niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział VIII

Rozdział z dedy kacją dla Chelsy Nowi ,Zawsze Uśmiechniętej i Seleny Gomez

Oczami Vanessy
Zemdlałam? I nagle wszystkie wydarzenia wróciły do mnie jak w kalejdoskopie.Groźby, słowne utarczki, bójka, zemdlenie ... Leżę i czuje jak czyjeś ciepłe wargi dotykają  moich, chcę zareagować, dowiedzieć się do kogo należą te wspaniałe usta, ale nie jestem w otworzyć oczu, moje powieki są takie ciężkie. Nie wiem ile to trwało, dla mnie minęły wieki zanim udało mi się zmusić moje powieki do współpracy. Nie podniosłam się od razu, chwilę leżałam wpatrując się w sufit i doszłam do wniosku, że znajduję się w sali do zajęć teatralnych. Powoli podniosłam się i moje przypuszczenia okazały się być prawdziwe. No bo do kogo mogły by należeć takie wspaniałe miękkie usta? Oczywiście, że do tego przystojnego, zakazanego mężczyzny, którego tak bardzo pożądam. Ahh dlaczego jest tak idealny, że nie jestem w stanie się mu oprzeć? Miał taką piękną twarz, brodę zdobił kilkudniowy zarost, który tak  bardzo mu pasował, nieco wyżej te perfekcyjnie wykrojone prowokujące mnie usta, które układały się w chytry uśmiech, przenikliwe orzechowe oczy i ciemne potargane włosy w których tak bardzo pragnęłam zatopić palce.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam chłodno przeszywając go ostrym spojrzeniem.
- Byłaś nieprzytomna. - uśmiechnął się szelmowsko - Powiedzmy, że to było sztuczne oddychanie. - zdumiona uniosłam brew.
- Usta-uta? 
- Mhmm - mam wrażenie, że ta rozmowa zboczyła na flirciarskie tory, a do tego nie powinnam była dopuścić.
- Dlaczego jesteś dla mnie miły? Chcesz się ze mną przespać o to ci chodzi? Muszę cię rozczarować, ale  wbrew opinii jaką mam w tej szkole nie puszczam się na prawo i lewo. - chyba powiedziałam coś śmiesznego, bo w odpowiedzi otrzymałam jego śmiech.
- Naprawdę myślisz,że tylko dlatego jestem dla ciebie" miły"? - spytał rozbawiony - Gdybym naprawdę bardzo chciał cie zerżnąć zrobił bym to już, ale nie tylko o to chodzi. - rozchyliłam usta ze zdziwienia i  przez chwile wpatrywałam się w niego w całkowitym osłupieniu. Można by rzec, że opadła mi szczęka, no bo kto by się spodziewał takiego teksu po tym czarującym chłopaku.
- To jaki jest właściwy powód? - spytałam i udało mi się  nawet powiedzieć to beznamiętnie. 
- Vanessa ... Jesteś piękna, inteligentna, masz cięty języczek i jednocześnie jesteś taka wyniosła, urocza i po prostu kocham sposób w który kłamiesz, odwracasz wtedy wzrok i lekko przygryzasz wargę. Bardzo cię lubię, czy to ci nie wystarcza? - bardzo głębokie pytanie panie Marin, szkoda tylko, że nie znam odpowiedzi.  Bardzo mnie lubi, jezu, są tylko dwa słowa, które mogły by przebić te trzy wspaniałe przed chwilą przez niego wypowiedziane. Ale bez względu jak bardzo cieszy mnie to wyznanie muszę zachować pokerową twarz. Wzruszyłam, więc tylko obojętnie ramionami.
- Cholera - krzyknęłam przypominając, że z ostawiłam przyjaciółkę z tym kretynem.
- Co się stało? - spytał wyraźnie zmartwiony Liam, ale zignorowałam go i szybko wybrałam numer Angel.
- Angel gdzie ty kurwa jesteś? Martwię się, odezwij się szybko. - może szybko odsłucha wiadomość i oddzwoni. Mam tylko nadzieje, że jej nie odwaliło i nie jest z nim. Bo znając ją .... Nie, nie nie! Muszę ją znaleźć.
- Po tej cholernej bójce źle się czułam i  zostawiłam Angel z Bradem, potem zemdlałam i ona teraz nie odbiera. Muszę ją znaleźć, nie chce żeby zrobiła coś głupiego. - nie wyglądał już na zmartwionego, teraz uśmiechał się chytrze.
- Vanessa czy nie sądzisz, że to co mieli zrobić już zrobili? -no tak typowy facet.
- Nie, nie sadzę. Jeżeli nie chcesz nie musisz ze mną jechać, poradzę sobie. - odburknęłam. Nie będzie mi palant łaski robił.
- Oj już nie złość się tak - uśmiechnął się szeroko. - Muszę z tobą jechać , kto by cię wtedy uratował przy upadku przed kolejnym omdleniem? - już miałam ciętą ripostę, ale w porę ugryzłam się w język.
- W takim razie możemy już iść? - spytałam zniecierpliwiona.
- Panie przodem - powiedział z uśmiechem.
- I tak nie poruchasz Marin - powiedziałam złośliwie wychodząc z sali i usłyszałam jak mówił cicho:
- Nie byłbym tego taki pewien Marano.
 Oczami Angel
