sobota, 25 lipca 2015

Rozdział II

Los Angeles, Kalifornia *5 lat wcześniej*
Oczami Angel
Kartkówka z matematyki, sprawdzian z francuskiego i prezentacja na informatykę - zapowiadał się kolejny "cudowny" dzień w szkole. Podczas, kiedy ja męczę się w szkole, Rydel w cieplutkim łóżku, jeszcze sobie śpi. W sumie, to nie wiem co jest gorsze: matematyka czy grypa. Zadzwonił dzwonek, moja pierwsza lekcja - informatyka. Podobno do szkoły, przyjedzie dzisiaj jakiś nowy uczeń z NY. Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu, gdy wszyscy zajęli już swoje miejsca, nauczyciel zabrał głos:
- Tak jak wcześniej wspominałem dołącza do nas uczeń z Nowego Yorku - Brad Rivers - ciemnowłosy chłopak wyszedł na środek. Nie wyróżniał się, był średniego wzrostu, miał krótko ostrzyżone włosy.
-Fajny, nie? - spytała mnie Maia moja koleżanka z ławki, rumieniąc się.
-Normalny - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.Nie okłamałam jej, na pierwszy rzut oka, nie było w tym chłopaku nic niezwykłego. Przez resztę lekcji, dziewczyny wzdychały do Brada, chłopacy bardzo go polubili, a ja? Mi było wszystko jedno. Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam książki, wstałam i opuściłam klasę.
- Można wiedzieć gdzie się tak śpieszysz? - odwróciłam,  podniosłam wzrok i zobaczyłam tego nowego - Brada. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, poczułam się jak jedna z tych dziewczyn w głupich komediach romantycznych, która zakochuje się w chłopaku od pierwszego wejrzenia.
- Nie można - mruknęłam cicho patrząc pod nogi, byłam zła.Zła na siebie, bo się w nim zabujałam - w chłopaku, którego poznałam nie całą godzinę temu. Zła na niego za to, że tak na mnie działał.
- A tak w ogóle jestem Brad, ale to już wiesz, widziałem jak się na mnie gapiłaś przez całą lekcje. A ty jesteś...? - Aż się we mnie zagotowało - pierwszy dzień, a on myślał, że rzucę mu się na szyje? Miał rację, gdybym się nie powstrzymywała, w tej chwili rzuciłabym się na niego.
- Ja jestem nie zainteresowana. - starałam się zabrzmieć obojętnie i przyspieszyłam kroku. Chłopak zatrzymał się za mną i krzyknął:
- Lubię niedostępne...Do zobaczenia.
Odeszłam starając się o niem nie myśleć - to było nie możliwe. 

Los Angeles, Kalifornia * Obecnie*

Gdy tak stałam patrząc się na niego, czułam jak wielka dziura w moim sercu powiększa się. Zmienił się - wyprzystojniał; był wyższy; stał się umięśniony, bardzo umięśniony; włosy miał trochę dłuższe, ale jedno się nie zmieniło - zawadiacki uśmiech na jego twarzy. Tak bardzo go pragnęłam - pragnęłam go dotknąć, pocałować ... ale pragnęłam też zemsty, zemsty na nim i nie zamierzałam zmieniać zdania. Nienawidziłam i kochałam go jednocześnie - może to wydaje się niemożliwe, ale tak właśnie było. Wiedziałam, że mnie nie pamiętał. Sposób w jaki na mnie patrzył - widział we mnie, kolejną łatwą panienkę do poderwania, ale tym razem tak nie będzie.Nie pozwolę mu, żeby skrzywdził jeszcze jakąś dziewczynę. Nie byłam już tą samą osobą co pięć lat temu, zmieniłam się - nie tyle fizycznie, co psychicznie. Kiedyś krzyczeli "idzie złośnica", a teraz szepczą "wiedźma".
Ale on ... on zmienił się tylko zewnętrznie, w środku wciąż był tym samym czarującym dupkiem, który wykorzystywał dziewczyny i tylko ja mogłam to zmienić.
-Chciałyśmy was tylko poinformować - zaczęła spokojnym głosem Rydel - że miejsca parkingowe, które dzisiaj zajęliście, są zarezerwowane dla nas. I żeby nie doszło do nieprzyjemności, chciałybyśmy żeby ta sytuacja się więcej nie powtórzyła. Zgoda?
Spojrzałam chłopaków, którzy wydawali się rozbawieni przemową Rydel.
- Hmm ... przykro mi skarbie ale musimy ci odmówić - powiedział z udawanym smutkiem David - brat Brada, którego znałam z opowieści chłopaka - Spodobało nam się tam. - dodał chłopak, czym rozbawił swoich kolegów. Nigdy nie spotkałam nikogo, tak bezczelnego jak oni.
- Nam jest jeszcze bardziej przykro, że musimy zapomnieć o neutralnych stosunkach między nami. - powiedziała przez zaciśnięte zęby Laura.
- Skoro zapominamy o neutralnych stosunkach, to może pogadamy o innych,  mała ? - chłopak o włosach przypominających kolorem włosy Rydel dolał oliwy do ognia, Laura aż poczerwieniała ze złości.
