poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział III

 Rozdział dedykuję
Klaudii Girac
Abi
King JuLien 
Oczami Angel
Impreza ... tego właśnie teraz potrzebowałam, upić się i dać głośnej muzyce zagłuszyć moje myśli. Szkoła znajdowała się jakieś dwadzieścia kilometrów od miasta, czyli jakieś 15 minut jazdy samochodem, którego nie miałam, bo kluczyki miała Rydel. W sumie mogłabym ją o nie poprosić, ale musiałaby wtedy wracać do internatu piechotą, który znajdował się pięć kilometrów od szkoły. Sama czasami zastanawiałam się dlaczego nie zbudowali go obok szkoły. Dwudziesto - kilometrowy spacer nie wchodził w grę, jedyne co mi pozostało to zamówić taksówkę i tak tez zrobiłam. Wydarzenia dzisiejszego dnia kompletnie mnie przytłoczyły. Musiałam o tym zapomnieć, ulżyć sobie, zatracić się w tańcu zapominając o tym dupku. Wciąż nie mogłam zapomnieć jego głupkowatego uśmieszku, jakby cieszył się, że wystarczy kilka głupich tekstów i będę jego. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś to na mnie zadziałało. Jak mogłam pokochać kogoś kogo śmieszyło cierpienie innych? Doskonale pamiętam jak śmiał mi się w twarz, po tym jak powiedział mi, że jestem dla niego nikim. Poczułam się tak cholernie upokorzona, zraniona, rozczarowana, smutna i zła. Nie mogąc dłużej znieść tego upokorzenia, ostatni raz spojrzałam mu w oczy i uciekłam. Uciekłam i już nigdy tam nie wróciłam, zmieniłam szkołę, czułam, że nie zniosę takiego upokorzenia. Dzisiaj w szkole, gdy stałam na przeciwko niego, a on bezczelnie się na mnie patrzył, uśmiechając się przy tym, poczułam się dokładnie tak jak wtedy. Tak samo słaba, tak samo bezradna. Ten chłopak nie miał serca, nie potrafił kochać czy współczuć, a to co mi zrobił sprawiło, że stałam się podobna do niego. Zawsze myślałam, że miłość jest czymś dobrym. że zmienia człowieka na lepsze, ale Brad nie miał nic wspólnego z dobrem, był draniem z sercem z lodu. Taksówka zatrzymała się przed moim domem, poddałam mężczyźnie odpowiednią kwotę i wysiadłam z samochodu. Wyciągnęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi. Bezszelestnie wspięłam się po schodach do swojego pokoju. Z szuflady biurka wyciągnęłam paczkę papierosów i włożyłam ją do torby. Skierowałam się od łazienki, poprawiłam makijaż, a następnie do garderoby, gdzie przebrałam się i wyszłam z domu. Z torby wyciągnęłam papierosa i zapalniczkę. Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam się. Po raz pierwszy tego dnia poczułam się dobrze, poczułam ulgę. Zerknęłam na godzinę 18:00, no tak, najpierw prowadziłam zajęcia, a potem ponad godzinę spędziłam na płakaniu kręceniu się w pobliżu szkoły. Przy wejściu do klubu poczułam odurzający zapach papierosów. Podeszłam do baru i zamówiłam wódkę z colą. Usiadłam przy barze, a barman podał mi moje zamówienie. Upiłam łyk napoju i usłyszałam dobrze znany mi głos :
- Nie jesteś za młoda na alkohol? - spytał znienawidzony i kochany jednocześnie przeze mnie chłopak.
Brad miał na sobie białą opinającą jego umięśniony tors koszulkę i czarną skórzaną kurtkę. Jak zwykle nieziemsko przystojny, z zawadiackim uśmiechem na ustach, lustrował mnie wzrokiem.
- Z tego co wiem jestem już pełnoletnia. - powiedziałam na co tylko się uśmiechnął.
- Zatańczymy ?
- Nie.
- Nie tańczysz?
- Nie z tobą. - odpowiedziałam i odwróciłam się z powrotem do baru. Niedostępne dziewczyny były dla niego wyzwaniem, a on uwielbiał wyzwania.
- To może się przejdziemy?