Czułam się wręcz odurzona, muzyką, jego zapachem, alkoholem i oczywiście adrenaliną, która była głównym powodem mojego  bezmyślnego zachowania. Niczym zahipnotyzowana zmysłowo poruszałam się na parkiecie przywołując spragnione spojrzenia mężczyzn. Brad był tuż obok, czułam to co chwilę prowokująco się o niego ocierając. Faceci są nieskomplikowani, nie musiałam więc być geniuszem żeby wiedzieć, że doprowadzałam go do szaleństwa swoim zachowaniem. Z jednej strony wiedziałam, że źle robię, ale z drugiej nie mogłam się oprzeć. Bo przecież gdzieś tam w głębi duszy pod grubą warstwą złośliwości i ironii, wciąż byłam tą samą beznadziejną romantyczką. 
- Zaraz wrócę - wyszeptałam mu do ucha i tanecznym krokiem ruszyłam w stronę toalet, cały czas czując na sobie jego spragnione spojrzenie. Kiedy stałam już przed lustrem, a obok mnie jakaś wytapetowana lafirynda, postanowiłam sprawdzić telefon. Odsłuchałam wiadomość Vanessy i odczytałam SMS-a od siostry. Cholera no i jestem w kropce, jeżeli nie oddzwonię Ness mnie zabije, a jeżeli to zrobię zaciągnie mnie na siłę do domu. Moje rozmyślania przerwał telefon, Vanessa i zanim zdążyłam to rozważyć bezmyślnie odebrałam.
- Ja pierdole An, wiesz jak ja się kurwa martwiłam? Gdzie ty kurwa jesteś, bo w internacie i domu cię nie ma. Błagam powiedz, że się z nim nie przespałaś? - no to ładnie jest strasznie wkurwiona skoro już używa mojego starego przezwiska. Co ja mam jej powiedzieć?
- Vanessa ... Jestem w klubie i nie jeszcze się z nim nie przespałam. Spokojnie. - wybełkotałam. Cholera po co to powiedziałam.
- Mam być spokojna?! No i jeszcze jesteś najebana, no zabije go. Gdzie jesteś? -  nie mogę jej powiedzieć, wszystko by zepsuła. 
- W tym klubie na przedmieściach? - cholera skąd ona to wie?
- Ness ... Ja ...
- Będę najszybciej jak się da. - no i co ja mam teraz zrobić? Przyjedzie, zrobi awanturę, narobi wstydu i zaciągnie mnie do domu. Cholera, cholera, cholera ... Schowałam telefon i postanowiłam się przewietrzyć, tak strasznie kręci mi się w głowie. Zanim wyszłam słyszałam jak ktoś mnie woła albo tylko mi się wydawało ...  Na zewnątrz było już kompletnie ciemno i strasznie zimno. Czułam się jakbym bardzo dużo wypiła, a przecież wypiłam tylko dwa małe drinki. Sama nie wiem ile ile stałam na dworze, ale nagle pojawiła się Vanessa i była bardzo wkurzona. Ale w sumie było mi wszystko jedno, kompletnie nie obchodziło mnie co się zaraz stanie.
- Czy ty sobie kurwa zdajesz sprawę jak bardzo się kurwa martwiłam?! Ja prawie osiwiałam a ty się po klubach rozbijasz z tym kretynem?! - wzruszyłam ramionami z rękami skrzyżowanymi na piersiach i zauważyłam, że nie jesteśmy same obok stali Liam i Brad.
- No i jedyne co teraz potrafisz zrobić to wzruszyć ramionami? Ty jesteś kompletnie nieodpowiedzialna! - jezu a ta dalej krzyczy, mam daleko i głęboko wszystko co do mnie mówi, więc tylko przewracam oczami, a reszta wykładu brzmi dla mnie tak:
- Bla bla bla bla ... - zacznie bardziej interesujące wydawały się być moje paznokcie, które wnikliwie obejrzałam i sama nie wiem dlaczego ale wybuchnęłam śmiechem.
- Dosypałeś jej coś do drinka?! Przyznaj się kretynie! - Kiedy wreszcie przestałam się śmiać a Vanessa wrzeszczeć poczułam, że mi słabo.
- Chyba zaraz zemdleję - powiedziałam a nogi miałam jak z waty.
- Teraz?- zapytali jednocześnie. Ale to było ostatnie co usłyszałam, zemdlałam.
Narrator 
 Czworo nastolatków spędzało czwartkowy wieczór w szpitalu po tym jak Angel zemdlała. I jak się okazało przyczyną omdlenia było podanie jej tak zwanej pigułki gwałtu. Vanessę, gdy tylko to usłyszała szlak trafił, ponieważ myślała, że to Brad naćpał jej przyjaciółkę. Czerwona ze złości wybiegła z sali i praktycznie napadła na Brada.
- Ty pojebany kretynie!Naćpałeś ją żeby się z tobą przespała. - krzyczała i  jednocześnie wyrywając się Liamowi.
- A ty mnie kurwa puść! Nie obiję jego krzywej gęby, nie dzisiaj - powiedziała lodowato. To co zrobił .... Przesadził, mogła to zgłosić na policje.
- Ness spokojnie, to na pewno da się jakoś wyjaśnić ... 
-  Nie mów tak do mnie - syknęła - To, że muszę tolerować cię na próbach nie znaczy, że się przyjaźnimy. Poza  salą do zajęć teatralnych nie waż się do mnie zbliżać. A ty nigdy więcej nie zbliżaj się do Angel, nie dzwoń, nie pisz. To koniec - ostatnie dwa słowa odbijały się echem w głowie Liama, gdy wściekła dziewczyna szybkim krokiem szła w przeciwną stronę, aż wreszcie zniknęła w jednej z sal. Stracił tą cudowną dziewczynę, która znaczyła dla niego tak wiele przez głupotę przyjaciela.
 - Po chuj to zrobiłeś?! Nie mogłeś po prostu znaleźć sobie innej laski? 
- Nie rozumiesz, że to kurwa nie ja? - odpowiedział rozzłoszczony i uderzył pięścią w ścianę. Liam usiadł na jednym z krzeseł i nerwowo przeczesał palcami włosy. Ciszę przerwał dźwięk SMS-a.
- Czego kurwa? - warknął brunet.