 - Mała to jest twoja pała, ja mogę być niska frajerze * - blondyn był w lekkim szoku, a jego koledzy wydali z siebie " uuu ..."
- Niezła jest, nie Ross? - spytał jak mniemam Liam. - Ciekawe czy w łóżku też. - No i przegiął, ma w ryj. Już miałam podejść do tego kretyna, ale Rydel pociągnęła mnie za kurtkę.Chłopcy najwyraźniej mieli niezły ubaw, a mi, Ness i Laurze puszczały nerwy.
- To było pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Myślicie, że wszystko wam wolno?  Nie z takimi jak wy sobie radziłyśmy. Jeszcze raz się zapomnicie i możecie zaczynać już szukać sobie nowej szkoły - Po skończonej przemowie Vanessy, odwróciłyśmy się i odeszłyśmy w stronę toalety.
- Ej blondi, ty w białej kurtce - rozpoznałam głos Brada - niezły tyłek.
Szybko weszłam do to toalety. Usiadłam pod ścianą, podkurczyłam nogi i schowałam twarz w dłoniach.  Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, dając upust emocją.
- Ej - usłyszałam melodyjny głos siostry - Nie mów, że płaczesz przez tego dupka - poczułam jak mnie przytula. Ja,  twarda i bezduszna Angel Grey płakałam, płakałam przez faceta, który wyrył wielką dziurę w moim sercu  i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Dawno już nie czułam się tak okropnie, od czterech lat nie uroniłam łzy, bo pewnego dnia przysięgłam sobie, że już nigdy tego nie zrobię. Złamałam przysięgę i to przez niego.
- Okej koniec z tym. Od czterech lat nikt nie doprowadził cię do łez. Cokolwiek planowałaś trzeba ten plan jak najszybciej wcielić w życie, nie mogę już patrzeć jak cierpisz. Teraz niech ten dupek pocierpi. - poczułam jak i Vanessa mnie przytula.
-Angel, kochana proszę cię przestań płakać.Nie warto - zgodnie z prośbą Lau, zacisnęłam powieki, wzięłam głęboki wdech i otworzyłam oczy. Z jednej strony przytulała mnie Van z drugiej Delly , a Lau kucała przede mną. Całe szczęście, że mam wspaniałe przyjaciółki na które zawsze mogę liczyć.
- Jesteście kochane - powiedziałam starając się uśmiechnąć - i macie rację nie mogę zalewać się łzami z powodu faceta, tego faceta. - wstałam i podeszłam do lustra. Makijaż mi się nie rozmazał więc, poprawiłam tylko włosy i odwróciłam się do przyjaciółek.
- Idę na kółko.
- Zwariowałaś? W tym stanie chcesz poprowadzić kółko? - spytała Laura, kiedy byłam już przy drzwiach.
- Co? Źle wyglądam? - spytałam ponownie poprawiając włosy.
- Wiesz o co mi chodzi - dziewczyna za skrzyżowała ręce na piersiach.
- Sama mi przed chwilą mówiłaś żebym się nie przejmowała.
- Tak, ale nie chodziło mi o to, żebyś kilka minut po konfrontacji z chłopakiem, który zranił cię jak nikt inny, szła sobie poprowadzić kółko literackie. - dziewczyny świdrowały mnie wkurzonymi spojrzeniami. Nie rozumiem, o co im chodzi? Staram się zachowywać się normalnie, a one co?
- Nie wygłupiaj się. Odwiozę cię do domu - czy ona słyszy co mówi? 
- Do jakiego domu Vanessa? Jakbyś zapomniała mieszkamy w internacie. Nie wiem jak tobie, ale mnie to kompletnie nie przypomina domu - okej, może trochę przegięłam, ale one też. Dziewczyna posmutniała.
- Przepraszam Ness, ale ja zdałam sobie sprawę, że nie chcę dać tej satysfakcji, że udało mu się wyprowadzić mnie z równowagi. Idę poprowadzić kółko. Nie czekaj na mnie Dell's, wrócę dziś sama - Odwróciłam się napięcie i zanim, zdążyły coś powiedzieć opuściłam toaletę.
Oczami Rydel
- No co tak stoicie? Trzeba ją dogonić - Laura chciała już za nią pobiec, ale pociągnęłam ją za rękaw żakietu.
- Lau, niech idzie. Ona potrzebuje teraz ochłonąć, wróci - Rozumiem obawy Laury, ale rozumiem tez Angel. Martwię się o nią, ale nie chce żeby cierpiała. Moja kochana młodsza siostrzyczka, ten chłopak wyrządził jej już tyle szkód, Nie rozumiem jak można być takim potworem.
- Rydel ma rację, jak poczuje się troche lepiej, wróci. - Laura była z nas najmłodsza i najbardziej troskliwa. Czasami z tej troski wariowała, ale dzięki temu była wspaniałą przyjaciółką. Ciesze się że je mam, moje przyjaciółki są dla mnie jak siostry, nie wiem co bym zrobiła gdybym ich nie miała.
- Okej, niech wam będzie - dziewczyna wyrzuciła ręce do góry i nieco się uspokoiła.
- Ja muszę już lecieć, dzisiaj jest to przesłuchanie - powiedziałam do dziewczyn o spytałam:
-A wy wracacie już do internatu?
