czwartek, 22 października 2015

Rozdział V

Oczami Laury
 - Panno Marano nie spodziewałem się po pani takiego zachowania. - powiedział surowo dyrektor.
- I tylko dlatego, że do tej pory pani zachowanie było nienaganne, nie wyciągnę konsekwencji.
- Natomiast pan panie Marin ... Pana proszę, żeby nie prowokował pan więcej koleżanek. - uśmiechnęłam się chytrze pod nosem.
- A teraz już wam dziękuję, możecie wracać na lekcje. - wstałam przewracając oczami ze stoickim spokojem wyszłam z gabinetu, wpychając się przed Rossa.
- Kobiety mają pierwszeństwo jakbyś nie wiedział - syknęłam, gryząc się w język przed obrażeniem go przy dyrektorze. Nic nie odpowiedział, tylko trzaskając drzwiami zawołał 
- Do widzenia. - ruszyłam w stronę pracowni chemicznej, ale nagle poczułam jak czyjeś palce zaciskają się na jej nadgarstku. Odwróciłam się.
- Jeszcze ci mało. Myślałam, że złamany nos to wystarczająca nauczka dla ciebie, żeby nie cieszyć swojej krzywej japy z powodu czyjegoś cierpienia i dla twojego kolegi jak skończy następnym razem jeżeli nie zrobi czegoś ze swoim nie wyparzonym jęzorem.
- Marano, gdyby nie to, że nie biję dziewczyn pożałowałabyś tych słów, oj pożałowała. -
- Nie próbuj mnie zastraszać, bo się ciebie nie boje. Jedno moje słowo i wylatujesz ze szkoły. 
- Zawsze byłaś taką snobką czy tylko teraz się tak popisujesz, co jest totalnie żałosne - odgryzł się. Wow jaki pocisk, naprawdę pierwsza klasa.
- "Totalnie żałosne" - przedrzeźniałam go - Mówisz jak dziewczyna. - wyśmiałam go. Zacisnął usta w linię. Boże jak on mnie wkurza, już rozumiem dlaczego przyjaźni się z Bradem. Ten sam poziom inteligencji, ten sam poziom chamstwa, wszystko jasne. Teraz tylko współczuję Rydel, że będzie musiała z przyjacielem tych kretynów pracować. Gdybym ja miała z takim Rossem ... aż mnie dreszcze przeszły na samą myśl.
- Chciałabyś mieć coś z dziewczyny, nie? Ale niestety - pokręcił głową z udawanym współczuciem - Twoim starym nie wyszło. - Aż się we mnie zagotowało. Chyba już zdążył się zorientować, że szybko się denerwuję i robi to specjalnie. Kolejny raz tego dnia zamachnęłam się na niego ze złością, ale złapał mnie mocno za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nigdy więcej nie podnoś na mnie ręki, bo moja cierpliwość może się w końcu skończyć - wyszeptał mi zmysłowym tonem do ucha. Było to zarówno przerażające co seksowne.
- Laura ...- usłyszałam za sobą niski głos, natychmiast wyrywając się z jego uścisku. Rachel. No to koniec. Pewnie za chwilę cała szkoła będzie wiedziała co się tu wydarzyło, a przynajmniej z jej perspektywy. Cała szkoła ... Matt! Boże jak on się o tym dowie ... Ross mam przejebane. Ja zresztą też.
- Rachel? Co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona.
- Pani Brown ( jedyna nauczycielka w naszej szkole) kazała mi iść sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. - wyjaśniła, nie była ani trochę zmieszana, wręcz przeciwnie, zadowolona z siebie. No tak, nowa sensacja to coś niesamowitego dla szkolnej plotkary. Dlaczego musiała wybrać akurat ją? Dlaczego nie mogła to być Rydel albo Kate ( koleżanka z kółka chemicznego)?
