wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział IV

Rozdział dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce Klaudii
Jesteś najlepsza
Kocham cię :*
 Tego się nie spodziewałam, żadna z nas się tego nie spodziewała. Nie rozumiem dlaczego los znowu dokłada jej cierpienia, jakby miała go w swoim życiu za mało. Miałam nadzieję, że już nigdy nie zobaczę jak płacze, a gdy teraz na nią patrzę widzę jak wielką ma na to ochotę. Czy on robi to specjalnie? Czy zdaje sobie sprawę jak bardzo ją to boli? Czy jest, aż tak okrutny? Czy nie ma w nim choć krzty miłości czy współczucia? Patrzę na nią jak zaciska powieki ze wszystkich sił - próbuje być silna, nie rozpłakać się. Próbuję dotrzymać obietnicy danej sobie i nam. Udaje się jej to, nie wiem jak, ale znajduje w sobie też tyle siły by przybrać maskę obojętności. Rozumiem ją - patrzy na osobę, którą kiedyś kochała ponad wszystko, a teraz nienawidzi. Doskonale ją rozumiem, znam to beznadziejne uczucie, tylko że osoba na, którą patrzy ...
Ona wciąż go kocha, kocha i nienawidzi. Ja tylko nienawidzę, nie potrafię kochać tego człowieka, który sprawił mi tak wiele bólu. Nie rozumiem tylko jak ona wciąż może go kochać. Tego nie jestem w stanie zrozumieć. Ja po tym co mnie spotkało, nie jestem już w stanie kochać nikogo oprócz moich przyjaciółek. Nie potrafię pokochać, zaufać, współczuć ... - zabrał mi to wszytko i jeszcze więcej. Zabrał mi szacunek do samej siebie. Coś czego już nigdy nie odzyskam, choćby nie wiem co, to niemożliwe. Miłość ... nigdy jej nie doświadczyłam, nie zakochałam się. Miałam mnóstwo chłopaków, ale każdy z nich był mi kompletnie obojętny. Nie było ani jednego, który przykuł by moją uwagę ... aż do wtorku - dnia w którym zobaczyłam jego. Liama Marina. Czułam się jak Sky ( z Hopeless ) gdy zobaczyła Holdera w sklepie. Sama nie wiem dlaczego, co było w nim wyjątkowego. Oczywiście, nie licząc się kompletnie z uczuciami zignorowałam je i udawałam, że jest mi kompletnie obojętny, co więcej "nie lubię" go. Mogłam oszukiwać, moje przyjaciółki, jego, a nawet siebie, ale nie swoje serce. Tylko ono znało prawdę, a ja byłam gotowa zrobić wszystko, żeby nigdy nie wyszła na jaw. A robiłam to wszytko z dwóch powodów:
1. Angel jest moją najlepszą przyjaciółką i nie mogłabym jej tego zrobić.
2. Nie potrafiłabym mu zaufać. Nie potrafię zaufać nikomu, a w szczególności mężczyznom.
Więc by jak najlepiej ukryć prawdę, postanowiłam go znienawidzić. To był najlepszy i prawdopodobnie najskuteczniejszy sposób, który prawdopodobnie będzie działał dalej dopóki go nie zobaczę, co prawdopodobnie nastąpi jeszcze dziś. Nie wierzę w to co zobaczyłam. Nie rozumiem, przecież ona podobno kocha tylko i wyłącznie Matta. Dlaczego więc Sara Smith całowała się z Bradem Marinem i to w publicznym miejscu? To jest kolejna rzecz, której nie jestem w stanie zrozumieć. Gdy tylko przestali wymieniać się śliną, posłała mu przesłodzony uśmiech ( że aż miałam ochotę rzygnąć tęczą) i obdarzając nas tym samych przesłodzonym, ale i tym razem sztucznym uśmiechem wyszła z sali. 
- Zawołaj swoich kolegów, mamy do was sprawę. - rozkazała obojętnym tonem Angel.
- Oczywiście - powiedział zadziornie się uśmiechając. 
- Chłopaki, są tu cztery super laski i chcą zaprosić nas na poczwórną randkę! - zawołał głośno cały czas się uśmiechając. No nie wierzę, poczwórna randka? Serio? Boże, jaki on jest bezczelny. Po chwili pojawiła się reszta, jakby czekali tylko aż ich zawoła. No i mój genialny sposób szlak trafił. Dzięki Liam.
- No to co, piątek może być? - spytał, a ja poczułam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Serio? Musiał się odezwać? Czy nie wystarczająco doprowadza mnie do szaleństwa, swoim wyglądem? Szlak by go trafił, jego, jego kolegów i wszystkich cholernych facetów. Chciałam coś powiedzieć żeby pokazać, że go "nienawidzę", ale odebrało mi mowę. Dzięki bogu, za nie wyparzony język mojej siostry, która nigdy się nie zamyka i jak ja ( kiedyś - dwa dni temu) zawsze wie co powiedzieć.