- Nie ja pójdę trochę poćwiczyć, sala prób jest wolna - powiedziała Lau.
- A ja pojadę już do domu, muszę się pouczyć - powiedziała Nessa, rzucając mi to spojrzenie, które mówiło:
- Znowu muszę to zrobić, groził mi
On ją powoli wykańcza. W końcu ją zniszczy całkiem, po tym co przechodzi nie wiem jak ona jest w stanie normalnie funkcjonować. Vanessa to najsilniejsza - psychicznie - osoba jaką znam. Ja na jej miejscu, wolałabym się zabić. Gdyby nie to, że ten psychol grozi, że jeśli Ness coś powie Laurę spotka to samo co ją, już dawno zadzwoniłabym na policję albo od razu do psychiatryka. Czasami boję się przychodzić do szkoły, wiedząc co się tu wyprawia. Tak bardzo chciałabym coś zrobić żeby to się wreszcie skończyło, bo wiem, że ona w końcu nie wytrzyma. Serce mi pęka jak pomyślę, że mogła by sobie coś zrobić. Posłałam przyjaciółce współczujące spojrzenie i powiedziałam:
- To ja będę już lecieć, bo muszę się jeszcze przebrać. Do zobaczenia później - uśmiechnęłam się szczerze do dziewczyn i opuściłam łazienkę. Dziś przesłuchania, mam nadzieję, że znajdziemy kogoś odpowiedniego. To będą ostatnie zawody w których będę reprezentować szkołę, mam nadzieję że w tym roku zajmiemy I miejsce. Rok temu zajęliśmy III, a dwa lata temu V, różnica jest taka że w tym roku reprezentować naszą szkołę będę tylko ja i mój partner, którego mam nadzieję dziś wybierzemy. To dla mnie bardzo ważne bo na konkursie będą ważni ludzie z branży tanecznej.To dla mnie ogromna szansa na wybicie się i profesjonalne robienie tego co kocham. Przebrałam się i poszłam do sali od tańca. Na ławce siedziało kilku chłopaków.
- Dzięki, że przyszliście na przesłuchanie. Znacie układ? - spytałam z uśmiechem a wszyscy pokiwali zgodnie głowami.
-Dobrze, kto pierwszy? - spytałam, podszedł do mnie szatyn średniego wzrostu.
- Zaczynamy - na początku szło mu dość dobrze niestety nie mógł wykonać jednego obrotu. Nie zniechęciłam się. Podałam chłopakowi rękę i powiedziałam:
- Dzięki, że przyszedłeś.
 Drugi, trzeci, czwarty... Żaden nie dał sobie rady. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach, głośno wypuściłam powietrze. No to koniec. Co ja zrobię bez partnera? Żaden z nich się nie  nadawał. W tej szkole nie ma nikogo z kim mogłabym zatańczyć.
- Ja to zrobię - usłyszałam pewny głos jakiegoś chłopaka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tego rudego chłopaka , brata tego dupka, który złamał serce mojej siostry. Chłopak stał przede mną z obojętną miną, był bardzo pewny siebie i bardzo przystojny.Co ja gadam, jest pewnie taki jak jego brat.
- Co? - spytałam nie dowierzając. Ten chłopak nie wyglądał na profesjonalnego tancerza.
- Ja z tobą zatańczę - powiedział tym samym pewnym siebie tonem.
- Nie. Nie dasz rady, a poza tym ... - ugryzłam się w język, prawie powiedziałabym mu o Bradzie i Angel - spóźniłeś się. Przesłuchanie już się skończyło.
- Nie widzę tu tłumów, ale skoro wolisz zaprzepaścić szansę wygrania konkursu i  być może dzięki temu, dostania angażu w jakimś prestiżowym zespole tanecznym, niż zatańczyć ze mną to spoko. Mnie na tym nie zależy - powiedział obojętnie i zaczął powoli odchodzić. Cholera ten chłopak to moja ostatnia deska ratunku. Mam nadzieję, że Angel kiedyś mi to wybaczy.
- Zaczekaj - zawołałam, chłopak się zatrzymał. Oczami wyobraźni widziałam, jak uśmiecha się pod nosem. Odwrócił się.
- Znasz układ?
- Pewnie - prychnął. Za kogo on się uważa żeby wyśmiewać mój układ. To ja od 5 roku życia uczę się tańca.
- Pokaż - chłopak podszedł do mnie i zaczęliśmy tańczyć. Był dobry, bardzo dobry. Nigdy z nikim mi się tak dobrze nie tańczyło. Pierwszy raz od dawna włożyłam w to całe serce. Kiedy skończyliśmy, chłopak przyglądał mi się, czekał aż coś powiem.