- Tak wszystko okej. Właśnie rozmawialiśmy, ale już skończyliśmy więc możemy wracać na lekcję - powiedziałam i nie czekając na ich reakcję szybkim krokiem ruszyłam do sali chemicznej. Nie chcę stracić Matta, za bardzo mi na nim zależy. Najlepiej by było gdybym sama mu wszystko opowiedziała, ale przecież on jeszcze nie wrócił tego meczu wyjazdowego. Oczywiście to nie powstrzymuje tej pieprzonej plotkary od przekazania nowych super newsów wszystkim uczniom naszej szkoły. Nie powinna rozpowiadać o nas żadnych plotek, ale ona i tak się do niczego nie przyznaje. Resztę chemii spędziłam na rozmyślaniu o Macie i na posyłaniu Rydel pytających spojrzeń, ponieważ od kiedy tylko weszłam do klasy wbijała we mnie zabójcze spojrzenia. Nigdy nie widziałam jej takiej wkurzonej czyżby słyszała już nowe ploteczki? Nie Rydel nie słucha plotek, pewnie chodzi o to, że nienawidzi przemocy, a ja dzisiaj … Podsumowując ten kwadrans, gdy Dells rzucała mi wkurzone spojrzenia wydawał się trwać nieskończoność. Gdy tylko usłyszałam upragniony dźwięk dzwonka, zgarnęłam książki z ławki i zerwałam się z miejsca.
- Pojebało cię? Złamać nos chłopakowi? Nie no, pogięło cię do reszty? - była naprawdę wkurzona, Rydel rzadko przeklina. Zmarszczyła brwi i zacisnęła usta. Ojejku no nieźle trochę przesadziłam, ale nie przesadzajmy.
- No może mnie trochę poniosło, ale mu się należało. - otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale pojawiły się Angel i Vanessa, które w tej kwestii najwyraźniej się z nią nie zgadzały.
- Z tej strony to cię siostrzyczko nie znałam – wyszczerzyła się Ness.
- Widziałyśmy Rossa i powiem ci, że myślałam, że jak mu tak porządnie dowalisz to może zmądrzeje,ale nic z tego. Nadal odbijało mu się echo w jego pustej czaszce – we trzy wybuchłyśmy śmiechem, a Rydel tylko skarciła nas spojrzeniem.
 Oczami Angel
 Laura opowiedziała nam sytuację mającą miejsce na sali gimnastycznej, u dyrektora i to co zobaczyła Rachel. 
- No no Lau nieźle. Wreszcie zrozumiałaś, że już pora wymienić Matta na nowszy model. - powiedziałam specjalnie, brunetka zawsze była przewrażliwiona jeżeli chodzi o jej związek z Mattem, czasem nawet wydaje mi się to chore.
- Nie mam zamiaru go na nic wymieniać, Kocham go. A poza tym nigdy w życiu za żadne skarby świata nie chciałabym być z tym tlenionym kretynem. - jak ja uwielbiam ją wkurzać, czasami to nawet ciekawsze niż wkurzanie Vanessy.
- Nie irytuj się tak bo złość piękności szkodzi kochanie - powiedziałam sarkastycznie.
- Angel powiedziałam nie i koniec kropka. Powiedziałam że nie mam zamiaru zdradzać Matta i tego nie zrobię, dotarło. - prawie się na mnie wydarła. Mówiłam, że to chore, a poza tym jak mogła pomyśleć, że naprawdę chce żeby spotykała się z najlepszym przyjacielem mojego wroga czyli tez moim wrogiem. To przecież idiotyczne.
- Spokojnie Lau uspokój się. Serio myślałaś, że chcę cie pchnąć w jego paskudne łapska i uczynić jego dziewczyną? - spytałam lekko zdziwiona i rozbawiona.
- No ale o co ci chodzi? Przecież wiesz, że jestem przewrażliwiona na punkcie mojego związku z Mattem i jeszcze się ze mną drażnisz. - nachmurzyła się.
- Oj Lau - zaśmiałam się i przytuliłam ją - Błagam cię jesteś za mądra na związek z tą* tlenioną blondi. 
- Ja wiem, mam największy iloraz inteligencji w całej szkole. - powiedziała dumnie. 
- I do tego jesteś ogromnie pruderyjna - dodała Ness.
 - Przecież wiem
***
Przekręciłam kluczyk zamykając szafkę. Jeszcze tylko kółko z literatury i wracam do domu, jestem padnięta.
- Jezu!! Odbiło ci?! - wydarłam się na Brada który znikąd pojawił się, gdy zamknęłam szafkę.
- Wystarczy Brad, chociaż " Jezu" tez może być, w końcu jestem Bogiem seksu.
