piątek, 19 lutego 2016

Rozdział IX

Oczami Angel
Mam wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje. I tak strasznie mnie suszy.Jezuu! Nigdy więcej alkoholu i imprez. Nigdy. Szybko podniosłam powieki, ale od razu je zamknęłam.
- Niech ktoś zasłoni te cholerne okna. - wymamrotałam. Po raz kolejny podniosłam powieki, tym razem wolniej i mrużąc oczy. Podniosłam się, Vanessa leżała na łóżku obok oglądając telewizję. Popatrzyła na mnie z chytrym uśmiechem i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale ją wyprzedziłam.
- Nie będę z tobą rozmawiała dopóki nie przyniesiesz mi wody, kawy i jakiejś tabletki.- nic już nie powiedziała, tylko z uśmiechem wyszła z pokoju. Przysięgam nigdy więcej alkoholu. Kilka minut później wróciła z wodą i tabletką, którą od razu zażyłam.
- A gdzie moja kawa? - skrzyżowałam ręce na piersiach i przechyliłam głowę, a Vanessa zrobiła to samo.
- Robi się, księżniczko.- Boże dlaczego ona tak strasznie krzyczy? Przeszłam ją lodowatym spojrzeniem.
- Coo, księżniczkę boli główka? - kocham ją, ale ją zabije.
- Może idź już lepiej po tą kawę. - syknęłam, a ona wyszła kręcąc głową. Schowałam twarz w dłoniach i głęboko odetchnęłam. Zaczęłam sobie przypominać wczorajsze popołudnie, wieczór ... Cholera, znowu narozrabiałam. Po jaką cholerę się z nim całowałam, dlaczego poszłam z nim na tą imprezę. Sama nie wiem czy jestem bardziej wściekła, rozczarowana czy smutna. Po raz kolejny się  co do niego pomyliłam. To było do przewidzenia, w ogóle się nie zmienił. Nigdy więcej mu nie zaufam. Poczułam zbierające się pod moimi powiekami łzy. Nie,nie, nie! Ze złośnicy zmieniłam się w zimną sukę, przez niego, a teraz z zimnej suki zmieniam się z jakąś rozryczaną idiotkę, przez niego. Chcę wreszcie przestać płakać, jestem już tym zmęczona.
- Angel ... - usłyszałam głos przyjaciółki. Wytarłam łzy i popatrzyłam na nią.
- Jest w porządku, naprawdę. - Tak mi wstyd, ja znowu się mażę,a ona po mimo gorszych zmartwień od dawna nie uroniła łzy. Zazdroszczę jej tej siły, którą w sobie ma.
- Przecież wiem, że wcale nie jest w porządku. Wiem, że wczoraj po raz kolejny cię zawiódł i bardzo cię to zabolało, bo mimo wszystko, kochasz go. Ale wiesz, że to zapatrzony w siebie dupek, więc nie płacz więcej przez niego i wypij tą cholerną kawę. - podała mi kubek, upiłam łyk napoju i uśmiechnęłam się do niej.
- Właśnie tego potrzebowałam.- odwzajemniła uśmiech.
- Wiesz, że przez ciebie niedługo wywalą mnie ze szkoły? To już drugi dzień po rząd. - przewróciłam oczami i popatrzyłam na nią z miną "serio?".
- Od kiedy ty jesteś taką chętna do nauki?
- Ja? Ja kocham się uczyć. - powiedziała i posłała mi ten jej przebiegły uśmiech.
Oczami Laury
Przez ten sen bałam się jeszcze bardziej, że Matt mnie zostawi, a tego bym nie zniosła. Jednak nie było go tam na korytarzu gdzie widziałam go w śnie. Lekcje ciągnęły mi się w nieskończoność, a gdy wreszcie się skończyły chciałam od razu do niego pojechać,bo dowiedziałam się,że był zmęczony tymi meczami wyjazdowymi i został dzisiaj w domu. Ale była jeszcze próba, z Rossem i nie mogłam dziś znów jej olać. Dlatego niechętnie poszłam na salę gimnastyczną, gdzie czekał już na mnie Ross.
Był wkurwiony, bardzo wkurwiony. 
- Miło, że postanowiłaś dzisiaj zaszczycić mnie swoją obecnością. Spóźniona. - powiedział oschle, mierząc mnie spojrzeniem. No tak, miałam dziś na sobie ciuchy Angel.
- Ross ... - zaczęłam z wahaniem, a on szedł w moją stronę - wczoraj byłam ...
- Mam w dupie co wczoraj robiłaś. Mnie się nie wystawia, zapamiętaj to sobie Marano. - powiedział przerywając mi i cały czas idąc do mnie, a ja powoli się wycofywałam. 
- Nie wystawiłam cię ja po prostu, nie mogłam wczoraj przyjść i zapomniałam cię powiadomić. - w sumie to nie wiem, dlaczego się tłumaczę. Może, dlatego, że patrzy się na ciebie i gada jak psychopata. - podpowiada moja podświadomość. Oh zamknij się.
- A co, wrócił książę z bajki i musiałaś polecieć do niego i dać mu dupy? - spytał głosem ociekającym jadem, a mnie zatkało. Normalnie dałabym mu w twarz i nawrzeszczała, ale moja pewność siebie gdzieś wyparowała.