- Dobrze. Próby są od poniedziałku do czwartku o 14:10, nie spóźnij się - powiedziałam i wyszłam. Przebierając się, wciąż o nim myślałam. Czułam się jak wtedy, gdy byłam zakochana w Danielu, niestety nie skończyło się to dobrze. W końcu stwierdził, że już nic do mnie nie czuje i zostawił mnie, ale wybaczyłam mu. Dziewczyny kompletnie tego nie rozumiały i nadal nie rozumieją, ale ja tak. Po prostu ta miłość, którą na początku do mnie czuł wypaliła się i nie miałam mu tego za złe. Ciesze się, że był ze mną szczery, zamiast okłamywać mnie i męczyć się w związku. Różnica między Davidem a Danielem była taka, że Daniel nie był draniem. Był spokojnym, zwykłym chłopakiem. Nasz miłość też taka była - nie było w niej nic niezwykłego, nie iskrzyło pomiędzy nami. A poza tym Daniel nie był bratem drania, który złamał serce mojej przyjaciółce. Nie mogłam przestać o nim myśleć, doprowadzało mnie to do szaleństwa - zaczęłam kłócić się z własną podświadomością. Ten chłopak kompletnie zawrócił mi w głowie i nie mogłam nikomu o tym powiedzieć.
Oczami Vanessy
Nigdy nie należałam do tchórzy, ale teraz bałam się jak nigdy w życiu. Za chwilę miałam znów przeżyć koszmar, nie miałam już na to siły, chciałam uciec, gdzieś daleko stąd. Ale nie mogłam, groził mi, że jak tego nie zrobię Rydel może pożegnać się z tańcem, gdyby nie to, że jeżeli tego nie zrobię on może zrobić coś moim bliskim już dawno wydałabym go policji. Chciałabym już nigdy w życiu przez to nie przechodzić. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, byłam przerażona jak ofiara, przed okropną śmiercią z rąk psychopaty. Weszłam do środka, on już tam na mnie czekał. Nawet nie krzyczałam, wiedziałam, że to i tak nic nie da. Każdy jego dotyk, pocałunek był obrzydliwy. Było mi tak nie dobrze, cały czas płakałam. Nie wiem jak długo jeszcze to wytrzymam. Nie skończyłam ze sobą jeszcze tylko ze względu na Laurę, Angel, Rydel i mamę. Powiedziałam sobie, że muszę być silna, dla nich. Staram się dotrzymać obietnicy, ale nie mam już siły. Mam nadzieję, że kiedy nie wytrzymam i skończę ze sobą, wybaczą mi to. Czułam się okropnie, ale koszmar dopiero się zaczynał ...
********************************************************************************** 
Hejka :33
Jest i rozdział , wreszcie. Jeszcze wczoraj była tylko połowa, a dziś w związku z tym że, pogoda była/jest u mnie okropna większość dnia spędziłam przed laptopem. Zobaczyłam nowy komentarz i tak jakoś wyszło, że poprawił mi humor i zaczęłam pisać. Wiem że ta część z tańcem i wiem, że to głupie - pisze o tym chociaż nic o tym nie wiem, ale to ja. Starałam się, żeby rozdział był długi i wyszło mi całe 5 stron w Libre Office. Jak wam mijają wakacje? Ja wczoraj byłam z przyjaciółką nad wodą, pogoda trochę nie sprzyjała, ale było fajnie. Ap ropo zapraszam na http://love-me-harder-r5-1d.blogspot.com to mój blog który prowadzę z moją przyjaciółką, już dawno planowałyśmy go założyć i wreszcie się udało. Niektórym może się nie spodobać, ponieważ jest to blog o 1d i r5 - Ja jestem R5ers, a on Directioners. W każdym razie możecie zajrzeć, bohaterowie i fabuła już są a za prolog wezmę się po opublikowaniu  tego rozdziału.* Ten cytat jest świetny, zawdzięczam go mojej koleżnce i z tego co pamiętam pojawił się też na jednym z blogów Mary Jane Dziękuje wszystkim którzy skomentowali poprzedni rozdział i tym którzy obserwują mój blog, to dla mnie naprawdę ważne.
To chyba już wszystko chciałam napisać, jeszcze raz dziękuje, przepraszam za błędy i pozdrawiam
Do napisania :3
Ps Jak wam się podoba szablon?