- Napewno - prychnęłam.
- A może chcesz się przekonać, co? - spytał i puścił mi oczko.
- Napewno - prychnęłam jeszcze bardziej sarkastycznie, przewracając oczami.
- I tak wiem, że mnie pragniesz kotku. - powiedział zmysłowo. Ohh nawet nie wiesz jak Boże o czym ja myślę. Nie ten kretyn mi się już nie podoba. - próbowałam sobie wmówić.
- Chciałbyś. - starałam się utrzymywać obojętny ton, przyśpieszając.
- Nie masz innych zajęć niż dręczenie mnie? - spytałam łaskawie obdarzając go spojrzeniem. Cały czas dotrzymywał mi kroku, klasa była na wyciągnięcie ręki.
- Ależ kotku ja cię nie dręczę. Idę z tobą na zajęcia z literatury. - popatrzyłam na niego zdziwiona. 
- Czy ty próbujesz mi powiedzieć, że chodzisz na zajęcia z literatury? - proszę tylko nie mów, że tak. Proszę proszę proszę ...
- Tak. Od dzisiaj tez chodzę na to kółko. Mam nadzieję, że jesteś dobrą nauczycielką. Cieszysz się? - NIEEE...! - krzyczałam z całych sił w myślach.
Właśnie odbiera mi przyjemność z „pracy”, zawsze uwielbiałam prowadzić to kółko, teraz to będzie jakaś masakra, czego oczywiście nie dam po sobie poznać.
- Jak cholera – mruknęłam, weszliśmy do klasy, a ja zajęłam miejsce, które podczas normalnych zajęć zajmuje nauczyciel.
- Cześć. Jak widzicie od teraz na nasze zajęcia będzie uczęszczał również Brad, mam nadzieję, że pomożecie mu się zaaklimatyzować. - starałam się mówić obojętnym głosem.
- Na dzisiejszych zajęciach tak jak wcześniej mówiłam omówimy książkę „Upadli” mam nadzieję, że wszyscy ją przeczytaliście bo jest naprawdę świetna, to oryginalna opowieść o prawdziwej miłości, której nikt ani nic nie jest w stanie zniszczyć, ale zanim do tego przejdziemy powiedzcie mi jak wam idzie pisanie opowiadań w tematyce fantastycznej? - ledwo się zaczęło a ja już mam dość, czuję jak cały czas wlepia we mnie wzrok, ale ja się tak nie dam. Nie zrezygnuję z tego prze niego. O, nie. Tego może być pewien. Ja tak szybko się nie poddaje, ze mną się nie zadziera.
Rydel 
Weszłam przebrana do sali od tańca. Był tam już, nie spóźnił się. Byłam pod wrażeniem,  myślałam, że nie potraktuje tego poważnie i będę musiała zrezygnować. Może nawet nie jest taki zły . Co ja gadam? Brat kogoś tak okropnego, do tego podobny, nie może być dobry. Czułam się trochę dziwnie, nieswojo, wczoraj byłam zupełnie wyluzowana. A dziś? Spięta, zdenerwowana, nieswoja. Jeżeli chodzi o chłopaków , których, opieprzałam albo których nie lubiłam albo tylko i wyłącznie kolegów nie czułam się przy nich źle, wręcz przeciwnie, ale jeżeli miało dojść do jakiś zbliżeń, pozytywnych uczuć to były dla mnie tortury. Bałam się takich uczuć, one raniły. A ja jak każdy normalny człowiek bałam się takich uczuć, to był jeden z moich lęków, a Angel jedyny. Tyle, że ja bałam się uczuć tylko jeżeli chodzi o chłopaków, a ona zamykała się przed wszystkimi oprócz nas. Może to właśnie dlatego miałam tylko jednego chłopaka i to takiego podobnego do mnie, z którym mogłam czuć się swobodnie. A z nim miałam tańczyć, a taniec jest pełen uczuć, zbliżeń. A co będzie jeżeli coś do niego poczuję? Przecież z takim jak on nie da się stworzyć szczęśliwego związku. Tacy jak on w ogóle nie potrafią stworzyć związku. Mogła bym spróbować nic nie czuć, ale nie mogę. W tańcu uczucia są bardzo ważne. Byłam w kropce : jak się nie zaangażuję uczuciowo wyjdzie beznadziejnie; jak się za bardzo zaangażuje ... No i co ja mam teraz niby zrobić? Dobra spokojnie Rydel , nie panikuj, będzie ...
