyś wiedział jaki ty jesteś irytujący. -  powiedziałam.
- A ty jak bardzo mnie wkurwiasz. - odpowiedział. 
Atmosfera między nami, która była jak bańka mydlana właśnie pękła, wybuchła. Brad pchnął mnie na ścianę, przycisnął mi ręce do ściany nad moją głową, zacisnął palce na nadgarstkach i popatrzył mi w oczy.
- Pragnę tego od kiedy zobaczyłem cię na korytarzu kilka dni temu. - wyszeptał mi zmysłowym głosem do ucha muskając je lekko wargami, aż zadrżałam z podniecenia.
A ja ciebie od kiedy zobaczyłam cię na tej lekcji informatyki kilka lat temu. - pomyślałam, ale nic nie powiedziałam. To, że się wzajemnie pragnęliśmy wiedziałam i bez tego. To nic nie zmieniało. Odcisnął mocno swoje wargi na moich i lekko przygryzł moją wargę, jęknęłam z rozkoszy. Rozchyliłam usta, aby mógł swobodnie wtargnąć do nich swoim językiem. Całowaliśmy się namiętnie, a nasze języki toczyły ze sobą walkę. Serce biło mi dwa  razy szybciej, do głowy uderzała mi adrenalina, bo przecież nie powinnam, ale pragnienie jego, jego całego było zbyt silne. Jedną ręką przyciskał moje ręce do ściany,a drugą zaczął odbywać podróż po moim ciele. Przesunął palcami po moim brzuchu,który okrywał tylko cienki koronkowy materiał, zanurzyłam się w rozkoszy, którą dawał mi delikatny dotyk opuszków jego palców.
- Mogę wiedzieć co się tu dzieje? - spragnieni oderwaliśmy się od siebie łapczywie chwytając powietrze, pod wpływem surowego tonu głosu. Kilka metrów od nas stał profesor Perry z surową miną wpatrywał się w nas.
- Myślę, że nic co mogłoby pana zainteresować panie profesorze. - odpowiedziałam oschle i odeszłam ciągnąć za sobą Brada za rękę.
- Od tej strony cię nie znałem. - powiedział głosem pełnym niedowierzania.
- I jest jeszcze wiele rzeczy, których o mnie nie wiesz odpowiedziałam tajemniczo.
Gdy wyszliśmy ze szkoły znów przycisnął mnie do ściany opierając ręce po dwóch stronach mojej głowy.
- Mam na ciebie ochotę. Ciebie, alkohol. Chodźmy do klubu, chce zobaczyć cię w tańcu. - uśmiechnęłam się zadziornie.
-  Myślę,że to niezłe połączenie.

***********************************************************************************
Hej kochani witam was już w nowym roku i z nowym rozdziałem w którym dużo się dzieje. Jak tam u was po świętach? Zapraszam was do zakładki z Bohaterami gdzie pojawił się wizerunek dobrze znanej wam postaci i zapraszam na wspaniałego bloga http://you-belong-to-me-justin-selena.blogspot.com, jest już siedem rozdziałów. I jak już jesteśmy przy siódemce to chciałabym wam polecić trylogię, którą niedawno przeczytałam " Znak siedmiu" autorstwa Nory Roberts.
To już chyba wszystko, mówcie co sądzicie o rozdziale.
Pozdrawiam i życzę wszystkim miłych ferii.
xoxo