- Nie mam ochoty. - odpowiedziałam i wzięłam kolejny łyk napoju.
- Na spacer?
- Na twoje towarzystwo.
- A mogę wiedzieć czym ci podpadłem? - spytał, a ja odwróciłam się do niego.
- Niczym. Po prostu nie jesteś w moim typie. - powiedziałam i wstałam. Wiedziałam, że on nie odpuści, gdy już spodoba mu się jakaś dziewczyna nie potrafi odpuścić, choćby miała chłopaka, choćby była starsza ... Nic go nie powstrzyma.
- To niemożliwe. Jestem w typie każdej dziewczyny.
- Wyjątki się zdarzają. - odpowiedziałam i wyszłam z klubu. A zapowiadał się taki przyjemny wieczór, ale nie musiał napatoczyć się ten kretyn. Nie dość się dziś przez niego napłakałam? Czy nie mogłam się dziś upić do nieprzytomności, a jutro cierpieć jeszcze bardziej słuchając krzyków Vanessy i Laury i wykładu Rydel? Dlaczego on zawsze musi wszystko popsuć? Ugh cholerni faceci, zawsze muszą wszystko spieprzyć. Najpierw sami zawracają nam głowę, a potem tylko przez nich cierpimy. Każdy chłopak z , którym byłam zawsze na końcu mnie rozczarowywał. Ale Brad był pierwszym i ostatnim, który ze mną zerwał. Po tym jak mnie potraktował , sama zaczęłam postępować z chłopakami podobnie jak on z dziewczynami. Wtedy pięć lat temu zrozumiałam coś ważnego i do dziś się tego trzymam :
„ Nie warto być miłym dla innych, bo inni nie będą mili dla ciebie”
Tą zasadę stosowałam dla wszystkich oprócz tych, których kocham. Wolę sama ranić, niż znowu być zranioną.
- Zaczekaj! - Ugh! Znowu on. Odwróciłam się i zdenerwowana warknęłam :
- Czego chcesz?
- Chciałem tylko spytać czy chcesz się ze mnie zabrać do internatu, bo to trochę daleko, zrobiło się zimno a ty nie masz kurtki, ale skoro wolisz wracać na piechotę to nie ma sprawy, - miał rację, wracanie na piechotę nie wchodziło w grę, nie miałam przy sobie pieniędzy na następną taksówkę, rodzice byli w pracy, a ja musiałam wrócić do internatu przed 22 chyba, że chciałam wspinać się na drugie piętro. On był moją ostatnią deską ratunku. Cholera, nienawidziłam takich sytuacji.
- Okej, zabiorę się z tobą – zawołałam obojętnym tonem. Odwrócił się od mnie z tym swoim głupim uśmiechem na ustach i wskazał samochód.Rozzłoszczona podeszłam i wsiadłam trzaskając drzwiami.
- Mogłabyś być trochę delikatniejsza? - spytał już się nie uśmiechając. Nieźle, Brad przestaje być miły dla podrywanej dziewczyna, to się praktycznie nigdy nie zdarza.
- Bo co? - syknęłam.
- Bo to mój samochód. - jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego. Dobra jestem - pomyślałam zadowolona z siebie.
- Jak ci coś nie pasuje, mogę wysiąść. Wracanie na piechotę jest i tak lepsze niż twoje towarzystwo. - chłopak nic już nie powiedział tylko odpalił samochód i ruszył. Resztę drogi odbyliśmy w ciszy. Kłótnia z nim to był świetny pomysł, to da mi więcej czasu na rozkochanie go w sobie. Będzie musiał mi to jakoś wynagrodzić, bo przeprosiny nie wchodzą w grę - Brad Rivers nigdy nikogo nie przeprasza. Pamiętam jak raz pokłóciłam się z nim w szkole i obraziłam się na niego. Tego samego dnia wieczorem przyszedł do mnie do domu, wręczył mi mój ulubiony kwiat - czarną różę, są bardzo drogie, (rosną tylko w Turcji), uśmiechnął się szelmowsko i spytał czy pójdę z nim do kina. Nie wiem jak mogłam się zgodzić, nawet mnie nie przeprosił, udawał, że ta kłótnia nigdy nie miała miejsca. Spojrzałam w lusterko. Czy aż tak bardzo się zmieniłam przez te pięć lat? Czy to dlatego mnie nie pamiętał? A może po prostu nie chciał mnie pamiętać? Włosy miałam jaśniejsze i krótsze, pełniejsze usta, no i na moim nosie brakowało czerwonych okularów w kształcie kocich oczu. A może to dlatego, że skróciłam imię z Angelina do Angel? Mnóstwo pytań zero odpowiedzi. No bo nie mogę go spytać czy mnie pamięta, to by wszystko zepsuło.