Moje rozmyślania przerwało odchrząknięcie Davida, otrząsnęłam się
- Tak?
- Mówiłem " Cześć".
- Przepraszam zamyśliłam się  - odparłam szczerze. - Możemy już zaczynać. Na początek pokażę ci jak wygląda cały układ, a potem po kawałku bo przećwiczymy.- powiedziałam a on tylko pokiwał głową. Zachowywał się jakby ta sytuacja rano się nie wydarzyła. Ja zresztą też. Byłam za bardzo spięta na wywoływanie kłótni. Poczułabym się jeszcze gorzej. Włączyłam muzykę, ustawiłam się przed lustrem i zaczęłam tańczyć. Gdy tańczyłam czułam,  że żyję, czułam się jak ryba w wodzie. Nic dawało mi takiej przyjemności, nie dodawało tyle pewności siebie co taniec. Byłam wtedy w pełni szczęścia, byłam w swoim własnym świecie. Czułam jak cały czas lustrował mnie wzrokiem. Oddałabym wszystko, żeby wiedzieć o czym wtedy myślał. O dziwo nie czułam się nieswojo, gdy tak tańczyłam a on badał mnie wzrokiem. To dziwne, jeszcze przed chwilą miałam ochotę zapaść się pod ziemię, a teraz? Nigdy nie czułam się w tańcu lepiej. Może to jego obecność tak na mnie działa? Ale przecież przed chwilą ... To pewnie było przez zdenerwowanie. Ale co takiego mógł mieć w sobie ten chłopak, że czułam się przy nim tak dobrze jak przy żadnym innym? Nie mogę się do niego zbliżać, ten chłopak z daleka śmierdzi kłopotami. A co jakbym mu przez przypadek coś wygadała ... To był by koniec mój i dziewczyn, koniec szkoły, marzeń ... Muszę trzymać go na dystans choćby nie wiem co. Postanowiłam coś sobie i muszę tego postanowienia dotrzymać, chociaż nie wiem czy dam radę, czy pokusa nie będzie zbyt silna ...

Oczami Vanessy
Przesłuchanie do szkolnego przedstawienia wydawało się trwać w nieskończoność. Na zakończenie roku jak zwykle mieliśmy wystawić " Romeo i Julia". Zazwyczaj ja zajmowałam się sprawami organizacyjnymi, tym razem jednak nasza pani od zajęć teatralnych przekonana o moim niezwykłym talencie postanowiła , że w tym roku to ja powinnam zagrać tytułową Julię. Oczywiście z uśmiechem na ustach przyjęłam tą rolę, bo jak to mówią lepszy rydz niż nic. Przygnębiona trudnościami w znalezieniu roli w poważniejszej produkcji i zmartwiona problemami ze znalezieniem idealnego Romeo, całe przesłuchanie przesiedziałam naburmuszona. Przez scenę przewinęło się mnóstwo kandydatów do tej roli, żaden jednak nie odpowiadał wymaganiom moim ani jury. Pod koniec przesłuchania zjawił się ktoś kogo się kompletnie nie spodziewałam, ktoś przy kim zawsze odejmowało mi mowę. Liam wszedł na scenę dziarskim krokiem i z uśmiechem na ustach przywitał się, i zaczął odgrywać swoją rolę. Był całkiem niezły, co ja mówię? Był świetny. Przebił wszystkich wcześniejszych kandydatów, dlatego pani Lovato od razu, gdy skończył ogłosiła, że rola Romea została już obsadzona i reszta może już odejść, pewna, że nie znajdzie się lepszy aktor od niego.
- Gratuluję. Niezmiernie się cieszę, że zyskaliśmy takiego zdolnego aktora, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłeś. - Aha? Czyli już został jej nowym pupilkiem? Dlaczego ci cholerni faceci zawsze robią wokół siebie tyle zamieszania? I dlaczego on jest tak cholernie przystojny?  