 
 <3

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział I



 

Oczami Angel
Spadające z nieba krople deszczu odbijały się o parapet, za oknem. Była 5:38 nad ranem, a ja siedziałam przyglądając się temu zjawisku. Deszcz, w Kalifornii była to rzadkość. Zawsze lubiłam deszcz. Lubiłam to uczucie gdy tysiące maleńkich kropelek wody opada ma moją twarz. Razem z Vanessą często wybierałyśmy się na spacery po parku w deszczu. Szłyśmy rozmawiając i rozkoszując się deszczem. Ona też go lubiła, gdy spytałam ją kiedyś dlaczego odpowiedziała mi:
,,Lubię deszcz, w deszczu nie widać łez”
Szatynka wylała ich już zdecydowanie za dużo. Był to jeden z tych sekretów o których nie wiedziała cała nasz paczka. Laura, biedaczka nie miała zielonego pojęcia co się dzieje. Miała swoją siostrę za dziwkę, która sypia z nauczycielami za dobre oceny.Nigdy nie powiedziała tego głośno, ale ja wiedziałam co myśli. Ja i ta moja niezawodna intuicja. Gdyby tylko  wiedziała jak jest naprawdę...ehh szkoda że Ness nie może powiedzieć jej prawdy. On by ją zniszczył. Ja już nie mogę patrzeć na to jak cholernie cierpi przez tego dupka. Wiele razy próbowałam przekonać już moją starszą przyjaciółkę, żeby powiedziała prawdę, żeby przestała się go bać, że jej pomożemy, będziemy wspierać, ale Nessa wydaje się czasami być  bardziej uparta niż jej siostra, co jest bardzo dziwne bo w tej dyscyplinie trudno z nią konkurować. Z jednej strony jest mi jej tak cholernie szkoda, ale z drugiej mam ochotę wpierdolić jej  za to, że nic nie robi. Przecież Laurę mogło spotkać to samo co ją, powinna być bardziej odpowiedzialna. Czas płynie tak strasznie wolno, a ja wciąż nie mogę spać. Tak bardzo tęsknie za swoim pokojem: za biało - fioletowymi ścianami ; miękkim, czarnym dwuosobowym łóżkiem; ogromnym regałem przepełnionym książkami; a najbardziej za parapetem z mnóstwem poduszek, na którym siadałam podkurczając nogi, opierając na nich podbródek i przyglądając się widokowi za oknem. Tutaj też mam łóżko i czteroosobowy (jak to internacie) pokój. Ale tutaj nie ma rodziców,tutaj... to po prostu nie jest to samo.Tutaj nie jest mój dom. Ja i Dell's jesteśmy tu tylko, żeby je wspierać. Musiałam jej jakoś pomóc, internat to było jedyne rozwiązanie. Ale nawet to nie pomogło...Każda z nas zmaga się z jakimś problemem. Ja hmm.... może trochę to wyolbrzymiłam dziewczyny mówią mi, że powinnam już sobie odpuścić. I raz już prawie sobie odpuściłam, ale jak zwykle musiała odezwać się moja buntownicza, sarkastyczna i wredna strona. Już sobie to dokładnie zaplanowałam a mój plan zrealizuję w wakacje. Zamierzam bardzo się do niego przyłożyć. Chce żeby ON cierpiał tak jak ja, chce żeby poczuł się tak cholernie upokorzony jak ja, chce żeby zakochał się we mnie tak mocno jak ja w nim... a potem zostawię go...będzie odchodził od zmysłów, będzie cierpiał jak nigdy w życiu, przez głowę przemkną mu nawet myśli samobójcze... Ale ... nic sobie nie zrobi, będzie żył tak jak ja : z ogromną dziurą w sercu już na zawsze, której nikt i nic nie jest w stanie zapełnić. Może to i okrutne ale ten dupek zasłużył sobie na to w stu %
Spoglądam na moją siostrę, która uśmiecha się przez sen.Niesforne kosmyki jasnych blond włosów opadają jej na prawie całą twarz. Nie wiem jak to możliwe uśmiechać się 24/h. Po tym wszystkim ta dziewczyna ma w sobie tyle radości. Z jednej strony bardzo się ciesze że Ryd jest moją siostrą przyszywaną, ale siostrą, a z drugiej tak cholernie mi przykro że nawet nie wie kim byli jej rodzice.Gdy moi rodzice pierwszy raz ją zobaczyli, mama była w ostatnim miesiącu w ciąży ze mną.Opowiadali mi że była to deszczowa sierpniowa niedziela. W poniedziałek mama miała się stawić w szpitalu, a 9 urodziłam się ja, tego samego dnia co Rydel tylko rok później. Rodzice siedzieli na kanapie oglądając jakiś film, kiedy nagle usłyszeli dzwonek do drzwi, byli zdziwieni ponieważ nie spodziewali się nikogo. Otworzyli drzwi a na zewnątrz w foteliku samochodowym siedziała mała urocza dziewczynka o jasnych blond włosach z karteczką :
,,Ma na imię Rydel"
To jedyne co o niej wiedzieli. I od razu ją pokochali, ja zresztą tez od kąt pamiętam. 5:49 a śniadanie dopiero o  8:00, lekcje o 9:00. Może wezmę kąpiel dla zabicia czasu,przebiorę się, umaluję, potem wstaną dziewczyny uszykują się, zejdziemy na śniadania, a później pojedziemy do szkoły, która znajduje się jakieś 10 minut drogi z tond. Jak pomyślałam tak zrobiłam.
* 8:52 * Szkolny Parking
Narrator 
Na parkingu przyjaciółki spotkało nie małe zaskoczenie.Ich miejsca parkingowe były zajęte.Wszyscy uczniowie Elit School znali dziewczyny i wiedzieli, że te miejsca są zarezerwowane dla nich i tylko dla nich. A więc w szkole pojawił się ktoś nowy, nie doinformowany. Nie były wściekłe, ani złe były cholernie ciekawe.Kiedy szły przez szkolny korytarz w ustalonej już kolejności Laura, Angel, Vanessa, Rydel zmierzały do największego źródła informacji w szkole - do Rachel Adams.Rachel była niską rudą dziewczyną o czekoladowych oczach, należała do "szlachty". Lubiła dziewczyny, kolegowały się. Wkurzały ją tylko, gdy " się rządziły ", oczywiście nigdy im tego nie wypominała.
- Kim są ci nowi? - zwróciła się do dziewczyny Rydel.