- Już jesteśmy - oznajmił beznamiętnym głosem. Bez słowa wysiadłam z auta i zaczęłam się oddalać w kierunku szkoły, zerknęłam jeszcze na zegarek 18:57. Cholera, dziewczyny mnie zabiją - 27 nieodebranych połączeń. Poczułam jak łapie mnie za nadgarstek.
- A może jakieś dziękuję albo buziak na dobranoc? - wiedziałam.
- Nie, raczej nie. - odpowiedziałam i znowu się odwróciłam.
- Jesteś mi coś winna . -zawołał za mną. Na pewno, a ty przy pierwszej możliwej okazji nie omieszkasz mi tego przypomnieć. Wspięłam się po schodach na drugie piętro i cicho otworzyłam drzwi. W myślach modliłam się żeby dziewczyny już spały albo ich nie było. Niestety Bóg mnie nie wysłuchał. Widziałam jak Laura posyła mi wkurzone spojrzenie i wstaje z miną jakby chciała mnie udusić, ale powstrzymuje ją Rydel.
- Gdzie ty się do cholery podziewałaś i dlaczego nie zabrałaś mnie ze sobą !? - wrzasnęła Ness co rozładowało atmosferę bo zaczęłyśmy się śmiać.
- A teraz na poważnie. Gdzie byłaś tyle czasu i dlaczego nie odbierałaś telefonu?- spytała spokojnie siostra.
-Czy jestem o coś oskarżona? Bo jeżeli tak, to mam prawo do jednego telefonu.
- Zaraz ją zdzielę - powiedziała Lau, która cały czas świdrowała mnie morderczym spojrzeniem.
- O co wam chodzi? Przecież już wróciłam i to przed ciszą nocną. - broniłam się.
- Już?! Już?! Dopiero, a nie już. To, że jesteś już pełnoletnia nie znaczy, że możesz robić co chcesz. - wkurzyła się Vanessa. Coś czuję, że to będzie długi wieczór.
- Boże mówisz jak moja matka - przewróciłam oczami.
- Nie przeginaj. - Czy one nie rozumieją, że jest mi ciężko?
- Bo co? Bo jesteś starsza? Wy nie rozumiecie jak jest mi ciężko, teraz, gdy muszę go widywać codziennie.
- Angel, wszystko w porządku? - zmartwiła się moja siostra. I ona jeszcze pyta?
- Nie nic nie jest w porządku. Miałam dość więc, chciałam pójść do klubu rozerwać się trochę, ale musiał napatoczyć się ten kretyn i zepsuć mi wieczór. Zadowolone? - krzyknęłam i wybiegłam do toalety. Zamknęłam drzwi, oparłam się i zjechałam na dół. Zaczęłam płakać, po raz kolejny tego dnia. Jestem taka słaba, już nie mogę, a to dopiero pierwszy dzień. To uczucie mnie zabija, od środka. Próbowałam się uspokoić. Vanessa miała o wiele gorszej sytuacji i jakoś sobie z tym radzi. Otarłam łzy i podniosłam się.
- Przepraszam. Wiem, że strasznie się zachowuję, ale ciężko mi i nie umiem sobie z tym poradzić. - powiedziałam szczerze i przytuliłyśmy się.
- Każdej z nas, jest ciężko.
- Wiem i postaram się być silniejsza.
Resztę wieczoru spędziłam opowiadając im wszystko, co zdarzyło się od kiedy wyszłam z toalety i słuchając opowieści Laury na temat przesłuchania. Obiecałam sobie coś dzisiaj, obiecałam sobie, że będę silna i zamierzam tej obietnicy dotrzymać, dla moich przyjaciółek, bez których nie dałabym rady.