Poczułam jak moje plecy stykają się z ścianą, a Ross był tak blisko, że czułam jego miętowy oddech na twarzy.Cholerna ściana.
- Coś ci powiem, Marano. - wyszeptał niskim głosem, aż zadrżałam. - Nie znasz mnie, nie wiesz do czego jestem zdolny, więc lepiej następnym razem nie zapominaj o naszych próbach, bo twój pedalski chłoptaś może tego pożałować. - Jezu, on właśnie groził mojemu chłopakowi, bo ominęłam jedną głupią próbę, a ja nic. Nie byłam w stanie nawet się ruszyć.
- A teraz wybacz księżniczko, ale dzisiaj to muszę cię wystawić. - Pocałował mnie w szyje, a potem musnął lekko moje usta i wyszedł. Stałam tak chyba z dziesięć minut analizując całą sytuację, byłam oszołomiona. Takiego Rossa nie znałam i nie wiedziałam czy taki mi się podoba. Gdy wreszcie doszłam do siebie, wyszłam ze szkoły i pojechałam prosto do domu Matta. Po drodze starałam się uporządkować cały ten mętlik w głowie, ale jakoś nie byłam w stanie trzeźwo myśleć.
- Dzień dobry - powiedziałam ciepło uśmiechając się do mamy Matta.
- Dzień dobry. - zawsze bardzo ją lubiłam, kibicowała mi i Mattowi.
- Mogę wejść?Matt u siebie?
- Tak, pewnie wejdź. Siedzi w swoim pokoju. - powiedziała, a ja weszłam i szybko wspięłam się po schodach. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź, weszłam do pokoju.
- Laura ... - powiedział z wahaniem, wstając z fotela. Jezu, nie! Mam wrażenie, że on chce ze mną zerwać, gdyby wszystko było w porządku  normalnie by się ze mną przywitał.
- Matt czy ty chcesz ze mną zerwać? - spytałam po prostu. Wole wiedzieć na czym stoję. Miałam taką ogromną nadzieję, że zaprzeczy, weźmie mnie ramiona i zapyta jak mogę opowiadać takie głupstwa, ale zamiast tego nerwowo przeczesał palcami włosy i zbliżył się do mnie tak, że dzieliło nas jakieś pół metra.
- Lau ja ... nie wiem. - co? Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Jak on może nie wiedzieć czy ze mną zrywa?
- Jak to nie wiesz? Nie rozumiem. Wyjeżdżasz na mecz między nami jest świetnie, po kilku dniach wracasz, unikasz mnie, jesteś oschły i nie wiesz czy ze mną zrywasz. Czy możesz mi wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi, bo nie rozumiem? - nie wiem dlaczego ale byłam bardziej wściekła niż smutna, przecież mój chłopak  chyba właśnie ze mną zrywał.
- Laura, po prostu dowiedziałem się, że gdy mnie nie było dużo się działo z twoim życiu i sam nie wiem co o tym myśleć. Chyba powinniśmy sobie zrobić przerwę. - a jednak zabolało jak cholera, gdy to powiedział. Przecież nic takiego nie zrobiłam przez ten czas, oprócz tego, że dostałam dwie groźby ... No tak, to pewnie sprawa tej dziwki.
- Dostałeś jakąś anonimową wiadomość, tak? O to chodzi?
- Laura .. - Serio ciągle tylko Laura i Laura. Jeżeli on chce przerwy przez Sarę.. zabije sukę.
- Przestań, nie musisz co chwile powtarzać mojego imienia znam je. Po prostu mi odpowiedz.
- Tak dostałem wiadomość, o  tym, że kiedy mnie nie było zbliżyłaś się do jakiegoś Rossa i że powinienem sobie już ciebie odpuścić. - Głupia suka, udało jej się wreszcie dopiąć swego, Matt będzie jej.
- I jak widzę bez wahania posłuchałeś tego popieprzonego stalkera? - poczułam jak łzy spływają mi po policzkach, nie wytrzymałam.
- Laura - wyszeptał i popatrzyłam mu w oczy, zobaczyłam w nich współczucie, litość. Tego było za wiele, bez słowa wybiegłam z jego domu. Usiadłam w samochodzie za kierownicom i dałam upust emocjom. W głowie miałam kompletny mętlik, wiedziałam tylko jedno: trzeba było się wreszcie coś zrobić z Sarą. Wyjęłam telefon i wystukałam wiadomość do dziewczyn:
 Za piętnaście minut bd w internacie musimy pogadać to pilne !!!
**********************************************************************************
Cześć kochani !
Dzisiaj rozdział krótki i według mnie beznadziejny, jakoś mi nie szło to pisanie. Wiem obiecałam wam dużo Raury, ale pod wpływem chwili i wyszło nawet lepiej niż to co wcześniej planowałam. Jeszcze raz przepraszam za jakość tego rozdziału, ale obiecuje, że następny,który pojawi się na dniach będzie dużym zaskoczeniem,lepszy i zakończy serię, część nie wiem jak to powiedzieć, ale w każdym razie rozdział 11 będzie się dział po bodajże miesięcznym przeskoku czasowym. A i wpadłam na pomysł, po dodaniu rozdziału 10 pojawi się ankieta, liczę że weźmiecie udział. A teraz musze już lecieć, miłego weekendu misie :*
Pozdrawiam xx