- Chcielibyście - zakpiła z nich i powiedziała - Nie wiem czy jesteście głusi czy nierozumni, ale zalecam jak najszybszy kontakt z lekarzem. I szczerze obstawiam to drugie, bo mówiłyśmy ostatnio głośno, żebyście znaleźli sobie inne miejsca parkingowe, a to może oznaczać tylko to że nie zrozumieliście. A to naprawdę niepokojące gdy ktoś nie rozumie tak prostego zdania. Ale ... dam wam ostatnią szansę, zanim zadzwonię do specjalisty. - siostra uśmiechnęła się sztucznie i zaczęła krzyczeć :
- ODPIERDOLCIE SIĘ OD NAS I NASZYCH MIEJSC PARKINGOWYCH ALBO ZACZNIJCIE JUŻ SIĘ PAKOWAĆ!
Popatrzyłam po chłopkach nie wyglądali na przestraszonych, wręcz przeciwnie  wyglądali jakby o to właśnie im chodziło, jakby byli ... zadowoleni? O co tu chodzi? Czego oni od nas chcą? W co grają?
- To było już ostatnie ostrzeżenie, więcej nie będzie. - powiedziała beznamiętnie Rydel ( która swoją drogą wydawała się być strasznie zdenerwowana lub przestraszona, jakby bała się, że jeżeli zaraz nie wyjdziemy stanie się coś złego) i już miałyśmy wychodzić, ale zatrzymał na głos Davida zdawało się.
 - Do zobaczenia o 14:10. Tylko się nie spóźnij. - nie wiedziałam o co mu chodziło, Angel też. 
- Dell's o czym on mówi? - spytała spokojnie Angel. Rydel popatrzyła na Laurę, spuściła wzrok i wzięła głęboki wdech zbierając się w sobie. Jak to możliwe, że jest coś o czym nam nie powiedziała. A przynajmniej mnie i Angel, bo po tym jak popatrzyła na Laurę wnioskuję, że już wie. Myślałam, że jedyną rzeczą o której wszystkie nie wiemy jest moja tajemnica, ale kłamiemy przecież dla dobra Lau. Co i dlaczego zataiła przed nami Rydel?
- No bo ... na przesłuchaniu nikt nie był wystarczająco dobry żeby ze mną zatańczyć, a potem zjawił się on i był świetny. Naprawdę chciałam ci powiedzieć prawdę, ale się bałam. Bałam się, że będziesz na mnie zła, a nie chce cię stracić. - popatrzyłam na przyjaciółkę. Z jednej strony byłam zła, że nic nie powiedziała, z drugiej doskonale ją rozumiałam.
- Rydel ,zachowałaś się jakbyś uważała mnie za najgorszą przyjaciółkę na świecie. Naprawdę sądzisz, że nie byłabym w stanie zaakceptować tego, że z nim tańczysz? Jeżeli tak uważasz, to nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała rozczarowana, odwróciła się na pięcie i odeszła. 
- Angel, zaczekaj! - zawołała Rydel, ale było już za późno. Zobaczyłam łzy w jej oczach. O nie tylko nie to. Doskonale znam to przez co teraz przechodzi Rydel - przygnębienie. Zawsze, gdy pokłóciłam z którąś z moich przyjaciółek albo któraś się na mnie obraziła, odczuwałam to i jest to najgorszy rodzaj przygnębienia jaki człowiek może zaznać. Czujesz wtedy, że ci nie dobrze, gardło się zaciska, boli cię głowa i musisz z całych sił zaciskać powieki żeby powstrzymać potok łez. Ale tego jak okropnie psychicznie się czujesz nie da się opisać w żaden sposób. Cierpisz z powodu przykrości jaką sprawiłeś przyjacielowi. I nie da się tego do niczego porównać. To gorsze uczucie niż bycie zranionym przez chłopaka, to najgorsze uczucie na świecie. I nie minie dopóki, przyjaciel nam nie wybaczy. Bo o najlepszym przyjacielu nie da się zapomnieć tak jak o chłopaku, który złamał nam serce. On już na zawsze pozostanie w naszym sercu. To ktoś kto będzie przy nas na dobre i na złe, więc gdy czujemy, że go tracimy i to z naszej winy, okropnie cierpimy. I zrobimy wszystko żeby znów było dobrze.