Oczami Laury
Elit School Sala Prób * 5 godzin wcześniej*
 

„Just gonna stand there and watch me burn
But that's alright because I like the way it hurts
Just gonna stand there and hear me cry
But that's alright because I love the way you lie
I love the way you lie”
 -Dziękujemy. Za dziesięć minut ogłosimy, która z zebranych tu dziewczyn, wykona tą piosenkę na specjalnym koncercie  i być może dzięki temu podpisze umowę z jakąś wpływową wytwórnią płytową. - powiedziała Monica Williams - przewodnicząca jury. Strasznie się denerwowałam, gdyby pozwolili mi zaśpiewać tą piosenkę, to była by dla mnie ogromna szansa. Na takich koncertach jest zawsze dużo wpływowych osób, to szansa, żeby się wybić. Na przesłuchanie przyszło dużo dziewczyn w tym Sara Smith - mój największy wróg. Stała otoczona wianuszkiem "przyjaciółek" i opowiadała im jak wspaniale będzie zaśpiewać na tym koncercie, była pewna swojej wygranej. Wiele się nauczyła od swojej przyjaciółki Belli w tym, bycia największą snobką jaką znam, uważała się za najpiękniejszą i najbardziej utalentowaną. Dziesięć minut wydawało się być dla mnie całą wiecznością. Gdy wreszcie minęło, serce zaczęło waliło jak oszalałe, na rękach miałam gęsią skórkę, a całe ciało przeszywał nieprzyjemny dreszcz. Nigdy w życiu się tak nie denerwowałam. 
- Na  specjalnym koncercie, który odbędzie się już za kilka miesięcy, żeńską część duetu zaśpiewa ... Laura Marano. - o cholera nie mogę w to uwierzyć i w minę Sary, była bezcenna. Nigdy nie byłam jakaś strasznie wredna czy złośliwa, nie cieszyło mnie nieszczęście innych, ale tym razem sama nie wiem dlaczego cieszyłam się że Sara nie zaśpiewa tej piosenki, że nie będzie mogła się przechwalać, że raz byłam od niej lepsza. Po tych wszystkich złośliwościach z jej strony, należało się jej to.
Podeszłam do jury, które pogratulowało mi i poinformowało,że sama przeprowadzę przesłuchanie na mojego partnera do duetu. Gdy wychodziłam z sali cała w skowronkach, zaczepiła mnie Sara.
- Co Marano sama dałaś jej łapówkę, czy twój tatuś to załatwił ? - Ta dziewczyna nie potrafi pogodzić się z porażką, musi być tą najlepszą. Dziwię się jak wytrzymywała z Bellą, kiedy była tą drugą. Najpierw "zabrałam" jej chłopaka, a teraz ta piosenka, musi być naprawdę nieźle wkurzona.
- Trudno pogodzić się z przegraną? - udałam zmartwioną.
- Jak na razie to ty przegrywasz Marano. - Nie wiem, dlaczego niektórym przyznanie się do porażki sprawia taki problem. Jakby nie można było powiedzieć „następnym razem się bardziej postaram” i odpuścić. Sara nie potrafiła odpuszczać, może zaprze puściła wielka szansę, ale gdyby choć trochę się postarała. Po co wielka księżniczka Sara Smith miała by się męczyć? Nie lepiej stwierdzić, że skoro to nie ona wygrała to wszystko było oszustwo? Przecież to prostsze, niż staranie się.
- Nie mam ochoty cie widzieć, nara.
- Och jakże wielki smutek wtargnął do mego serca, gdy odebrano mi przyjemność rozmowy z Sarą Smith.