- Jak na razie wiem tylko że to czworo chłopaków bracia Marin i bracia Rivers. Więcej będę wiedziała na trzeciej lekcji - poinformowała je, ale Angel była już daleko z tond. Ostatnie nazwisko nie dawało jej spokoju. To mógł być ON.
- Gdzie oni teraz są? -  spytała po chwili Vanessa, to pytanie wyrwało Angel z zamyśleń.
- W sekretariacie, a potem odbędą rozmowę z dyrektorem. Nie sądzę, żeby wyrobili się wcześniej niż o 14:00
- Akurat wtedy kończymy* -  Vanessa  uśmiechnęła się do niej złośliwie, a zanim odeszły Laura dodała :
- Do zobaczenia na biologi, mam nadzieję, że będziesz już o nich więcej wiedziała
- Jak rozkażesz tak będzie, królowo - mruknęła pod nosem sarkastycznie Rachel i ruszyła na lekcję.
* 11:06 * Lekcja Biologi
 Oczami Laury
 Weszłam do klasy spóźniona i rozsiadam się na swoim miejscu. Pana Parkera jeszcze nie było, zawsze spóźniał się na lekcję 10 minut.Kieruję wzrok w stronę drzwi, do których zbliża się moja koleżanka z ławki z (aktualnie) moim największym wrogiem Sarą Smith. Zastanawiałam się czy nie przeszkodzić jej w tym wielkim wejściu. Hmm... trafiłabym wtedy do dyrektora, to raczej nie najlepszy pomysł...Chociaż oni tam są będę miałabym pretekst tam pójść i dowiem się.Już za późno, więc odprowadziłam ją do ławki morderczym spojrzeniem i odwróciłam się do Rachel. 
-Dlaczego nic jej nie zrobiłaś? Trafiając do dyrektora, spotkałabyś ich - spostrzegawcza jak zawsze.
-Za późno się zorientowałam. Lepiej powiedz co już wiesz - poganiam ją spoglądając na zegarek, zaraz powinien przyjść Profesor.
-Tak jak już wcześniej wspominałam to czwórka chłopaków, bracia Ross i Liam Marin i bracia Rivers David i Brad  - O cholera! Brad Rivers, to nie  możliwe. Musimy jak najszybciej pogadać z Angel. Chciałam zadać jej kolejne pytanie, ale do klasy wszedł Profesor Parker. Zupełnie nie zwracając uwagi na znajdujących się w klasie uczniów zapisał temat lekcji na tablicy i zaczął przeglądać coś laptopie. Szybko zapisałyśmy temat i powróciłyśmy do wcześniejszej rozmowy.
- Skąd oni przyjechali i dlaczego przenieśli się tu w październiku, kiedy rok szkolny już się zaczął? - spytałam ją szeptem.
- Są z NY, podobno sprawiali takie problemy wychowawcze, że rodzice postanowili wysłać ich do szkoły z internatem.
- Problemy wychowawcze? - spytałam zaciekawiona, ciekawe za co takiego musieli zrobić, żeby wysłali ich do najgorszej szkoły dla "prymusów", w LA.
- Nie chodzili do szkoły, alkohol lał się strumieniami, codziennie imprezy, dziewczyny no i jeszcze ostatnio po prochach ... -słuchałam jej z coraz większym zaciekawieniem, ale oczywiście cholerny Parker musiał jej przerwać.
- Panno Adams, zapisała panienka już temat?
- Tak, profesorze.
- Cudownie, ale nie upoważnia cię to do przeszkadzania w lekcji. Chyba że jest coś czym chcesz się z nami podzielić?
- Nie, profesorze przepraszam już nie będę - lubiłam Parkera, potrafił nauczyć, ale jeżeli chodzi o niektórych uczniów był strasznie złośliwy, do tych osób zaliczała się Rachel. Na mnie w życiu nie powiedziałby złego słowa, ze względu na mojego ojca - przyjaźnili się. Dziewczyna chcąc uniknąć kolejnej uwagi od nauczyciela, wyciągnęła kartkę i zaczęła pisać. Po kilku minutach podała mi ją i odwróciła się do tablicy, "skupiając się na lekcji ".

Starzy Riversów wyjechali w interesach, a David, Liam, Ross i Brad urządzili mega melanż. Ktoś przyniósł narkotyki, chłopaków poniosło. Następnego dnia rano, rodzice wrócili, a dom wyglądał jak po huraganie. Starzy strasznie się na nich wkurzyli i dali im kolejną "ostatnią szansę". Teraz będą się tu uczyć, ale uważajcie bo to niezłe kozaki. Myślą, że mogą mieć każdą laskę i już pierwszego dnia koronowali się na liderów tej szkoły. 