Dzięki, że wziąłeś to na siebie ;)
Pozdrów Angel xx

- Mówiłem, że to nie ja. - powiedział cicho Brad.
- To kto to kurwa wysłał?
- Nie wiem. 
- Musimy to pokazać dziewczynom. - oznajmił Liam.
- Wiem, ale jutro i najlepiej Rydel. - przyjaciel kiwnął głową i w ciszy wrócili do domu.
Oczami Rydel
Całe wczorajsze popołudnie wariowałam, dziewczyny nie odzywały się cały wieczór i kiedy wreszcie to zrobiły o 21, Vanessa napisała tylko:
Śpimy w internacie. 
No i jeszcze Laura, jak tylko weszłyśmy do domu moich rodziców zamknęła się w pokoju Angel i wyszła dopiero rano, gdy wychodziłyśmy do szkoły. Wyglądała na wystraszoną, ale gdy ją o to spytałam powiedziała, że wszystko jest w porządku. Martwię się o nią, od kiedy zobaczyła tą groźbę jest blada jak ściana i tak dziwnie się zachowuje. A nad ranem, gdy się obudziłam i poszłam napić wody, wydawało mi się, że słyszę jak wrzeszczy. Jak tylko weszłyśmy do szkoły powiedziała, że musi coś załatwić i po chwili już jej nie było. Pojawiło się za to tych dwóch kretynów, Liam i Brad i opowiedzieli mi co się wczoraj wydarzyło. Byłam zła  o tą bójkę i przede wszystkim o pigułkę, ale powiedzieli mi o tej  wiadomości. I naprawdę im wierzyłam, wierzyłam, że oni też je dostają, ale żadnej wiadomości tam nie było. I kompletnie już nie wiedziałam co myśleć , co robić, ale miałam przeczucie, że nie kłamią, czułam to....
Oczami Laury
Jestem w szkole, wreszcie jest piątek, dzień powrotu mojego chłopaka z wyjazdu. Tak bardzo się cieszę, że wreszcie go zobaczę. Żegnam się z Rydel i szybko przemierzam szkolny korytarz. Widzę go, stoi ze znajomymi , śmieją się, rozmawiają. Tak bardzo za nim tęskniłam. Zmierzam w jego kierunku, ale na drodze staje mi Ross.
- Widzę, że muszę ci przypomnieć, że wczoraj mieliśmy próbę i nie obchodzi mnie dlaczego cie nie było.  Dzisiaj masz przyjść. - oznajmia lodowato i odchodzi. Kompletnie nie mam teraz do tego głowy, teraz liczy się tylko Matt. Odwraca się jest uśmiechnięty, dostrzega mnie i już się nie uśmiecha. Patrzy na mnie z pogardą odwraca się i odchodzi. A ja czuję wszech ogarniającą mnie rozpacz i słyszę dwa słowa, słowa które zadają tyle bólu : To koniec. I zaczynam wrzeszczeć nie zważając na nic.
- NIE!!! 
I nagle obudziłam się zlana potem i szczęśliwa, że to był tylko sen. To tylko sen ...