- Idiotka – powiedziała dziewczyna i odeszła. Nie będę się przejmować się tą snobką, gdy już jutro wybiorę swojego partnera do duetu. A już w grudniu, odbędzie się ten wielki koncert, który być może odmieni moje życie. Teraz najważniejsze jest znalezienie odpowiedniego partnera, a pro po ciekawe jak poszło Rydel, czy znalazła kogoś. Ten konkurs,jest dla niej tak ogromną szansą jak dla mnie koncert. Angel pisze te swoje opowiadania, które później opublikuje w książce, a Vanessa wciąż szuka dla siebie jakiejś roli. Angel ... strasznie się o nią martwiłam, nie dała żadnego znaku życia, mam nadzieję, że poszła prost do internatu. Ten kretyn ją wykończy, cholerny dupek bez serca. Dlaczego nie mogła się zakochać w kimś odpowiednim, w kimś przez kogo by nie cierpiała. Ja zakochałam się w Macie i to chyba najlepsza rzecz jak mnie w życiu spotkała, oprócz moich przyjaciółek. Ja jako jedyna w naszej paczce mam szczęście w miłości, Angel zakochała się w tym palancie, Rydel i ta historia z Danielem, no i oczywiście moja siostra, która zmienia chłopaków jak rękawiczki. Nie rozumiem dlaczego ona ich tak traktuje. Angel ma ten uraz po Bradzie, ale Vanessa? Z tego co pamiętam jej pierwszy chłopak był całkiem w porządku. Czy to możliwe, że jest coś czego nam nie powiedziała? Potrząsnęłam głową, odpędzając od siebie tę myśl. Nie, to niemożliwe. Komu jak komu, ale nam by powiedziała. O wilku mowa - zauważyłam jak moja siostra wychodzi z sali chemicznej. Była jakaś ... hmm, zgaszona? Smutna? A gdzie się podział jej przebiegły uśmiech? Nie wiedziałam co, ale coś było nie tak i zamierzałam się dowiedzieć o co chodzi. Przecież ona się tak nie zachowuje, no chyba, że ma zły humor co rzadko się zdarza. Przyśpieszyłam kroku, żeby ją dogonić i zawołałam:
- Vanessa? - odwróciła się do mnie, sztucznie się uśmiechając.
- Coś się stało? - spytałam zmartwiona.
- Nie wszystko w porządku. Dlaczego pytasz? - a więc, teraz będzie udawała, że wszystko jet okey.
- Jesteś jakaś smutna i sztucznie się uśmiechasz. Stało się coś? - mnie nie da się tak łatwo zbyć.
- Wydaje ci się, naprawdę wszystko ok. - uśmiechnęła się tym razem szczerze. Może rzeczywiście tylko mi się zdaje.
- No niech ci będzie - mruknęłam - Idziemy sprawdzić jak poszło Rydel?
- Pewnie.
Sama nie wiedziałam co sądzić o dziwnym zachowaniu siostry. Idąc z Vanessą do szatni biłam się z myślami. Przecież jest moją siostrą i przyjaciółką, dlaczego miałaby mieć przede mną sekrety? Odkąd pamiętam mówiłyśmy sobie wszystko. Co ją do tego skłoniło? Pogadam z Angel, pomimo różnicy wieku, zawsze były ze sobą najbliżej. Nie chodzi o to, że ze mną Rydel się nie dogadywały, po prostu miały najlepszy kontakt, tak jak ja z Rydel. A może ja po prostu przesadzam? Może wszystko wyolbrzymiam? Sama nie wiem.
- Hej, właśnie się przebrałam i miałam iść was poszukać. - uśmiechnęła się blondynka.
- Jak przesłuchanie? - spytałam.
- Dobrze. Znalazłam kogoś. Vanessa? Dobrze się czujesz jesteś jakaś blada.
- Źle się czuję. - przyznała.
- To może pojedź już do domu. - zaproponowałam.
- A ty?
- Zabiorę się z Rydel.
- W porządku. Do zobaczenia w internacie. - patrzyłam jak odchodzi, a gdy oddaliła się na bezpieczną odległość, odwróciłam się do Rydel.

- Martwię się o nią. Jest jakaś dziwna. Widziałam jak wychodziła z sali chemicznej, była jakaś smutna, a gdy spytałam czy wszystko w porządku uśmiechnęła się i powiedziała, że tak. Wiesz coś? - blondynka wysłuchała mnie dokładnie i od razu odpowiedziała :
- Nie mam pojęcia o co może chodzić. Może tylko wydawało ci się, że coś jest nie tak. A może dostała złą ocenę i nie chciała się do tego przyznać. To na pewno nic poważnego. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Może ma racje, to coś nieistotnego albo mi się po prostu wydawało. Jak zwykle przesadzam.