Liderzy? Śmieszni są jeżeli myślą, że mogą zjawić się tu nagle i być liderami tej szkoły.Przez resztę lekcji przepisywaliśmy notatkę z tablicy. Wyszłam z klasy i szłam w kierunku mojego chłopaka - Matta Reynoldsa. Matt był kapitanem szkolnej drużyny koszykówki, osiągającym najlepsze wyniki w nauce uczniem, najprzystojniejszym chłopakiem w szkole i moim chłopakiem.Byliśmy razem od niedawna, Matt i Laura najpopularniejsza para w szkole. Niektórzy mówili, że pocieszył się mną po śmierci Belli, co było kompletną bzdurą. Matt był stypendystą, ale dzięki dziewczynie takiej jak Bella stał się kimś. Bella Throne była niegdyś moim największym wrogiem, zginęła w zeszłe wakacje.To był nieszczęśliwy wypadek...Bella była liderką jak ja i moje przyjaciółki, ale nie przyjaźniła się z nami. Była wywłoką, zdzirą, wredną suką przyjaźniła się z Sarą Smith, moim aktualnie największym wrogiem. Sara nie jest liderką. Jest jedna osoba, która zawsze łączyła mnie, Bellę i Sarę - Matt. Jego związek z Bellą to był układ - ona mu daje popularność, pieniądze i możliwość pozostania  tej szkole, a on w zamian ma tylko jedno jedyne zadanie, grać idealnego i po uszy w niej zakochanego chłopaka. Sara i ja zawsze się w nim kochałyśmy, to był powód naszej nienawiści - zazdrość i rywalizacja o Matta. Chociaż nie było o co rywalizować, zawsze wiedziałam, że Matt odwzajemnia moje uczucia i ,że póki jest Bella nic z tego nie będzie. Właśnie dlatego sporo osób po cichu podejrzewam, że to ja się jej pozbyłam. To trochę dziwne, że jestem jedyną podejrzaną, chociaż na tej imprezie było z 40 innych osób. W dniu śmierci Bella wyprawiła imprezę na jachcie swojego ojca i zaprosiła wszystkich, którzy się liczą. Policja ustaliła, że wypchnięto ją za barierkę. Nikt zbytnio nie rozpaczał po jej śmierci, nawet Sara. Po jakimś miesiącu "żałoby" zaczęliśmy się spotykać. Nigdy nie nienawidziłam jej aż tak żeby życzyć jej śmierci, ale z jednej strony cieszyłam się że jej nie ma, teraz miałam Matta dla siebie. To była miłość od pierwszego wejrzenia, on był moim ideałem, moim szczęściem. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Położył mi ręce na biodrach, a ja wplotłam palce w jego gęste włosy i podarował mi jeden z tych namiętnych pocałunków, od których kręciło się w głowie, a w brzuchu szalało stado motyli.
- Cześć, kochanie. Ślicznie wyglądasz - szepnął kiedy już się od siebie oderwaliśmy i obdarzył mnie jednym z tych jego szelmowskich uśmiechów, oblałam się rumieńcem.
- Cześć. Dzięki, ty też niczego sobie.
- Mogę cie  dziś wieczorem gdzieś porwać? -  przygryzłam dolną wargę i spoglądam w stronę szafek, gdzie stoją moje przyjaciółki posyłając mi zniecierpliwione spojrzenia.Cholera, tak bardzo chciałabym wreszcie gdzieś wyjść z moim chłopakiem,ale dzisiaj to niemożliwe, ci nowi....tego nie można tak zostawić.Westchnęłam ciężko i podniosłam wzrok, aby spojrzeć mu w oczy.
- Tak dawno nigdzie razem nie byliśmy, ale nie mogę. Mam projekt z biologi na jutro, nie dam rady - nienawidzę go okłamywać, ale muszę.Posłał mi smutne spojrzenie, którego tak cholernie nienawidzę.
- Ok, rozumiem. Innym razem.Nie martw się nie jestem zły.Muszę lecieć mam wf - pocałował mnie w czoło na pożegnanie i odszedł. Ja po raz kolejny westchnęłam ciężko i poszłam do przyjaciółek.
-  I co czego się dowiedziałaś? - spytała od razu Rydel, a ja nic nie mówiąc podałam im tylko karteczkę od Rachel.
- O kurwa - szepnęła Vanessa. Próbowałam wyczytać coś z wyrazu twarzy Angel, ale jedyne co zobaczyłam to smutek w jej oczach.
- Angel wiesz, że to ON. Co chcesz z tym zrobić? - spytała ostrożnie Rydel. 
- To co planowałam wcześniej, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, ale co za różnica teraz, czy w wakacje. Zrobię mu to, może to nawet lepiej, że w szkole, ośmieszę go tak jak on mnie - Vanessa poczerwieniała, a my z Rydel wymieniłyśmy tylko porozumiewawcze spojrzenia - szykuje się niezła awantura.
- Pogięło cie? Chcesz nam zniszczyć reputację?! Ludzie i tak mają cię tu za wiedźmę, a co będzie jak go zniszczyć?! - przegięła, jakby nie wiedziała co ten palant jej zrobił.
- Zastanów się najpierw nad swoją reputacją i od mojej się odwal. Co, mam mu wysłać kartkę z podziękowaniem za to co mi zrobił? - no i świetnie gapi się na nas cała szkoła.
- Dziewczyny spokój! - krzyknęła Rydel, kiedy miało już dojść do rękoczynów.