**********************************************************************************
Cześć kochani :*
Tym razem nie pisałam rozdziału, aż miesiąc, udało się łał
Mam dziś niestety ostatni dzień ferii a jutro od samego rana zaczynam sprawdzianem także bardzo fajnie, a wy przed feriami , kończą się wam czy zaczynają? Rozdział jest długi, a przynajmniej tak mi się wydaje. Jest malutki fragmencik z waszą upragnioną raurą, której w następnym rozdziale pojawi się dużo więcej. Piszcie co sądzicie i co u was :3
Pozdrawiam
Do napisania xx

 



 

 




8 komentarzy:

  1. Hejka!
    Czekałam na nowy rozdział.
    Taakk!
    Tyle tych zemdleć, że ojeju!
    Bardzo fajny rozdział ci wyszedł.
    Cudowny <3
    I ta końcówka.
    Coś czuję, że oni jednak ze sobą zerwał(i dobrze).
    Z całego serducha dziękuję za dedykacje.
    Buzi <3
    To bardzo miłe!

    Na koniec zapraszam na swojego bloga.
    Trzymaj się cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :*
      Hahahah jeszcze nie zerwali,ale jeśli tak napisze czuję, że będziesz zadowolona :D :3
      Dzięki za miłe słowa
      Pozdrawiam xx

      Usuń
  2. Och... nie wiem co to jest tydzień dedyków dla Chelsy? XD ale nie powiem miło mi dzięki ;) doczekałam się tego cuda. No w końcu... pigułka serio??? No i mają w mordę... czytam dalej i myślę od kiedy to Liamowi tak serio zależy na Van??? No nie mów ze on się engagieren bo ja mu nie wierzyć... on coś knuć i to na poważnie... ;> coś tak jednak czuje ze mimo wszystko dziewczyny im nie odpuszczą, a Ness to już na pewno.. em.. no tak przynajmniej sądzę.
    Co do Lau jej związek z Mattem chyba za długo nie potrwa. Przeważnie sny przepowiadają jakieś wydarzenia, wiec kto wie..
    Osobiście oświadczam ze to powyżej (czytaj stek moich bzdur) nie mają najmniejszego sensu wiec kończę juz ale chciałam cie tylko zaprosić na nowego bloga. Link jest juz w twojej zakładce.
    Pozdrawiam
    Chelsa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pigułka :D i w sumie wpadłam na to w trakcie pisania. A co do Liama to nie wiem nie wiem ... U Laury dużo będzie się działo w nowym rozdziale.
      Dziękuję za komentarz a jutro na pewno zajrzę na bloga bo dzisiaj czeka na mnie jeszcze fizyka
      Pozdrawiam xx

      Usuń
  3. Wspaniałe, czekam na next!

    p.S Zapraszam przy okazji na mój blog http://przyciaganienaidiotow.blogspot.com/2016/02/01-kazda-nowa-zmiananowym-rozdziaem-w.html

    OdpowiedzUsuń