- To kto będzie twoim partnerem do tańca? - spytałam zmieniając temat. Dziewczyna posmutniała i spuściła wzrok.
- Delly co jest?
- Chodzi o to ... Na przesłuchanie zgłosiło się kilu chłopaków, jednak żaden z nich się nie nadawał. Kiedy siedziałam załamana nie wiedząc co dalej, przyszedł ten nowy - David, brat wiesz kogo. Na początku nawet nie dawałam mu szansy pokazać co potrafi, ale później zrozumiałam, że jest on moją ostatnią deską ratunku. Okazało się, że jest naprawdę dobry i został moim partnerem do tańca.
- Och - wyrwało mi się. 
- Boję się tylko jak na to zareaguje Angel - Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, bo sama bałam się reakcji Angel. Jednak zebrałam myśli i postanowiłam pocieszyć przyjaciółkę:
- Rydel nie przejmuj się. Angel jest jaka jest, ale temu, że jest świetną przyjaciółką nie można zaprzeczyć. Jeżeli powiesz jej prawdę na pewno zrozumie. - powiedziałam pewna swoich słów. Dużo rzeczy można o niej powiedzieć, ale jeśli chodzi o tych, których kocha jest w stanie zrobić dla nich wszystko. Jeżeli powie jej prawdę, na pewno jej wybaczy. Angel najbardziej liczy sobie szczerość i zaufanie. To przecież nie wina Rydel, że tylko on się nadawał. W pełni ją rozumiem.
- Mam nadzieję, że zrozumie, Jeżeli nie, zrezygnuję i nie zatańczę - dobroć i poświęcenie Rydel zdawało się nie mieć końca.Potrafiła poświęcić swoją szansę na profesjonalne robienie tego co kocha, dla kochanej przez nią osoby. Nie znam równie dobrej osoby co Rydel Grey. Nie znałam osoby, która byłoby stać na takie poświęcenie.
- To co wracamy już? - spytała blondynka.
- Tak, tylko muszę wziąć zeszyt od fizyki z szafki.
Kiedy doszłyśmy do szafek wyjęłam kluczyk z torby i przekręciłam w zamku. Z szafki wypadła kartka, schyliłam się po nią i przeczytałam jej treść,
- No nie! Ona jest chora już kompletnie jej odbiło z tej miłości. - mówiłam wzburzona. Z tą dziewczyną jest coś nie tak. Przedtem myślałam, że to nie groźne, ignorowałam to, ale tym razem przesadziła.
- O co chodzi Laura? - spytała jak zwykle spokojnie Rydel.
- Chodzi o to, że tej idiotce Smith kompletnie odbiło. No bo tylko ona ma taką obsesję na punkcie Matta, żeby mogła napisać coś takiego:
„Odwal się od Matta raz na zawsze albo ty, twoja zdzirowata siostra, przyjaciółka wiedźma i jej siostrzyczka o złotym sercu gorzko tego pożałujecie .''
Rydel jakby się zdenerwowała, zawsze wiedziałam, że Sara jest irytująca, ale żeby zdenerwować wiecznie opanowaną i uśmiechniętą Ryd.
- Jak tylko ją jutro zobaczę powiem, że jeżeli jeszcze raz będzie nam grozić zgłoszę to na policję.
- Masz rację, ona jest jakaś nienormalna. Chcesz żebyśmy były przy tej rozmowie?
- Nie. Najlepiej będzie, jeżeli Angel i Vanessa o niczym się nie dowiedzą, przynajmniej jak na razie. Jeżeli nic się nie zmieni, powiem im. - blondynka wydawała się trochę zaskoczona.
- Dlaczego nie chcesz im powiedzieć?
- Wiesz jakie one są. Skończyło by się to u dyrektora, a ja chcę to załatwić co cichu.
- A Matt? Zamierzasz mu powiedzieć?
- Tak, jak tylko wróci, Jest na meczu wyjazdowym, powinien wrócić w piątek lub czwartek. Nie powiesz nikomu?- nie żebym jej nie ufała, po prostu wolałam się upewnić.
- Przecież wiesz, że twój sekret jest moim sekretem. - uśmiechnęła się szczerze i mnie przytuliła.