- Dziękuję, ale naprawdę przecenia pani moje zdolności. To była moja pierwsza próba aktorska. Nie spodziewałem się, że dobrze mi pójdzie. - Ehe jasne bo uwierzę, takie rzeczy trenuję się latami. Nigdy nie uwierzę, że dzisiaj pierwszy raz próbował aktorstwa, chyba, że jest jakimś aniołem  moim aniołem stróżem  i wszystko zawsze wychodzi mu idealnie.
- Ależ drogi chłopcze nie bądź taki skromny, masz prawdziwy talent. A teraz poznaj proszę dziewczynę o równie wielkim talencie aktorskim. To Vanessa. - no tak to trochę niezręczne. Powiedzieć jej, że już się znamy czy nie? Nie, zapytała by się skąd i ...
- Miło mi cię poznać. -powiedziałam zanim on zdążył coś zrobić i  uśmiechnęłam się życzliwe. Popatrzył na mnie podejrzliwie, ale chwilę później wyciągnął rękę ucałował moją dłoń i powiedział:
- Mi również - uśmiechnął się czarująco, a pode mną ugięły się kolana.
- Macie trzy miesiące podczas, których będziecie ćwiczyć sami, ponieważ wierzę, że sobie poradzicie, a  później będziecie już ćwiczyć z innymi. Co tydzień w piątek będę sprawdzała efekty waszej współpracy, chcę poczuć te emocję, tą miłość między wami. Popracujcie na tym. - powiedziała i zanim, zdążyła coś powiedzieć wyszła. Zmierzyłam go spojrzeniem i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- No co? - zapytała udając zdezorientowanego.
- Gówno - nie mam zamiaru się z nim zaprzyjaźniać, to będzie tylko praca. Obiecałam sobie, że nie pozwolę żeby żaden facet więcej mnie skrzywdził, a on z całą pewnością skrzywdził już nie jedną.
- Jutro po lekcjach spotkamy się tutaj. I nie krzycz na mnie jak się spóźnię bo tego nienawidzę, a ja zawsze się spóźniam i z twojego powodu nie zamierzam tego zmieniać.- żeby nie zostać skrzywdzonym trzeba nie angażować się uczuciowo, co normalnie byłoby dla mnie łatwizną, ale to nie była normalna sytuacja. Ten chłopak sprawiał, że nie czułam już tej nie chęci do facetów, ale ja nie mogłam sobie na to pozwolić, nie mogłam pozwolić na bycie ponownie skrzywdzoną przez kogoś kogo kocham. Nie tym razem ...
***********************************************************************************
Jezus nareszcie. Rozdziału nie było chyba ze dwa miesiące,a to przez to, że pisanie go szło mi jak po grudzie. Kompletnie nie miałam na to ochoty, ani czasu. Mnóstwo pomysłów na różne opowiadania, ale nie na to. Ehh... Ale jak widzicie już jest i postaram napisać coś w sobotę do następnego, bo postanowiłam, że s w Sobote odpoczywam nigdzie nie idę, tylko leże i się opierdzielam, chociaż jeden dzień w tygodniu. Także naprawdę się postaram i mam nadzieję, że rozumiecie i macie podobnie. Doskonale rozumiem, że wam też się nie chcę i zrozumiem jak będzie mało komentarzy, ale w wolnej chwili jeżeli będziecie mogły napiszcie go, żebym wiedziała, czy ktoś jeszcze to czyta.
Co do rozdziału to mam nadzieję że wam się spodobał. No to chyba już wszystko ja lecę się szykować do spania bo rano znowu będę nie przytomna, a wcześniej pouczyć sie na polski (sprawdzian z imiesłowów :/ ) i poczytać lekturę "Kamienie na Szaniec" jak na razie bardzo fajna polecam, czytaliście, co o niej sądzicie?
Ja się już żegnam i tak jak mówiłam obiecuję poprawę (częstsze rozdziały)
Pozdrawiam :***
PS. Jak tam w szkole? Też tak was męczą?
I co sądzicie o nowym teledysku? Ja pomimo, że bardzo lubię Courtney uważam, że za mało R5 za dużo Rourtney. Bo jak dla mnie wyglądało to bardziej jak Ross Lynch ft reszta R5, a nie R5.
Pomijając  to bardzo fajny <3
Kochani jeszcze jedno chciałabym polecić wam tego bloga  http://crazy-in-love-selena.blogspot.com jest już rozdział 1 i prolog zapowiada się świetnie.