- Jak chcecie się bić, to nie na środku korytarza - obydwie były na siebie strasznie wkurzone, Angel zamknęła na chwile oczy, wzięła głęboki wdech i spokojniejsza ruszyła do toalety, a my za nią. Gdy upewniłyśmy się, że jesteśmy same, zamknęłyśmy drzwi, żeby "spokojnie" porozmawiać.
- Ness, wiesz, że Angel ma rację. Nie może mu to ujść na sucho. Nie możemy pozwolić, żeby dalej bezkarnie zabawiał się tak z innymi dziewczynami - siostra zmierzyła mnie wzrokiem.
- Masz rację - westchnęła - Przepraszam - szepnęła przytulając się do przyjaciółki.
- No i tak powinno być - Rydel uśmiechnęła się promiennie - A następnym razem jak będziecie chciały dać sobie po razie, to może nie na oczach całej szkoły - Angel  przewróciła teatralnie oczami, zadzwonił dzwonek i rozeszłyśmy się na zajęcia.
 *13:53* Szkolny korytarz
 Narrator 
Czterech chłopaków po kilku godzinach tam spędzonych, opuściło sekretariat. Już nie mogli doczekać się następnego dnia - nowe panienki, imprezy i zero rodziców. Szli do wyjścia kiedy drogę zstąpił im wysoki umięśniony blondyn.
- Mam dla was pewną propozycję - powiedział chłopak tajemniczo i uśmiechnął się złośliwie.
- Zamieniamy się w słuch.
- Pewnie jeszcze nie wiecie, ale są w tej szkole cztery dziewczyny, które uważają się za jej królowe. Laura, Vanessa , Rydel i Angel, wkurzyły się rano widząc, że ich miejsca parkingowe są zajęte. Nie ukrywam, że te cztery wredne suki działają mi na nerwy. Większość ludzi w  tej szkole kłania się im jak by były jakimiś królowymi, a ci którzy tego nie robią trzęsą się ze strachu - ich starzy są bardzo wpływowi. Ale teraz pojawiliście się wy i coś mi się wydaje, że nie czujecie respektu.
- Hmm... - zamyślił się Liam - Brzmi interesująco, ale nadal nie wiemy co mielibyśmy w tej sprawie zrobić.
- Uwieść je i ośmieszyć, wtedy już nikt nie będzie się ich bał, już nikt nie będzie ich szanował. Będą nikim.
- Nie wiem co musiały ci zrobić, ale nieźle cie wkurzyły. Może podasz nam o nich kilka informacji, żebyśmy byli lepiej przygotowani?
- Laura to jest najlepszą uczennicą w szkole i w przeciwieństwie do jej siostry - Vanessy wszystko osiągnęła uczciwie, uparta, zrobi wszystko żeby dostać c to na czym jej zależy, śpiewa, jej chłopakiem jest Matt Reynolds - szkolna gwiazda koszykówki i najlepszy uczeń. Vanessa sypia z nauczycielami za oceny, jest cholernie dobrą aktorką, nigdy się nie zakochała, chłopaków traktuje jak zabawki. Rydel zawsze uśmiechnięta, kocha tańczyć,została adoptowana, miała tylko jednego chłopaka, który złamał jej serce, od tego czasu jej przyjaciółki sprawdzają każdego kandydata, miła i pomocna. Angel pisarka, buntowniczka, umawia się tylko z starszymi chłopakami, jest wredna, sarkastyczna i mroczna. Wszystkie świetnie kłamią, więc nie dajcie się zwieść.
- Ciekawe...Panowie co powiecie na mały zakładzik? - spytał David, a reszta uśmiechnęła się przebiegle.
- Który pierwszy rozkocha w sobie  dziewczynę wygrywa.
- Stoi.
- Za chwile dzwonek, pewnie przyjdą zobaczyć kto im zagraża. Każdy wybrał  już sobie dziewczynę?
- Już wiemy. A teraz poczekajmy - Ross uśmiechnął się złośliwie. Zadzwonił dzwonek. Przyjaciółki, wyszły z sali i ruszyły prosto przed siebie z mieszanymi uczuciami. Zatrzymały się na przeciwko nich. Angel miała już pewność to był ON...
______________________________________________________________________________________________________
*Dziewczyny mają tak ustalony plan zajęć aby kończyły o tej samej godzinie
___________________________________________________________________________________
Hej kochani, długo mnie nie było ale nie miałam pomysłu na końcówkę, którą moim zdaniem zepsułam, Są i chłopcy w części którą zepsułam. Zamówiłam już szablon mam nadzieje, że moje zamówienie zostanie przyjęte. Jak wam mijają wakacje? Mi świetnie w przyszłym tygodniu jadę na dwa dni do przyjaciółki, jutro może nad wodę, a potem do babci. Jeżeli chodzi o to podobieństwo do PLL to może jakieś tam jest, ale nie wzorowałam się na tym bo nie ma niczego co chciałabym w tym serialu zmienić, a Aria to moja ulubiona bohaterka z tond ta nazwa.Dziękuje za wszystkie komentarze, to dla mnie bardzo ważne ,że wyrażacie swoją opinię. I mam nadzieję, że pod tym rozdziałem tez będzie ich dużo. Lecę, postaram się pośpieszyć z następnym rozdziałem , ale wiecie - wakacje !
Pa misie, do napisania
xoxo