Oczami Vanessy
* Następnego Dnia*
Dzisiejszej nocy kompletnie nie mogłam spać. Mało brakowało, a Laura o wszystkim by się dowiedziała. Do tego nie mogę dopuścić, przecież poszłaby by od razu do niego i kazała zostawić mnie w spokoju, tym samym skazując się na ten sam los co ja. A tego bym już nie zniosła. Znoszę to tylko dlatego, że obiecał dać nam spokój po ukończeniu szkoły, jeszcze kilka miesięcy i koszmar wreszcie się skończy.Gdybym nie miała tej odrobiny nadziei, że to niedługo się skończy, skończyłabym już ze sobą. Jestem za słaba, znosiłam to już rok, to naprawdę bardzo dużo.
- No kur**, ja pier****, zajeb** tych kretynów – z zamyśleń wyrwał mnie wianuszek przekleństw Angel.
- Co się stało? - spytałam zdezorientowana.
- Ci debile nie zrozumieli, tego co do nich wczoraj mówiłyśmy i znów zajęli nasze miejsca. - wyjaśniła mi siostra. Tego było już za wiele zrobili to specjalnie. To miejsce parkingowe nie jest jakieś święte, ale nie możemy sobie pozwolić, żeby tak z nami pogrywali. W szkole skierowałyśmy się od razu do sali gimnastycznej, ponieważ z tego co wiedziałyśmy od spotkanej na parkingu Rachel pierwszy mieli wf. To co zobaczyłam w sali gimnastycznej kompletnie mnie zszokowało. Spojrzałam na przyjaciółkę próbując wyczytać z jej twarzy, jedyne co wdziałam to, że ją kompletnie zamurowało. Nie mogę uwierzyć, że …
************************************************************************************************
Hejka, kochani przybywam z nowym rozdziałem III. Sprawdziłam go kilkakrotnie więc mam nadzieję, że nie ma aż tak dużo błędów. Co do przekleństw, zastanawiałam się czy po prostu ich nie napisać, ale stwierdziłam, że może to komuś przeszkadzać. Sama nie wiem, piszcie w komentarzach, czy wam to przeszkadza. Wakacje, wakacje i już prawie po wakacjach ( nie musicie dziękować za przypomnienie). Nareszcie się ochłodziło, nie to żebym nie lubiła jak jest ciepło ale bez przesady, wystarczy jakieś 27 stopni a nie 33. To chyba już wszystko, ja lecę się jeszcze zdrzemnąć, bo kompletnie się dzisiaj nie wyspałam i jestem nieprzytomna. Dziękuje za to, że jesteście i komentujecie. Next powinien pojawić się jeszcze w te wakcaję, ale zobaczę jak tam będę miała czas. Do napisania :***


<3



 

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3
    Tylko co w tej sali gimnastycznej było...
    Nie trzymaj nas długo w niepewności :D
    Pozdrawiam,
    Sashy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział ci się podobał
      W następnym rozdziale dowiesz się co stało się na sali gimnastycznej
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :*

      Usuń
  2. No własnie nie trzymaj nas w niepewności.
    Rozdział super!;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko powiedziałaś mi o nowym rozdziale - przestałam pisać swój i mówię sobie ,,muszę go przeczytać"!
    Dziewczyno... Wchodzę tu codziennie i jestem ci wdzięczna, że prowadzisz tego bloga.
    Za to, że nakłoniłaś mnie do obejrzenia PLL <3 Kocham ten serial!
    Za to, że ukazałaś mi prawdziwość tego bloga i mogłam odkryć nowy talent :*
    Dziękuję za dedykację :D
    Trzymasz w niepewności, co bardzo podbudza mnie do tego, że chcę kolejny rozdział!
    Mam nadzieję, że pojawi się już niebawem ;)
    Do nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję :* Twoje komentarze zawsze mnie motywują do pisania nowego rozdziału, tak jak pisałam w notce postaram się dodać next jeszcze w te wakacje. Ja mykam na rolki ty pisz nexta bo też już się nie mogę doczekać
      Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Extra :-)
    Weny zycze i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Już zajrzałam i postaram się zacząć powoli czytać

      Usuń