Nie chciałabym już nigdy zaznawać tego uczucia, bo czuję, że nie poradziłabym sobie z nim. Patrząc na Rydel, sama poczułam przygnębienie, nie tak mocne jak ona, ale poczułam. Współczułam jej, tak bardzo jej współczułam. Podeszłam i przytuliłam ją z całych sił, chcąc zabrać choć część jej przygnębienia. Rzuciłam jej pełne współczucia spojrzenie,wzięłam za rękę i szybkim krokiem wyszłam z sali ciągnąc ją za sobą. Zajrzałyśmy do łazienki, ale tam jej nie znalazłyśmy. Poszłyśmy więc w ulubione miejsce Angel - parapet w opuszczonym skrzydle szkoły, gdzie z okna jest widok na pobliski las. Znalazłyśmy ją siedzącą z podkurczonymi kolanami, wpatrującą się w jakiś punkt za oknem.
- Angel - na dźwięk swojego imienia odwróciłam się i z wahaniem popatrzyła na przyjaciółkę, ale po chwili zeszła z parapetu i ją przytuliła.
- Przepraszam - mówi Rydel. Uśmiecham widząc jak się przytulają. Nie zniosłabym patrzenia jak cierpią. Uśmiecham widząc jak przygnębienie na twarzy Rydel zastąpiła ulga i radość. Ta ulga, gdy przyjaciel ci wybacza jest większa niż przygnębienie, a uśmiech na jego twarzy jest wart każdego cierpienia. Właśnie w takich chwilach uświadamiam sobie, jak ważne są dla mnie moje przyjaciółki. W takich chwilach widzę jak prawdziwa jest nasza przyjaźń. Kocham moje przyjaciółki i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Uśmiech zniknął mi z twarzy, gdy uświadomiłam sobie, że zostawiłyśmy Laurę z chłopakami samą.
- Dziewczyny, Laura została sama z chłopakami na sali. - powiedziałam, a one spojrzały na mnie, wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia i rzuciłyśmy się biegiem  z powrotem do sali gimnastycznej.
*****************************************************************************************************
Hejka :*
Wiem, że rozdział strasznie krótki, ale jest jeszcze w wakacje i naprawdę włożyłam w niego serce. Mam nadzieję, że się wam podoba. Napisałam go dzisiaj, przez dwa dni praktycznie nie korzystałam z laptopa, więc chciałam przeprosić jeśli nie skomentowałam i nie przeczytałam rozdziałów, ale kompletnie nie miałam czasu i zamierzam to dziś nadrobić. Dzisiaj byłam strasznie przygnębiona i tak jakoś mnie natchnęło. Właśnie, pod ostatnim rozdziałem jest mniej komentarzy niż pod poprzednim ( pod III są 4 wasze, a pod II dziewięć), wiem, że są wakacje, odpoczywacie, ale jeżeli możecie skomentujcie. Jak wiecie komentarze są bardzo ważne, więc wyrażajcie swoją opinię na temat rozdziału nie zależnie od tego jaka jest i zostawiajcie po sobie jakiś ślad. Nie mówię, że pod każdym, ale róbcie to czasami. To już chyba wszytko, postaram sięe dodać szybko next.
A teraz już się z wami żegnam
Do napisania xo

12 komentarzy:

  1. Cudo cudo i jeszcze raz cudo <3
    Piszesz super :)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy :D
    O Boże Laura dymu tam nie zrobi, prawda? xD
    Już się boję co one tam zastają.
    Pewnie deski z podłogi powyrywane będą... Już to widzę jak Lau z jedną taką ich gania po sali... Moja wyobraźnia nie zna granic... Przylatuje Nyan Cat i porywa ich na marsa...
    Ja już się nie odzywam C:
    Świetny rozdział <3
    Czekam na ciąg dalszy :*
    Pozdrawiam,
    Sashy ♫

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah fajny pomysł z wyrywaniem desek z podłogi
      Ale okaże się w następnym rozdziale
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. Kochana!
    Cudo! Przecudny i bardzo doceniam to, że starasz się szybciej dodawać rozdziały.
    Laura sama z chłopakami? ^^ ja tu chcem szybką Raurę!
    Ciekawe z kim będą pozostałe dziewczyny ;)
    Podziwiam, że potrafisz skupić się na czterech bohaterach i to każdym z osobna.
    Poza tym bardzo podoba mi się twój styl pisania, dialogi i opisy.
    Oby tak dalej!
    Do nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :* Jesteś kochana :*
      Raura będzie ... ale nie wiem czy jako para czy przyjaciele
      Fajnie że ci się podoba, staram się jak mogę
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Rozdział mega!
    Ja też cię kocham!<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę uwielbiam tego bloga <3 czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana! Nominowana zostałaś do TB.
    Szczegóły: follow-your-dreams-raura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana! Nominowana zostałaś do TB.
    Szczegóły: follow-your-dreams-raura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny <3 Mówił Ci już ktoś jaki masz talent?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały. Nałogowo sprawdzam, czy nie dodałaś kolejnego posta.
    Niecierpliwie czekam na nexta :*
    A przy okazji zapraszam do siebie:
    liwia-i-jace.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń